|Część 18

216 21 12
                                    

- A więc? - zaczęłam, widząc, że chłopak nie chciał rozpocząć rozmowy. Jedynie stał oparty o drzwi i wpatrywał się we mnie w ciszy.

W jego pokoju nie było tak słychać muzyki jak na zewnątrz, więc mogliśmy normalnie porozmawiać, nie krzycząc do siebie nawzajem, aby w ogóle się usłyszeć.

- Po co to zrobiłaś? - spytał w końcu, wciąż się na mnie patrząc. - Nie wypuszczę cię stąd, dopóki mi tego nie wytłumaczysz.

- Co? - jednak moje 'prawie-pytanie' szybko zdobyło odpowiedź. Rudowłosy jednym ruchem zamknął drzwi na klucz, sam kluczyk wkładając sobie do tylnej kieszeni dżinsów. - Co? - powtórzyłam.

- To, co słyszałaś - burknął, krzyżując ręce na piersi.

- Że niby chodzi o Sehuna? - spytałam, a w środku tak naprawdę się ciesząc, że mój plan zadziałał. - Oh, tylko rozmawialiśmy.

- Jasne.

- Że niby ja nie mogę sobie z kimś nawet normalnie porozmawiać, ale ty możesz śmiać się z jakąś dziewczyną i iść za nią z maślanymi oczami nie wiadomo gdzie?

Chłopak zamrugał kilkakrotnie, prawdopodobnie nawet nie wiedząc, o czym mówię. Na to jedynie westchnęłam i usiadłam na jego łóżku.

- Ale ty głupiutka! - jego śmiech rozniósł się po pokoju, jednak nie był on złośliwy. Powiedziałabym, że nawet w dość uroczy, co tylko mnie zdziwiło.

- Proszę?

- Soojin, chodzi ci o dziewczynę, taką z brązowymi włosami do ramion? Tą, z którą gadałem dzisiaj na imprezie, tak?

- Być może - mruknęłam, przenosząc swój wzrok na duże okno. Kiedy tu przyszłam, było jeszcze jasno, a teraz na dworze panuje nic innego jak ciemność. Ciekawe jak długo już jestem na tej "super" imprezie.

- Soojin... - chłopak jedynie westchnął. - Dahye to tylko moja kuzynka. Chciała pójść się napić.

- Z tego, co wiem, picie jest w kuchni, a jakoś tam nie poszliście.

- W salonie jest też mały barek z jakimiś tam napojami. Poza tym nie zna tu nikogo, więc wzięła mnie ze sobą.

- Ja też prawie nikogo tu nie znam - burknęłam, wciąż patrząc się w widok za oknem.

- A chłopcy? Nie wiem.. Na przykład Jimin albo Jungkook? Albo, chociażby ten chłopak, z którym rozmawiałaś? No proszę cię.

- Go poznałam akurat chwilę, zanim przyszedłeś.

- I od razu niby robiłaś tak? - powiedział, a kątem oka widziałam, jak udawał mnie, kręcąc przy tym swoje 'nieistniejące włosy' na palcu.

- Dobrze! - lekko podniosłam głos, a mój wzrok przeniosłam na niego. - Kiedy zobaczyłam, jak się śmiejesz z tą... Dahye? To nie wiem... Po prostu chciałam się jakoś odegrać? Coś takiego.

Chłopak na to lekko uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową. Potem podszedł do łóżka, na którym siedziałam i także się przysiadł, obejmując mnie ramieniem. Na to tylko lekko się odsunęłam, jednak wtedy Hoseok przysunął mnie do siebie bardziej, szczelnie przytulając.

- Pierwszy raz jesteś zazdrosna - mówiąc to, rudowłosy się uśmiechnął.

- Ja? - odwróciłam się w jego stronę, a on od razu pokiwał głową. - Być może i tak. W ogóle po tym smsie... - od razu ugryzłam się w język. Jak zwykle mówię za dużo, nic o tym nie myśląc. Chyba do tego przywykłam.

- Smsie?

- Bo... - zaczęłam nieśmiało, czując w środku delikatny stres - na wyjeździe, kiedy spaliśmy na dworze po szukaniu flag, rano sprawdzałam godzinę na twoim telefonie i tak jakoś niechcący przeczytałam smsa...

Chłopak przez chwilę w ogóle się nie odzywał. Jedyne co słyszałam to przytłumiona muzyka, która dochodziła zza drzwi.

- Jakiego smsa?

- Jakaś dziewczyna pytała się ciebie, kiedy znowu się zobaczycie, bo się stęskniła. Ja naprawdę ci ufam, ale... Ciągle czułam jakiś taki niepokój i teraz ta sytuacja i no... - mówiłam niepewnie, kiedy na twarzy Hoseoka nie widziałam żadnej reakcji.

- Ja naprawdę z tobą kiedyś nie wytrzymam - mruknął. - To była moja mama. M a m a - przeliterował.

- Co?

- I naprawdę to aż tak zapamiętałaś przez taki czas?

- No tak...

A w tym momencie poczułam się naprawdę głupio i chyba miałam dobry powód. W końcu doszłam do tak pochopnych wniosków, a wszystko okazało się tak proste i... błahe?

- Mogłaś po prostu zapytać - chłopak lekko się uśmiechnął.

- Wiem. Przepraszam. I za to, co powiedziałam ci ostatnio też - spuściłam głowę, pozwalając moim włosom zakryć mi twarz. Mój dobry nastrój już dawno uciekł. - No wiesz... Wtedy, kiedy chciałam się ciebie poradzić.

- Akurat to mnie dość mocno wtedy zabolało.

- Dlatego strasznie cię przepraszam. Wcale tak nie myślę, ale po prostu... Wtedy tak bardzo mnie zdenerwowałeś i zaczęłam opowiadać jakieś głupstwa. Wiesz, że tak nie myślę, prawda? - powiedziałam, łapiąc go za rękę, jednak wciąż nawet na niego nie patrząc. Czy się bałam jego wzroku? Prawdopodobnie.

Blondyn jedynie mocniej ją uścisnął i pocałował, na co od razu odwróciłam głowę w jego stronę. Nigdy bym nie pomyślała, że zareaguje na to w taki sposób.

- Czyli wszystko między nami w porządku, tak? - spytał, ponownie ściskając moją rękę.

Ja na jego słowa pokiwałam głową. W sumie to okropnie czuję się z tym, jak musiał się przeze mnie czuć. Moją uwagę jednak szybko odwrócił ruch chłopaka. Rudowłosy złapał mnie za biodra i posadził sobie na kolana bokiem. Potem cicho zachichotał, widząc niemałe zdziwienie na mojej twarzy.

- Wiesz, że strasznie za tobą tęskniłem? - mruknął, przejeżdżając dłonią po moich włosach, na co przeszedł mnie miły dreszcz.

- Ja też - szepnęłam, obejmując jego szyję rękoma. Tak bardzo brakowało mi go i jego dotyku.

Chłopak prezentował się dzisiaj więcej niż dobrze. Miał na sobie cienką, białą koszulę sięgającą mu do połowy uda, oraz czarne spodnie, a jak to się mówi "Ładnemu we wszystkim ładnie".

- Idziemy z powrotem na imprezę? Chłopcy mogą się o ciebie martwić - powiedziałam, kładąc głowę na jego ramię. Od Hoseoka było czuć męskie perfumy, co było dość pociągające. Automatycznie zaciągnęłam się zapachem, na co on tylko uśmiechnął się pod nosem.

- Żartujesz? Dopiero co się pogodziliśmy. Muszę się tobą nacieszyć - szepnął, obejmując mnie rękoma. - Chodźmy jutro na jakąś randkę... - westchnął.

- Randkę? - powtórzyłam. - Na przykład gdzie?

- Coś wymyślę. Tym się nie przejmuj - mruknął, uśmiechając się przy tym i ukazując swoje dołeczki, które uwielbiam.

- Dobrze. Niech będzie to niespodzianka - pocałowałam go w policzek i mocno przytuliłam. Naprawdę mi go brakowało przez te kilka tygodni i najwidoczniej moja miłość wróciła kilkakrotnie większa. - Kocham cię, Hoseok.

- W takim razie dzisiaj tu nocujesz.

- A to niby dlaczego? - zapytałam, unosząc jedną brew do góry.

- Przecież już ci mówiłem. Muszę się tobą nacieszyć po tych trzech tygodniach.

- Ah... I to niby ja jestem niemożliwa? - zaśmiałam się i ponownie się do niego przytuliłam. - Dobrze, zostanę na noc.

\\\

jestem zbyt shy shy aby napisać smuta więc na to nie liczcie 🤫

𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz