- Gratulacje, Soojin - powiedział Junsu, zasiadając za biurkiem. - Gratulacje - powtórzył.
Do połowy przytomna i zaspana, nie do końca miałam pojęcie o tym, co mężczyzna w ogóle do mnie mówił, jednak nie przejmowałam się zbytnio tym w tamtym momencie.
- Wiesz, jakie możemy mieć teraz problemy? - spytał po raz kolejny.
- Ej, ej, ej Junsu - powiedziałam, przecierając w tym samym momencie prawe oko - ale o czym ty w ogóle mówisz?
- O... - zawahał się. - Jestem na ciebie tak zdenerwowany, że aż nie wiem jak to ująć w słowa. Cholera!
- No mów...
- Spędzasz noc z chłopakiem w twoim wieku pod jednym dachem, to po pierwsze. Nie mówisz nic nikomu o waszym prawdziwym związku, to po drugie. Zaniedbujesz swoje treningi... A na dodatek z tego, co słyszałem, nie słuchasz poleceń ochrony.
- Bo to dzbany - zaśmiałam się, jednak na widok zdenerwowanego Junsu od razu zszedł mi uśmieszek.
- Piłaś coś wczoraj, prawda?
- Troszeczkę, bo nie mogłam zasnąć - kiedy to powiedziałam, wyszczerzyłam się.
- Zapomniałem o tym, jak słabą głowę masz do takich rzeczy - załamany brunet usiadł przy biurku, kręcąc głową. - Powiem ci to najłatwiej, jak jest to możliwe, dobra?
- Okej.
- A więc ja i ty mamy teraz trochę duży problem - powiedział spokojnym głosem, chociaż jego twarz zdradzała, że najchętniej zacząłby rzucać stołami. I to najchętniej we mnie.
- Jaki?
- A więc nikt się do cholery nie spodziewał, że naprawdę zostaniecie parą - Junsu podniósł głos, jednak od razu westchnął, a w moją stronę posłał sztuczny uśmiech - i trzeba to przerwać jak najszybciej, bo w takim tempie za miesiąc weźmiecie ślub.
- O nie, nie, nie - pokiwałam palcem - ja nie wychodzę za mąż - zaśmiałam się.
- Dlaczego ja mam z tobą pracować... - mruknął załamany, przysłaniając sobie oczy dłonią.
- Oj przejdź do sedna, Junsu - mruknęłam, bawiąc się przy tym małym kosmykiem włosów.
- Zerwijcie ze sobą, a wytwórnie zajmą się resztą związaną z mediami. Już wystarczająco się wybiliśmy. Dobrze się spisałaś, ale to poszło za daleko.
W jednym momencie podniosłam się na równe nogi i aż zrobiło mi się gorąco ze złości.
- Nie ma mowy - oznajmiłam od razu, opierając się o biurko Junsu rękoma.
- Soojin, skarbeńku - brunet westchnął, lekko kręcąc głową - wcześniej nie miałaś wyboru czy chcesz, czy nie i teraz też go nie masz.
- Właśnie, przecież wcześniej sam kazałeś mi z nim być, tak? - próbowałam ratować się w jakikolwiek sposób. - Teraz z nim jestem, czy to nawet nie lepiej?
- Soojin, to miał być nieprawdziwy związek. Nie bez powodu wprowadzono zakaz randkowania. Popatrz, odkąd zaczęłaś z nim chodzić, przestałaś tak ćwiczyć na treningach, a na dodatek... Masz jakiś problem do ochrony budynku? - dodał niepewnie, chociaż chwilę temu i tak o tym wspominał. - W każdym razie masz z nim zerwać - westchnął, opierając się o krzesło.
- A-ale-
- Soojin, tu nie ma 'ale' - powiedział z kamienną twarzą. - Za 15 minut masz trening. Powodzenia.
Cała w nerwach wyszłam z pomieszczenia, umyślnie trzaskając drzwiami. Od razu wykręciłam numer do Hoseoka, jeszcze, kiedy stałam pod gabinetem Junsu. Trzymając słuchawkę przy uchu, szybkiem krokiem udałam się w stronę sal treningowych.
- Hoseok... - powiedziałam smutnym głosem, kiedy tylko usłyszałam, że chłopak odebrał. - Pomóż mi.
- Soojin, musimy pogadać. Teraz.
- Teraz? - powtórzyłam po nim, przystając w miejscu. - Zaraz mam trening...
- Będę za 10 minut pod twoją wytwórnią. To pilne.
CZYTASZ
𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓
Fanfiction『Reszta』«rzecz.» - to, co pozostało z całości po oddzieleniu pewnej części. Przez jedną, małą wpadkę, ludzie biorą dwójkę idoli za parę. Przez to wszystko wynika skandal i rodzą się problemy - w końcu związki idolów nigdy nie były dobrym pomysłem. K...