Część 4

491 42 4
                                    

- To tu chciałeś przyjść? - spytałam, widząc małą, tanią knajpę, przed którą właśnie staliśmy. Byłam zdziwiona, że nie jest to jakaś mega sławna restauracja, jaką szczerze się spodziewałam. Może jednak ten chłopak nie jest sztuczny, a chociażby nie tak mocno jak myślałam?

- W końcu to tutaj dają najlepsze kimichi! - Powiedział pełen radości, cieszą się tym daniem niczym małe dziecko. - Poza tym o tej godzinie nie ma już za dużo klientów, więc będzie można się bardziej wyluzować i nie stresować, że ktoś nas zobaczy.

- Wyluzować... - powtórzyłam po nim, na co chłopak dziwnie się na mnie spojrzał. - Nieważne, nieważne - machnęłam ręką, od razu odwracając wzrok.

Ruszyłam szybkim krokiem do drzwi i weszłam do środka, a Hoseok z kolei za mną. Bar wydawał się jeszcze mniejszy od środka, jednak jedno było pewne - pachniało tu tak nieziemsko, że aż zaburczało mi w brzuchu.

- Gdzie siadamy? - spytał Hoseok, zsuwając przy tym kaptur ze swoich ciemnych włosów.

- Możemy tam - wskazałam palcem na mały stolik w rogu restauracji. Był on ustronny, więc będzie można się bardziej odprężyć.

Hoseok na to skinął głową, a potem zajęliśmy miejsca. Dookoła nas była zaledwie garstka ludzi, więc nie musiałam obawiać się jakiś natarczywych fanów lub tego typu rzeczy. Chyba coraz bardziej rozumiem, dlaczego wybrał akurat to miejsce.

- A więc co o tym sądzisz? - Wypalił nagle, otwierając menu i przeglądając je w międzyczasie.

- O restauracji?

- Nie - powiedział, a po chwili dodał - ale to w sumie też. Chodziło mi o nasz "związek" - mówiąc to, zrobił cudzysłów palcami.

- Nie wzięłabym tego za nic specjalnego - westchnęłam, kartkując w międzyczasie menu. - Na początku nie byłam do tę jakoś przekonana, ale...

- Ale...? - Powtórzył, mając na myśl to, abym dokończyła.

- Ale to może nie być taki zły pomysł - odpowiedziałam.- Może być śmiesznie - dodałam, podnosząc głowę znad karty dań i uśmiechając się do Hoseoka.

Chłopak kiwnął twierdząco głową, po czym sam zaczął się nad czymś ewidentnie zastanawiać, jednak kiedy chciał już coś powiedzieć, przerwała mu kelnerka, która pojawiła się tu w mgnieniu oka.

- Mogłabym przyjąć zamówienie? - Spytała miłym tonem głosu.

- A więc poproszę kimchi jjigae i w sumie może coś do picia... - przerzuciłam kartkę menu na następną stronę. - Poproszę jeszcze herbatę.

Kelnerka po moich słowach pokiwała twierdząco głową i zapisała wszystko w notesie.

- Dla mnie to samo - dodał Hoseok, trochę za głośno zamykając kartę dań.

Czarnowłosa ponownie kiwnęła głową i w dobrym humorze odeszła od stolika w stronę kuchni.

- A więc - zaczęłam - jeżeli kiedykolwiek będziesz jeszcze raz chciał gdzieś ze mną wyjść, to proszę, nie strasz mnie tak. Zobacz - podniosłam prawą dłoń na wysokość moich oczu - ręka nadal mi się trzęsie - dodałam, po czym położyłam ją na blat stolika.

- To pewnie dlatego, że jesteś jedynie w cienkiej, dżinsowej kurtce, a na dworze jest chłodno - chłopak przy tym lekko się uśmiechnął.

- To jest możliwe - mruknęłam pod nosem - ale tak samo może to być ze strachu!

- Dobrze, obiecuję, że nie będę cię już straszyć. Chociaż miałaś wtedy piękną minę. Serio.

W odpowiedzi burknęłam coś pod nosem i lekko zmarszczyłam brwi. Mnie tamta sytuacja w ogóle nie bawiła, a nawet powiedziałabym, za nie była za przyjemna. Na początku naprawdę wystraszyłam się, że ktoś chce mi coś zrobić.

𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz