Rozdział 4. "Zemsta za wczoraj?"

15.2K 449 23
                                    

Sytuacja była komiczna. Mój szef przerażony starał się jak najdalej odsunąć materiał od swojego krocza, próbując prawdopodobnie ochronić się przed bezpłodnością, natomiast jego ruda dziewczyna uklękła przed nim i zaczęła ściągać mu spodnie. Poczułam się niepotrzebna w tym pomieszczeniu. Lepiej nie przeszkadzać zakochanym.

- To może ja już pójdę i nie będę przeszkadzać.- powiedziałam cicho i starałam się wymsknąć po cichu.

- Kurwa, Layla zostaw mnie. Co ty robisz?- warknął Black i starał się uwolnić z rąk swojej dziewczyny.

- Ale to cię parzy! – pisnęła.

- Poradzę sobie sam!- Zgromił ją spojrzeniem. Ta podniosła się z kolan i poprawiła sobie sukienkę, która zdążyła jej się podwinąć, ukazując jej majtki. Czułam, że muszę jak najszybciej wyjść, aby jeszcze bardziej nie podpaść szefowi. Po cichu otworzyłam drzwi i wymsknęłam się z gabinetu. Albo mnie nie zauważyli, albo szef postanowił się ze mną rozliczyć później. W sumie nie wiem, co jest gorsze. Gdy zasiadłam przy swoim biurku w moim bezpiecznym pomieszczeniu, nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Z wrażenia prawie spadłam z krzesła. Nie mogłam się opanować. Po kilku minutach w końcu mi się polepszyło. Podnosząc się do normalniej pozycji, moje usta uformowały się w cienką linię. Nad moim biurkiem z rękami opartymi o blat i morderczym wzrokiem, stał mój piekielny szef. Na kilometr czułam buchającą od niego złość. Dlaczego nie słyszałam jak wszedł? Automatycznie spojrzałam na jego spodnie, na których o dziwo nie było mokrych plam. Chyba się przebrał.

- Zrobiłaś to specjalnie, tak?- warknął.- Zemsta za wczoraj?

- Niestety aż tak genialna nie jestem. Ale wszystko z panem w porządku? Wie pan, nie chciałabym, aby przeze mnie doznał pan jakichś uszczerbków na zdrowiu. – zaśmiałam się delikatnie i przegryzłam paznokieć ze zdenerwowania.

- Obiecuję, że się zemszczę, ale w najmniej oczekiwanym momencie, mała wiedźmo. – powiedział, dokładnie akcentując każde słowo. – Pożałujesz tego.- Szczerze mówiąc nieszczególnie przejęłam się jego groźbami. Aby jakoś ukazać Blackowi, że mam swoją pracę i go zignorować, postanowiłam powrócić do wypełniania swoich dokumentów. Do następnych czynności potrzebowałam ogromnego, żółtego segregatora, który jak na złość znajdował się na najwyższej półce. Przysunęłam więc moje wygodny, obrotowy fotel do regału i niewiele myśląc weszłam na niego w moich ukochanych szpilach. Cały czas czułam się nadzorowana przez mojego wściekłego szefa. Trzymając już prawie dokumenty, które chciałam, niepodziewanie krzesło odsunęło się z głośnym dźwiękiem. Upuściłam segregator i zamknęłam oczy, jakby to miało ochronić mnie od bliskiego spotkania z podłogą. Starałam się jakoś zminimalizować upadek, dlatego też ułożyłam swoje ręce w stronę dołu. To był błąd. Moja ręka zaczęła niespodziewanie pulsować , a przeszywający ból przeszedł przez całe moje ciało. Przy moim boku od razu pojawił się mój szef.

- Coś cię boli? Nic ci nie jest?- pytał chaotycznie. Wydawał się naprawdę przerażony.

- Strasznie boli mnie ręka.- wyjąkałam, starając się rozmasować moją kończynę. Ból niestety jeszcze bardziej się nasilił.

- Boże, kobieto! Kto wchodzi w stucentymetrowych szpilach na takie krzesło. Życie ci niemiłe?- pokręcił głową z dezaprobatą.

- Nie myślałam o tym. Śpieszyłam się. – wychlipałam. Moje przedramię niepokojąco zaczęło przybierać siny kolor.

- Ty niezdaro. Musisz koniecznie pojechać do szpitala. Może być złamana. – mówił, starając się delikatnie dotykać mojej ręki.

- Ale...

You are such a fool!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz