1.

8.7K 238 32
                                    

09.08.1939 r.

Było wcześnie rano, szłam tak sama przed siebie i mimo ciepłej pogody, delikatny wiatr owiewał mi twarz. Był przyjemny. Miałam na sobie spodenki do kolan, przewiewną i cienką bluzkę na ramiączka, która idealnie układała się do mojej figury.

Z daleka spostrzegłam Dusię, Rudego i Zośkę. Stali w miejscu, gdzie wcześniej się umówiliśmy. Kiedy do nich podeszłam od razu zostałam ciepło przyjęta.

- Cześć Basia - dziewczyna podeszła mnie przytulić.

Z wzajemnością oddałam jej uścisk, a zaraz po niej czekał w kolejce do przytulania jeszcze Rudy.

- Chyba nie zapomniałaś o swoim przyjacielu, co? - uśmiechnął się i rozłożył ramiona w moja stronę..

Zośka stał ze spokojem jak zawsze i tylko nam się przyglądał. Następnie podszedł, jednak nie powtórzył czynności swoich poprzedników, a z delikatnością, położył mi rękę na ramieniu, unosząc kąciki ust w połuśmiechu, tak charakterystycznym dla niego.

- Basiu, czekamy jeszcze na Alka, Halę i Dankę- oznajmił.

Zaraz po jego słowach, obok niego nie wiadomo skąd pojawił się Alek.

- Serwus chłopaki - przywitał się z kolegami, mierzwiąc im włosy - Witam piękne panie - z uśmiechem podszedł do Dusi i pocałował jej dłoń, a następnie delikatnie wziął moją, jakby się bał, że zaraz się stłukę i powtórzył czyn.

- Spokojnie Aluś, nie jestem z porcelany - zaśmiałam się pod nosem, ale na moich policzkach pojawił się rumieniec.

- Jesteś kobietą, wolę się z nimi obchodzić możliwie delikatnie - stanął koło chłopaków i chwilę później dołączyła reszta grupy.

Nasze spotkanie mieliśmy przenieść nad jezioro. Ze sobą miałam tylko torbę, w której był ręcznik i kilka jabłek dla wszystkich, które po drodze zerwałam z drzewa nieopodal.

Kiedy przebyliśmy ponad 4 kilometry na skróty przez pola, w końcu dotarliśmy do naszego punktu.

Rozłożyliśmy swoje koce, chłopcy rozebrali się i zostali w samych kąpielówkach. Alek i Zośka wzięli Rudego za nogi i ręce, i wrzucili go do wody.

- Pożałujecie! - Janek ze śmiechem wyszedł z wody i zepchnął Alka, który stał na pomoście, a po krótkiej gonitwie, a raczej próbie ucieczki Zośki, również i on posmakował zimnej kąpieli.

Chwilę później, cały mokry wziął Halę na ręce i skoczył z nią do wody.

Do ostatnich chwil dziewczyna się wyrywała i krzyczała, by ją zostawił. Jednak na jej twarzy był ogromny uśmiech.

Zośka namawiał Dankę do wejścia, aż w końcu mu uległa. Miał swój urok i temu nie można zaprzeczyć, a tymbardziej się oprzeć.

Zostałam już tylko ja i Duśka.

- EJ! To nie fair! - krzyknął Rudy z drugiego końca. - Wszyscy się tutaj bawią, a te dwie panny siedzą. Idę po was! - wyszedł z wody i zaczął do nas biec jak dziki.

Blondyn wziął mnie pod ramię i zaprowadził na pomost, skąd chwilę później zepchnął. Nie spodziewał się jednak, że sam zaraz zostanie wepchnięty przez własną siostrę. Z wielkim pluskiem wpadł do wody, a ona od razu po nim.

- Osz ty! - zaczęłam chlapać Janka wodą, kiedy tylko się wynurzył. - Perfidny piegusie, przebiegły.

Tak właśnie rozpoczęłam walkę, chłopaki na dziewczyny. Skończyło się na tym że i tak ostatecznie był remis.

Oczami ukochanej ~ kamienie na szaniec ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz