Sytuacja była komiczna. Mój szef przerażony starał się jak najdalej odsunąć materiał od swojego krocza, próbując prawdopodobnie ochronić się przed bezpłodnością, natomiast jego ruda dziewczyna uklękła przed nim i zaczęła ściągać mu spodnie. Poczułam się niepotrzebna w tym pomieszczeniu. Lepiej nie przeszkadzać zakochanym.
- To może ja już pójdę i nie będę przeszkadzać.- powiedziałam cicho i starałam się wymsknąć po cichu.
- Kurwa, Layla zostaw mnie. Co ty robisz?- warknął Black i starał się uwolnić z rąk swojej dziewczyny.
- Ale to cię parzy! – pisnęła.
- Poradzę sobie sam!- Zgromił ją spojrzeniem. Ta podniosła się z kolan i poprawiła sobie sukienkę, która zdążyła jej się podwinąć, ukazując jej majtki. Czułam, że muszę jak najszybciej wyjść, aby jeszcze bardziej nie podpaść szefowi. Po cichu otworzyłam drzwi i wymsknęłam się z gabinetu. Albo mnie nie zauważyli, albo szef postanowił się ze mną rozliczyć później. W sumie nie wiem, co jest gorsze. Gdy zasiadłam przy swoim biurku w moim bezpiecznym pomieszczeniu, nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Z wrażenia prawie spadłam z krzesła. Nie mogłam się opanować. Po kilku minutach w końcu mi się polepszyło. Podnosząc się do normalniej pozycji, moje usta uformowały się w cienką linię. Nad moim biurkiem z rękami opartymi o blat i morderczym wzrokiem, stał mój piekielny szef. Na kilometr czułam buchającą od niego złość. Dlaczego nie słyszałam jak wszedł? Automatycznie spojrzałam na jego spodnie, na których o dziwo nie było mokrych plam. Chyba się przebrał.
- Zrobiłaś to specjalnie, tak?- warknął.- Zemsta za wczoraj?
- Niestety aż tak genialna nie jestem. Ale wszystko z panem w porządku? Wie pan, nie chciałabym, aby przeze mnie doznał pan jakichś uszczerbków na zdrowiu. – zaśmiałam się delikatnie i przegryzłam paznokieć ze zdenerwowania.
- Obiecuję, że się zemszczę, ale w najmniej oczekiwanym momencie, mała wiedźmo. – powiedział, dokładnie akcentując każde słowo. – Pożałujesz tego.- Szczerze mówiąc nieszczególnie przejęłam się jego groźbami. Aby jakoś ukazać Blackowi, że mam swoją pracę i go zignorować, postanowiłam powrócić do wypełniania swoich dokumentów. Do następnych czynności potrzebowałam ogromnego, żółtego segregatora, który jak na złość znajdował się na najwyższej półce. Przysunęłam więc moje wygodny, obrotowy fotel do regału i niewiele myśląc weszłam na niego w moich ukochanych szpilach. Cały czas czułam się nadzorowana przez mojego wściekłego szefa. Trzymając już prawie dokumenty, które chciałam, niepodziewanie krzesło odsunęło się z głośnym dźwiękiem. Upuściłam segregator i zamknęłam oczy, jakby to miało ochronić mnie od bliskiego spotkania z podłogą. Starałam się jakoś zminimalizować upadek, dlatego też ułożyłam swoje ręce w stronę dołu. To był błąd. Moja ręka zaczęła niespodziewanie pulsować , a przeszywający ból przeszedł przez całe moje ciało. Przy moim boku od razu pojawił się mój szef.
- Coś cię boli? Nic ci nie jest?- pytał chaotycznie. Wydawał się naprawdę przerażony.
- Strasznie boli mnie ręka.- wyjąkałam, starając się rozmasować moją kończynę. Ból niestety jeszcze bardziej się nasilił.
- Boże, kobieto! Kto wchodzi w stucentymetrowych szpilach na takie krzesło. Życie ci niemiłe?- pokręcił głową z dezaprobatą.
- Nie myślałam o tym. Śpieszyłam się. – wychlipałam. Moje przedramię niepokojąco zaczęło przybierać siny kolor.
- Ty niezdaro. Musisz koniecznie pojechać do szpitala. Może być złamana. – mówił, starając się delikatnie dotykać mojej ręki.
- Ale...
CZYTASZ
You are such a fool!
RomanceAnastasia po śmierci ukochanego męża musi radzić sobie sama z problemami, a także wychowaniem synka...