Rozdział 4 cz.2

5.4K 375 24
                                    

Znajomy

Draco zatrzymał się w alejce. U jego stóp leżał śnieżnobiały wąż ze srebrnymi oczami, wyglądający na równie zszokowanego co on. To było naprawdę komiczne, widzieć wstrząs na twarzy węża, gdyż zawsze uważał, że węże są niezdolne do emocji.

To był naprawdę mały wąż, przypuszczał, że ma około pięciu stóp. Spojrzał na niego uważnie, rozważając, a potem ostrożnie podszedł bliżej.

Draco nie ruszał się z miejsca. Nigdy szczególnie nie lubił węży, wolał ptaki drapieżne, ale coś... coś go zafascynowało. W jakiś sposób wiedział, że to ona.

Ponownie spojrzała w górę po tym, jak poczuła zapach otaczającego go powietrza; Draco przybliżał się powoli. Trzymał przed nią dłoń i czekał.

Wąż w tym samym powolnym tempie rozciągnął się i owinął wokół jego ramienia. Odwrócił się i patrzył, jak wąż podnosi się i osiada na jego ramionach.

"Merlinie!" sapnął, opierając się na ceglanej ścianie zaułka, gdy jego magia się wzmogła. Kiedy znów się uspokoił, zaczął wprawiając węża w zdumienie.

"Oma. Twoje imię to Oma." powiedział.

Skinęła głową.

Draco poczuł, że się uśmiecha. Był to uśmiech zupełnie nie odpowiedni publicznie, ale nie mógł się powstrzymać. Miał swojego znajomego, i po prostu było to miłe uczucie. W tyle głowy wyczuwał więź, która się ukształtowała. Pozwoliło mu to poczuć uczucia Omy - a poczuła się ogromnie zadowolona.

Jego ojciec również byłby zadowolony. Znalezienie prawdziwego znajomego w tak młodym wieku, było rzadkością i Draco byłby jedynym studentem Hogwartu, który go posiada. Oh, przepisy szkolne zezwalały wszystkim uczniom na przynoszenie tzw. chowańców, ale tak naprawdę były zwykłymi magicznymi zwierzętami domowymi - uczyły dzieci, jak dbać o swoich przyszłych chowańców, jeśli mają szczęście, aby je przyciągnąć.

Myślenie o ojcu spowodowało przekleństwo u Draco. Szarpnął swój zegarek kieszonkowy, kiedy usłyszał 'pop' Czarodzieja wdzierającego się w zaułek. Szarpiąc się, stanął twarzą w twarz z człowiekiem, o którym mowa.

"Draco." warknął Lucjusz.

"Przepraszam ojcze, coś mi... wypadło."

Starszy Malfoy zmrużył oczy. "Co, Merlinie, jest na twojej szyi?"

Draco nie mógł powstrzymać się od uśmiechu, gdy gładził głowę węża. " To Oma, mój chowaniec."

Patrzył, jak ojciec odwraca głowę w bok, a na jego ustach pojawia się mały uśmieszek aprobaty.

"Czy wiesz jakim jest stworzeniem?" zapytał.

Draco zamknął oczy i czekał, aż informacje dotrą do niego. Więź wszczepiła podstawową wiedzę o znajomych, tak aby Czarodziej mógł właściwie się nim zaopiekować.

"Jest... Syrenką... bardzo jadowitą... bardzo szybką..." Jego oczy otworzyły się gwałtownie w szoku, " Ma skrzydła i potrafi latać!"

"Intrygujące." Lucjusz zastanawiał się nad wężem, a ona przyglądała mu się równie uważnie. "Jestem z ciebie dumny, synu. Teraz chodź. Jesteśmy spóźnieni; miejmy nadzieję, że twoje osiągnięcie... odwróci uwagę naszego gospodarza od spóźnienia."

Draco wyszedł z promiennego uśmiechu na widok ojcowskich komplementów do bladego i raczej mdłego, szybko aportując się do Malfoy Manor.

*

Oma była zachwycona. Nie tylko znalazła swojego Czarodzieja, ale też zniknęła jej największa przeszkoda; poznanie Harry'ego i jego prześladowców. Gdy tylko związała się z Draco, zaczęła rozumieć język Czarodzieja, przez co łatwo śledziła rozmowę między Draco i jego ojcem. Teraz zamierzali spotkać innych Czarodziejów, potężnych jak sądzi, jeśli tylko dobrze interpretuje uczucia płynące z więzi.

Przy odrobinie szczęścia, pod koniec sezonu będzie miała męża!

__________

Następny rozdział: 14.12.2018

Rozdziały będą się pojawiać w godzinach wieczornych.

Snake BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz