Epilog

360 34 3
                                    

Po skończeniu transmisji ciągle siedziałam w miejscu. Nawet nie otworzyłam wiadomości od Hoseoka. Jeszcze by mnie zatrzymała.

Serce biło mi jak szalone. Stresowałam się. Stresowałam się tym, co mam za chwilę zrobić. Bałam się tego. Tego, że po raz drugi doprowadziłam się do stanu, kiedy chciałam zakończyć swoje życie.

Przede mną leżały tabletki. Takie same jak te, które chciałam zażyć kilka lat temu. Wtedy zjawił się Junsu, który mnie powstrzymał. Teraz wszystko jest inne i nikt nie będzie mnie miał nawet jak zatrzymać.

Czułam, jak łzy intensywnie spływają mi po policzkach. Ja sama zaczęłam dławić się szlochem. Z jednej strony tak bardzo chciałam to zrobić, a z drugiej... Już sama nie wiem. Nie byłam tego pewna, jednak to jest jedyne wyjście.

Wzięłam pudełeczko i wysyłałam sobie wszystkie tabletki na rękę. Mocnr antydepresanty. Myślałam, że już nie będę ich nigdy potrzebować. Mocniej zacisnęłam wargi. Nie chciałam tego robić.

Głośno pociągnęłam nosem. Potem zerknęłam na butelkę leżącą na rogu stolika. Będę miała czym popić... Tak dużą dawkę.

- No to już... - mruknęłam, będąc gotowa do połknięcia tabletek. Jednak... Zawsze musi być "jednak".

Z przedpokoju wydobył się głośny huk, a ja podskoczyłam ze strachu. Wszystkie kapsułki spadły z cichym dźwiękiem na parkiet.

- Jebany wazon - burknęłam.

W tym momencie zauważyłam, że ręce mi się trzęsą. Z trudem wypuściłam powietrze z płuc, aby się uspokoić, jednak to nic nie pomogło.

- Soojin! - ktoś krzyknął, a ja momentalnie się odwróciłam. - Soojin, co ty do cholery odwalasz?!

W wejściu do salonu stał zadyszany Hoseok. Jedną ręką opierał się o framugę, a drugą trzymał się za podbrzusze. Kompletnie mnie zatkało. Nie mogłam drgnąć nawet o milimetr. Bałam się? Nie. Byłam kompletnie zszokowana.

Brunet dopiero teraz zauważył tabletki rozrzucone po podłodze, na co od razu pobladł na twarzy. Podbiegł w moją stronę. Klęknął przede mną, przy tabletkach.

- Soojin, co ty chciałaś do cholery zrobić?! - Kiedy podniósł głos, chciało mi się rozpłakać. Ewidentnie było widać, jak traci nerwy.

- Ja... J... - zająknęłam się, nie wiedząc jak zareagować, a niepewność w tym momencie była mi wrogiem.

Hoseok oplótł mnie rękoma, mocno mnie przytulając. Słyszałam, jak szybko bije mu serce. Przez to wszystko ponownie się popłakałam. Objęłam chłopaka, mocniej się w niego wtulając. Nie wiedziałam co robić.

- Soojin, co ty... - mruknął, nadal mnie nie puszczając. Jedną dłoń położył na moich włosach i lekko je pogładził. - Czy ty chciałaś...?

Nie musiał dokańczać. Mocniej go przytuliłam, tylko kiwając głową na 'tak'. Przez to kompletnie się rozkleiłam. Łzy znowu zaczęły płynąć mi po policzkach strumieniami, a w gardle zrobiła się wielka gula, której nie mogłam przełknąć.

Ciemnooki mocniej mnie przytulił. Jego serce wciąż wystukiwało szybki rytm. Stresował się.

- Gdyby coś ci się stało... Ja, ja miałbym wyrzuty sumienia. To byłoby przeze mnie - zaczął plątać się we własnych słowach. - Dlaczego? Dlaczego chciałaś to zrobić?

Powoli się od niego odsunęłam. Pociągnęłam nosem. Z twarzy otarłam łzy, które i tak ciągle napływały mi do oczu.

- Hoseok, proszę cię, wyjdź - szepnęłam. - Dla mnie i tak nie ma teraz żadnego wyjścia, a to, że tu jesteś - przełknęłam ślinę - tylko wszystko komplikuje.

- O czym ty do cholery gadasz? - chłopak podniósł głos, na co wyraźnie się skuliłam. - Ile tego połknęłaś? - powiedział, zerkając na walające się po podłodze tabletki.

- Jeszcze nic - szepnęłam ledwo słyszalnym głosem.

- Jeszcze? Nie ma żadnego 'jeszcze'. Nic nie weźmiesz.

- Nie rozumiesz, że to już koniec? - spytałam, mając na twarzy mały uśmiech. - Możesz zatrzymać mnie teraz, ale ja i tak prędzej czy później to zrobię. Dla mnie nie ma już wyjścia.

- Cholera! Nie mów takich strasznych rzeczy - krzyknął. - Wszystko będzie dobrze. Zawsze są resztki nadziei. Zaopiekuję się tobą.

- Co? - spytałam, podnosząc wzrok.

W tym momencie nasze spojrzenia po raz pierwszy się spotkały. Jego oczy wyrażały tak dużo smutku i strachu, że było to doprawdy przerażające.

Teraz jedynie lekko się uśmiechnął. Pogładził moje ciemne włosy prawą dłonią. Kciukiem starł pojedynczą łzę spływającą po moim policzku, dokładnie tak, jak zrobiłam to kiedyś ja.

- Nie słyszałaś? Zaopiekuję się tobą - posłał w moją stronę uśmiech. - Ja też cię kocham, Soojin. Bardzo cię kocham.

𝙡𝙚𝙛𝙩𝙤𝙫𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙛 𝙝𝙤𝙥𝙚; jung hoseok ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz