Cześć 12 (2/2)

306 27 4
                                    

- Gratulacje, Soojin - powiedział Junsu, zasiadając za biurkiem. - Gratulacje - powtórzył.

Do połowy przytomna i zaspana, nie do końca miałam pojęcie o tym, co mężczyzna w ogóle do mnie mówił, jednak nie przejmowałam się zbytnio tym w tamtym momencie.

- Wiesz, jakie możemy mieć teraz problemy? - spytał po raz kolejny.

- Ej, ej, ej Junsu - powiedziałam, przecierając w tym samym momencie prawe oko - ale o czym ty w ogóle mówisz?

- O... - zawahał się. - Jestem na ciebie tak zdenerwowany, że aż nie wiem jak to ująć w słowa. Cholera!

- No mów...

- Spędzasz noc z chłopakiem w twoim wieku pod jednym dachem, to po pierwsze. Nie mówisz nic nikomu o waszym prawdziwym związku, to po drugie. Zaniedbujesz swoje treningi... A na dodatek z tego, co słyszałem, nie słuchasz poleceń ochrony.

- Bo to dzbany - zaśmiałam się, jednak na widok zdenerwowanego Junsu od razu zszedł mi uśmieszek.

- Piłaś coś wczoraj, prawda?

- Troszeczkę, bo nie mogłam zasnąć - kiedy to powiedziałam, wyszczerzyłam się.

- Zapomniałem o tym, jak słabą głowę masz do takich rzeczy - załamany brunet usiadł przy biurku, kręcąc głową. - Powiem ci to najłatwiej, jak jest to możliwe, dobra?

- Okej.

- A więc ja i ty mamy teraz trochę duży problem - powiedział spokojnym głosem, chociaż jego twarz zdradzała, że najchętniej zacząłby rzucać stołami. I to najchętniej we mnie.

- Jaki?

- A więc nikt się do cholery nie spodziewał, że naprawdę zostaniecie parą - Junsu podniósł głos, jednak od razu westchnął, a w moją stronę posłał sztuczny uśmiech - i trzeba to przerwać jak najszybciej, bo w takim tempie za miesiąc weźmiecie ślub.

- O nie, nie, nie - pokiwałam palcem - ja nie wychodzę za mąż - zaśmiałam się.

- Dlaczego ja mam z tobą pracować... - mruknął załamany, przysłaniając sobie oczy dłonią.

- Oj przejdź do sedna, Junsu - mruknęłam, bawiąc się przy tym małym kosmykiem włosów.

- Zerwijcie ze sobą, a wytwórnie zajmą się resztą związaną z mediami. Już wystarczająco się wybiliśmy. Dobrze się spisałaś, ale to poszło za daleko.

W jednym momencie podniosłam się na równe nogi i aż zrobiło mi się gorąco ze złości.

- Nie ma mowy - oznajmiłam od razu, opierając się o biurko Junsu rękoma.

- Soojin, skarbeńku - brunet westchnął, lekko kręcąc głową - wcześniej nie miałaś wyboru czy chcesz, czy nie i teraz też go nie masz.

- Właśnie, przecież wcześniej sam kazałeś mi z nim być, tak? - próbowałam ratować się w jakikolwiek sposób. - Teraz z nim jestem, czy to nawet nie lepiej?

- Soojin, to miał być nieprawdziwy związek. Nie bez powodu wprowadzono zakaz randkowania. Popatrz, odkąd zaczęłaś z nim chodzić, przestałaś tak ćwiczyć na treningach, a na dodatek... Masz jakiś problem do ochrony budynku? - dodał niepewnie, chociaż chwilę temu i tak o tym wspominał. - W każdym razie masz z nim zerwać - westchnął, opierając się o krzesło.

- A-ale-

- Soojin, tu nie ma 'ale' - powiedział z kamienną twarzą. - Za 15 minut masz trening. Powodzenia.

Cała w nerwach wyszłam z pomieszczenia, umyślnie trzaskając drzwiami. Od razu wykręciłam numer do Hoseoka, jeszcze, kiedy stałam pod gabinetem Junsu. Trzymając słuchawkę przy uchu, szybkiem krokiem udałam się w stronę sal treningowych.

- Hoseok... - powiedziałam smutnym głosem, kiedy tylko usłyszałam, że chłopak odebrał. - Pomóż mi.

- Soojin, musimy pogadać. Teraz.

- Teraz? - powtórzyłam po nim, przystając w miejscu. - Zaraz mam trening...

- Będę za 10 minut pod twoją wytwórnią. To pilne.

𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz