|Część 19 (1/2)

227 19 8
                                    

Tak jak wczoraj było ustalone, tamtejszej nocy zostałam u niego. Całą noc spędziliśmy na oglądaniu głupich komedii i filmów akcji, ciągle przytuleni do siebie. Brakowało mi go przez ostatnie tygodnie i to cholernie. Jego dotyku, bliskości i tych komplementów, po których zawsze się zawstydzał. Po prostu za nim tęskniłam. Aktualnie nie wyobrażam sobie tego, żeby go zabrakło. Tym bardziej po wczorajszej nocy.

Rano, w tajemnicy przed innymi domownikami, wymknęłam się po cichu, wracając do mojego mieszkania. Cały ich dom wyglądał po wczorajszej imprezie jak istne pobojowisko - na ziemi walały się butelki po piwie oraz kubeczki po napojach, większość mebli były przesunięte "nie na swoje miejsca" albo zwyczajnie były przewrócone. Po prostu dorm był jak po przejściu huraganu.

Ja za to wróciłam do mojego czyściutkiego mieszkania i jeszcze odespałam noc. Bądź co bądź, ja i Hoseok nie spędziliśmy dużo czasu na spaniu. Dopiero połączenie od Hoseoka mnie obudziło.

Zaspana, na ślepo wymacałam telefon na półce nocnej, po czym kilkakrotnie nacisnęłam palcem na ekran, zanim udało mi się odebrać.

- Halo? - powiedziałam nie do końca przytomna do słuchawki, po czym od razu wtuliłam głowę w poduszkę.

- Soojin, czy ty spałaś? - spytał Hoseok, a ja przełączyłam połączenie na tryb głośnomówiący.

- Tak - wymruczałam, przymykając oczy. - Jestem taaaka zmęczona.

Po moich słowach usłyszałam śmiech Hobiego, co akurat było bardzo miłym dźwiękiem, który im więcej razy słyszałam, tym bardziej uwielbiałam.

- Pamiętasz, że dzisiaj mieliśmy iść na randkę, prawda? - spytał, na co tylko pokiwałam twierdząco głową, nie myśląc nad tym, że i tak rozmawialiśmy przez telefon, więc tego nie zobaczył. - Soojin, jesteś tam?

- Jestem, chyba... - mruknęłam, wtulając się w poduszkę.

\\\

Ktoś ewidentnie nie dawał mi spać, ponieważ czułam zaciśniętą rękę na moim ramieniu, która lekko mną potrząsała.

- Soojin, wstawaj - usłyszałam głos, który rozpoznałabym już wszędzie.

Dopiero kiedy zorientowałam się, że coś jest nie tak, otworzyłam oczy, a wtedy ujrzałam radosną twarz Hoseoka. Chłopak lekko pogłaskał mnie po włosach, po czym poszerzył uśmiech.

- Dzień dobry - powiedział, prostując się, ponieważ jak na razie kucał przed moim łóżkiem. - Widzę, że nieźle se dzisiaj pospałaś.

- Co...? - powoli podniosłam się do siadu, przecierając oczy dłońmi. Nie do końca rozumiałam co tu się w ogóle działo.

- No cóż... Zasnęłaś, kiedy rozmawialiśmy, więc po prostu wziąłem auto i tu przyjechałem - oznajmił to w taki sposób, jakby to było oczywistym faktem.

- Ale... Jak tu wszedłeś?

- Nie pamiętasz? Sama dałaś mi kiedyś klucze - chłopak po tych słowach, sięgnął do kieszeni swoich dżinsowych spodni, po czym wyciągnął dwa srebrne kluczyki, przypięte do tych jego od dormu.

- No tak. Zapomniałam - powiedziałam, przy tym ziewając. Nadal nie czułam się wyspana, chociaż nawet nie wiem, ile w ogóle spałam.

- A teraz idź się przebrać. Idziemy na randkę. Mam już wszystko zaplanowane - brunet uśmiechnął się, ewidentnie będąc z siebie dumnym.

- Nie możemy po prostu spędzić dnia w domu? Proszę... - powiedziałam błagającym tonem, jednak kiedy tylko chłopak popatrzył na mnie stanowczym wzrokiem, wiedziałam, że przekonywania go do czegokolwiek nie miały sensu. - Dobrze, dobrze, już idę - powiedziałam, gramoląc się powoli z łóżka.

𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz