|Prolog

355 28 20
                                    

Ponownie zerknęłam na moje odbicie w lustrze, patrząc na siebie od stóp aż do głowy. W końcu wydało mi się, że powoli przestawałam wyglądać na tak wychudzoną i... wyniszczoną od środka. Moja figura nabierała normalnych kształtów, co bardzo cieszyło.

Obróciłam się po raz kolejny wokół własnej osi, przyglądając się mojej białej sukience, która odbijała się w szkle.

Po prostu nareszcie zaczęłam wyglądać zdrowiej.

Od tamtego wydarzenia minęło wiele czasu. Nie pamiętam ile dokładnie, jednak obstawiałabym mniej więcej pół roku. Przez ten czas zdążyłam przeprowadzić się do nowego mieszkania i jakoś 'wynormalnieć', żyjąc we własnym tempie. Powoli wracałam na prostą, a gdzieś tam była nadzieja, której tak długo szukałam. Mało tego - nawet przyjęto mnie do jednej z bardziej znanej agencji modelek w Korei, gdzie pracuję już czwarty miesiąc i jeżeli mam być szczera - w roli takiej modelki czuję się lepiej niż idolki, bo jest po prostu łatwiej.

Pewnie nie osiągnęłabym nic z tego - ba! - pewnie by mnie nawet już tutaj nie było, gdyby nie wsparcie Hoseoka. Co jak co, tamto wydarzenie stało się tematem tabu między nami i nigdy o tym nie wspominamy, jednak wydaję mi się, że tak będzie lepiej. W końcu... To wszystko już jest za nami.

Ja i Hobi jesteśmy parą. Uzyskałam dużo wsparcia nie tylko od niego, ale także od członków jego zespołu. Na początku czułam się strasznie niezręcznie w ich towarzystwie, tym bardziej że pewnie widzieli zapis z tego pamiętnego live, jednak po jakimś czasie się do nich przyzwyczaiłam, a nawet wywiązała się między nami jakaś dziwna więź. Może nie przyjaźń, ale chociaż dobra znajomość. Oczywiście nie ze wszystkimi, ale z większością.

Po tamtym wydarzeniu ja i Junsu strasznie się od siebie odsunęliśmy. Niby nadal się 'przyjaźnimy', jednak to bardziej tylko ze słowa. Wątpię, aby można było tak nazwać rozmawianie ze sobą raz na dwa tygodnie i to na dodatek tylko przez telefon. Jednak, jeżeli już o przyjaźniach mowa, ostatnio sobie uświadomiłam, że ja i Jimin jakoś jesteśmy coraz bliżej siebie i prawdopodobnie to tę relację szybciej mogłabym nazwać przyjaźnią, niż to, co łączy teraz mnie z Junsu.

Podeszłam bliżej lustra, przyglądając się swojej twarzy. Grzywkę poprawiłam palcami, a pojedynczy, wystający kosmyk włosów zaczesałam za ucho. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Dawno już nie wyglądałam tak dobrze. Ciemne, lekko lśniące włosy, normalna figura, zdrowa, jasna cera, a na dodatek śliczna, biała sukienka. Tak. Dzisiaj wyglądałam aż zbyt dobrze jak na siebie. W końcu.

Podbudowywanie własnej samooceny, przerwał mi długi dzwonek. Westchnęłam, po czym przewróciłam oczami. Nie spodziewałam się dzisiaj żadnych gości. Jeżeli znowu to ten denerwujący listonosz, to nie wiem, co mu zrobię.

Powolnym krokiem udałam się w stronę drzwi. Kiedy spojrzałam przez wizjer, na mojej buzi zagościł wielki uśmiech. Od razu przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi.

Na klatce schodowej stał Hoseok wraz z Jiminem u boku. W rękach trzymali siatki, które wyglądały tak, jakby miały zaraz się rozerwać przez ciężar, który dźwigają. Wystawały z nich różne rzeczy, jednak na to nie zwracałam wtedy jakoś szczególnie uwagi.

- Niespodzianka! - krzyknęli w tym samym momencie, a na mojej buzi wyrósł jeszcze większy uśmiech niż wcześniej.

- Co tutaj robicie? - spytałam, otwierając szerzej drzwi i tym samym zapraszając ich do środka.

Chłopcy najpierw z małym problemem zdjęli buty, pozostawiając je na środku przedpokoju, a potem szybkim krokiem udali się do kuchni, aby zostawić reklamówki na blacie szafki.

𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz