Rozdział 3. "Żegnam"

15.2K 420 21
                                    

Chwila...co?

Dlaczego on mnie właśnie całuje?

Przez dłuższy moment stałam jak słup soli z szeroko otartymi oczami, starając uświadomić sobie co się właściwie dzieje. Powrót do rzeczywistości trochę mi zajął i sama nie wiem dlaczego, nagle zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Black czując, że moje usta także zaczęły się poruszać, przyciągnął mnie do siebie mocno, oplatając mnie w talii. Ja natomiast ułożyłam swoje palce w jego kruczoczarnych włosach, które swoją drogą były bardzo miękkie i przyjemne w dotyku. Pociągnęłam lekko za jego końcówki, przez co głośno warknął w moje usta. Jego pieszczoty skierowały się na moją szyję, na której zaczął składać delikatne jak muśnięcie piórka pocałunki.

Wtedy dopiero odzyskałam świadomość. Ze wszystkich sił odepchnęłam go do siebie, jednak niewiele odległości od niego mi to dało, ponieważ odsunął się tylko na kilka centymetrów. Spojrzał na mnie zamglonym i podnieconym wzrokiem, w którym kryło się niezrozumienie. Nie myśląc zbyt długo nad konsekwencjami (ponieważ w tej firmie naprawdę przestałam o nich myśleć), wymierzyłam mu solidnego liścia w policzek i w akompaniamencie głośnego trzasku drzwiami, wyszłam z jego gabinetu. Huk był tak ogromny, że biedna Eleonor, aż podskoczyła na swoimi miejscu ze strachu.

- Coś się stało?- zapytała łapiąc się za serce i głośniej oddychając.

- Ten drań zdecydowanie przegiął. Mam go już naprawdę dosyć.- warknęłam, po czym bez zbędnego tłumaczenie, szybkim krokiem skierowałam się w stronę mojego gabinetu. Zaczęłam pakować swoje rzeczy do torebki i ruszyłam w stronę wyjścia. Niestety, jak zwykle nic nie szło po mojej myśli. Przy recepcji stał już mój przeklęty szef i patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- A pani dokąd się wybiera?- spytał z udawanym zdziwieniem na twarzy.- Nie przypominam sobie, aby miała pani jakieś wcześniejsze zwolnienie lub spotkanie w dniu dzisiejszym. – po spojrzeniu na jego policzek moja pewność siebie i wewnętrzy feminizm zdecydowanie się zwiększył. Jeszcze bardziej uwierzyłam w moją siłę. Drań miał czerwony ślad mojej ręki, który pokrywał prawie połowę jego twarzy. Przybiłam sobie mentalnie piątkę w myślach.

- Wracam do domu. Mam już dosyć oglądania pana w dniu dzisiejszym. Żegnam!- wręcz wykrzyczałam, po czym naciskając kilka razy przycisk od windy, starałam się ją przywołać. Jakby molestowanie tego guzika miało w czymś pomóc. Gdy wyczekiwana, metalowa puszka w końcu się pojawiła ostatni raz rzuciłam mojemu szefowi zawistne spojrzenie, po czym zjechałam w dół.

Będąc już prawie przy wyjściu z biurowca natknęłam się jeszcze na nowego informatyka, z którym dzisiaj miałam przyjemność zjeść lunch.

- Wszystko okey? Wyglądasz na zdenerwowaną.- zapytał z wahaniem w głosie.

- Nie chcę o tym rozmawia. Śpieszę się do domu. Przepraszam.- nie chciałam być niemiła, ale mój humor był naprawdę już popsuty. Gdy już chciałam odchodzić, Thomas zadał mi pytanie, które naprawdę mnie zaskoczyło, tylko nie wiem czy w pozytywny sposób.

- Może to nie najlepszy moment, ale czy chciałabyś gdzieś ze mną wyskoczyć? Jakieś kino lub kolacja? W weekend?

- Przepraszam, ale naprawdę się spieszę. Pogadamy jutro, ale nie odbieraj tego na nie. – uśmiechnęłam się lekko- To cześć!- pomachałam mu i szybko wyszłam na świeże powietrze. Dopiero teraz odetchnęłam z ulgą. Była dopiero 14:00, a ja już miałam dosyć tego dnia. Z racji tego już wyszłam wcześniej, postanowiłam odebrać Bruno z przedszkola i zabrać go gdzieś. Ostatnio miałam dla niego mało czasu, ponieważ dużo pracowałam, ale mam ambitne pracy na zmianę tego. Mój synek naprawdę mnie potrzebuje. Z tą myślą wsiadłam z samochód i pojechałam w stronę budynku, w którym znajduje się mój maluszek. Chłopiec był naprawdę zdziwiony, gdy zobaczył mnie wcześniej, przed podwieczorkiem, ale po jego powiększającym się z każdą sekundą uśmiechu byłam pewna, że jest szczęśliwy z takiego obrotu spraw.

You are such a fool!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz