|Część 20

216 18 16
                                    

Dzisiejsze nagrania w studiu były bardzo wykańczające. Na szczęście to już koniec - wszystko zostało już dopięte na ostatni guzik i tak naprawdę, to jesteśmy gotowi do mojego comebacku. Nareszcie. Po takim czasie.

Oczywiście nie ukryję tego, że trochę się obawiam, jak zareagują moi słuchacze, media i tak dalej, jednak Junsu mówił, abym się tym zbytnio nie przejmowała, chociaż (jeżeli mam być szczera) nic to nie pomogło.

Kiedy kierowca Choi właśnie odwoził mnie pod dom, zauważyłam małą, przytulnie wyglądającą kawiarenkę, która od razu rzuciła mi się w oczy, a co za tym idzie - nie było opcji, abym tam teraz nie poszła. Uwielbiam takie miejsca.

- Mógłby się pan tutaj zatrzymać? - spytałam, patrząc na siedzącego za kółkiem mężczyznę. On z kolei tylko posłał mi niezrozumiałe spojrzenie w lusterku, po czym pokręcił głową.

- Soojin, dobrze wiesz, że kazano mi ciebie zawieźć prosto pod dom - oznajmił, z powrotem przykuwając wzrok do drogi. - Pamiętasz, jak raz się skończyło?

- Oj, wtedy byłam młodsza. Poza tym, jeżeli pan odwiezie mnie pod dom, to wtedy i tak tam pójdę, ale dojdę tam później i wrócę przez to później, prawda? - mówiąc to, szeroko się uśmiechnęłam. - Dlatego, jeżeli pan od razu mnie wysadzi, to nie dość, że wróci pan do domu szybciej, to i ja wypiję szybciej sobie pyszną kawę.

Mężczyzna na moje słowa tylko głęboko westchnął, po czym zawrócił pojazd, mówiąc, jakie to ze mną problemy.

Wysadził mnie dosłownie pod drzwiami kawiarni i powiedział, żebym od razu po wypitej kawie wracała do domu, bo o tej porze szybko robi się ciemno. Prawdopodobnie mówił coś jeszcze, jednak nie słyszałam, bo szybko się z nim pożegnałam i zadowolona weszłam do kawiarni.

Wszystko tu było takie przytulne, jednak to pewnie przez oświetlenie - zawsze byłam zdania, że żółte światło daje swój ciepły klimat, w przeciwieństwie do białego.

Już na wejściu było czuć intensywny aromat kawy. Jeszcze wtedy uwielbiałam ten zapach.

Dumnie usiadłam przy jednym ze stolików i zaczęłam kartkować menu w poszukiwaniu najbardziej odpowiedniemu mojemu dzisiejszemu nastrojowi napoju.

Kiedy dokonałam wyboru, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, wzrokiem szukając kelnerki albo chociaż miejsca, w którym mogłabym zamówić wybraną kawę. Jednak zamiast tego, moje oczy wypatrzyły w tyn tłumie znajome, rudawe kosmyki włosów, które lekko się kręciły. Wszędzie bym je poznała.

Chciałam wstać i zadowolona przywitać się z chłopakiem, jednak na krześle trzymało mnie ciągle to, że nie był tam sam - tuż obok niego siedziała dziewczyna w sięgających do ramion włosach, ta sama, z którą widziałam go na ostatnim przyjęciu. Jednak wbrew temu, o czym zapewniał mnie Hoseok, nie wyglądali na "kuzynów". Siedzieli razem na kanapie, trzymając się za ręce i to nie w taki "normalny sposób". Określiłabym to bardziej jako "romantyczny". Na dodatek dziewczyna po chwili pocałowała go w policzek.

Kiedy to wszystko do mnie doszło, a ja otrząsnęłam się ze swego rodzaju szoku, poczułam mocny ból w sercu. Chciałam się po prostu rozpłakać. W końcu, jeżeli ona naprawdę nie jest jego kuzynką, oznaczałoby to, że ostatnio mnie okłamał i... Pewnie to się ciągnie... Długo.

W gardle pojawiła mi się gula, której nie potrafiłam przełknąć, a oczy podeszły mi łzami, jednak nadal siedziałam w miejscu jak sparaliżowana.

- Coś dla pani? - usłyszałam niski, damski głos.

Zadziałało to na mnie jak wiadro zimnej wody. Od razu jakoś się ogarnęłam i grzecznie przy tym odmawiając, opuściłam lokal. Dopiero wtedy, kiedy jeszcze raz zobaczyłam ich za szybą, siedzących w rogu kawiarni, znowu próbowałam się nie rozpłakać. Szybkim krokiem poszłam w kierunku mojego domu, w międzyczasie ocierając sobie pojedynczą łzę z policzka. Czułam się okropnie i nie wiedziałam, co powinnam teraz zrobić.

𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz