08.09.1939 r.
Minęło dopiero kilka dni od wybuchu II wojny, a Niemcy już osiedli się na całej Polsce. Warszawa była przepełniona niemieckimi żołnierzami i oficerami. Łapanki odbywały się już drugiego dnia po ich przybyciu. Polacy byli głównie rozstrzeliwani na ulicach lub przewożeni do obozów koncentracyjnych czyli tzw. obozów pracy lub śmierci. Każdy to zwał jak chciał.
Dzisiaj mamy spotkanie harcerek, a chłopcy harcerzy. Będziemy składać przysięgę ojczyźnie.
Ja, Monia, Ania, Dusia i Hala spotkałyśmy się niedaleko centrum Warszawy i wyruszyłyśmy na zbiórkę, która miała się odbyć w lesie, tam gdzie zawsze ćwiczyłyśmy strzały ze zwykłej wiatrówki. Naszą drużynową była Ania "Hanka"Zawadzka, która zawsze wszystkich przygarniała pod swoje skrzydła. Lecz nami wszystkimi i całym harcerstwem zarządzała Zofia Matysiak ps. "Marysia"
Kiedy wszystkie harcerki przybyły, mogłyśmy zacząć.
Hanka wraz z Marysią stanęły naprzeciw nas. Zosia bacznie obserwowała.
- Do przysięgi! - Hanka dała rozkaz. Stanęłyśmy w kręgu. Wyciagnęłyśmy rękę z dwoma palcami skierowanymi na wprost: wskazującym i środkowym. Wszystko wyglądało tak jak wyglądać powinno. Teraz pora powtarzać po niej. - W obliczu Boga Wszechmogącego - Ślubuję na Twoje ręce pełnić służbę w Szarych Szeregach - każda z nas z dumą wypowiadała te słowa - tajemnic organizacyjnych dochować, do rozkazów służbowych się stosować, nie cofnąć się przed ofiarą życia.
Po wszystkim ruszyłyśmy w stronę swoich domów. Pomyśleć, że chłopcy w tym momencie składali taką samą przysięgę.
Idąc centrum Warszawy, przeciskając się przez tunele między starym miastem, a targiem usłyszałam niemieckich esesmanów. Dobrze znałam niemiecki, więc bez problemów mogłam zrozumieć o czym rozmawiają.
- Zusammenschießen alle! (zastrzelić wszystkich) - odezwał się jeden z 4. Pod murem stały 2 kobiety oraz około 6 mężczyzn.
Gdy tylko to usłyszałam, dyskretnie skręciłam w alejkę po swojej prawej stronie wbiegając w nią, wychodząc na stare miasto, a jednocześnie wpasowując się w tłum. Serce mi biło jak szalone, ale jednocześnie dostarczyło mi trochę adrenaliny, widziałam, jak jeden z nich się na mnie patrzył. Obeszłam całą dzielnicę naokoło, by się dostać do swojej kamienicy. Weszłam pośpiesznie przez furtkę i zaczęłam iść po schodach na klatce schodowej. Zaczepiła mnie starsza pani, która mieszkała pod nami wraz z mężem. Miła sympatyczna kobieta, uwielbiałam ją. Zawsze biło od niej życzliwością i optymizmem.
- Dziecko kochane - złapała mnie za rękę.
- Tak? - uśmiechnęłam się do niej.
- Jesteś harcerką, prawda? Walczyłabyś o wyzwolenie polski? - zapytała ochrypłym głosem. Kobieta miała swoje lata, ale zawsze mówiła bardzo mądrze.
- Oczywiście proszę pani. Jestem dumna z bycia Polką - uśmiechnęłam się do niej ciepło. Te słowa widocznie ją usatysfakcjonowały, gdyż na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Od zawsze wiedziałam, że jesteś dobrą dziewczyną. Masz dopiero 15 lat, a jaka mądra. Taka młodziutka i już bierze na siebie tą odpowiedzialność. To się nazywa prawdziwy patriotyzm - uśmiechnęła się. - Rodzice dobrze cię wychowali moja droga - poklepała mnie delikatnie po dłoni. - Cóż, przepraszam, że zajęłam ci czas, leć już, leć kochanie.
Pożegnałam staruszkę i zaproponowałam pomoc, ale odrzuciła moją propozycję, twierdząc, że jeszcze nie jest taka stara, za jaką ją uważam. Otworzyłam drzwi domu z uśmiechem, gdzie przywitała mnie mama. W kochającym domu, takim jak mój, ani trochę nie było czuć, że właśnie jest wojna, dopóki nie spojrzało się za okno, gdzie Warszawa powoli stawała się bombardowana. Naprzeciw mojej kamienicy, zostały rozstrzelane 4 kobiety, ich krew nadal jest na ścianie. Kiedy tak na to patrzę, czuję jak mój spokój wewnętrzny jest naruszany.
CZYTASZ
Oczami ukochanej ~ kamienie na szaniec ✔
Ficción históricaBasia Sapińska, wielka miłość, przyjaźń. Czy Alek zostanie dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem? "Alek to chodzący uśmiech i słońce, nie ważne, gdzie był, wraz z nim zawsze przychodziło światło." " (...)To opowieść o ludziach, którzy umi...