Rozdział 18."- Tak bardzo nie chcesz moim czułości?"

12.4K 320 0
                                    


- W końcu jesteś moja.-Westchnął w moje usta i ponownie mnie pocałował. Wplotłam palce w jego gęste włosy. Podsadził mnie, przez co znalazłam się na blacie, a Jeremy stanął między moimi udami.

- Bruno jest obok. – Wyszeptała, stale dotykając moimi ustami jego.

- Ogląda bajkę i jest w nią taki wpatrzony, że nic go od niej chyba nie oderwie- zaśmiał się i przeniósł swoje pocałunki na moją szyję.

- Ale może wejść w każdej chwili.- Brunet oderwał się ode mnie z głośnym mlaśnięciem.

- No dobra.- Tym razem składał tylko delikatne całusy na mojej twarzy. – Nie mogę się przy tobie powstrzymać po prostu.

- Będziesz musiał.- Zaśmiałam się i zmierzwiłam jego włosy, przez co utworzył się artystyczny nieład.

- Dlaczego?- Zdziwił się i zmarszczył brwi.

- No jak? W firmie nie będziesz mógł.- Spojrzał na mnie niezrozumiałym wzrokiem.

- Dlaczego nie?

- Jesteś moim szefem. Na kogo ja wyjdę, co? Ludzie od razu przykleją mi jakąś łatkę. Stwierdzą, że robię karierę przez łóżko i inne. Nie będą chcieli słuchać tłumaczeń.

- Nigdy na to nie pozwolę.

- Nic z tym nie zrobisz. Nie masz wpływu na ich gadani. Proszę, poczekajmy trochę.- Posłałam mu błagalne spojrzenie.- To jest wszystko takie świeże. Nie znamy się za dobrze.

- No dobrze, ale nie za długo. Jak widzę te spojrzenia tych facetów, jak cię rozbierają wzrokiem. Jestem tak cholernie zazdrosny.

- Rzadko ostatnio bywam w firmie. – Westchnęłam.

- Co z tego. Ten informatyk i praktykanci...

- Ale wtedy nie byliśmy jeszcze razem.

- Ale i tak byłem zazdrosny. Do innych się uśmiechałaś, a na mnie przeklinałaś po kątach.

- Ej, byłeś dupkiem.

- A ty zołzą.- Odbił piłeczkę.- Ale seksowną, więc mogę ci wybaczyć.

- Dziękuję łaskawco.- Zironizowałam.

- Proszę o pani.- Mrugnął do mnie oczkiem.

- Powinniśmy się już zbierać. Bruno już pewnie prawie śpi, a jutro idzie do przedszkola, ja do pracy.

- Możecie u mnie zostać.-Zrobił maślane oczka.

- To chyba nie jest dobry pomysł. Nie mam żadnych rzeczy, a po drugie nie chcę małemu wprowadzać za szybko jakichś zmian. Chcę, żebyście się dobrze poznali. Wszystko w swoim czasie. Ale może kiedy indziej?- Nie chciałam sprawić Jeremy'emu przykrości, ale wiem, że robię dobrze. Bruno mógłby niektóre sytuacje źle zrozumieć.

- Rozumiem. W takim razie was odwiozę.

- Mogę wezwać taksówkę.

- Czy ty musisz być taką Zosią- samosią? Zamiast powiedzieć: „Dobrze, kochanie", to ty zawsz musisz mieć swoją długą opcję.- Marudził.

- Dobrze, kochanie- zironizowałam i parsknęłam śmiechem. Zeskoczyłam z blatu i ruszyłam w poszukiwaniu mojego synka. Był przeuroczy, gdy na siłę starał się utrzymać otwarte oczka, leżąc pod kocykiem na kanapie.- Chodź maluszku. Wracamy do domu, bo zaraz mi tu zaśniesz.- Posmyrałam go po nosku.

- Ale bajka się jeszcze nie skończyła.

- Jest już późno, a jutro idziesz do przedszkola. Obiecuję, że jutro ci ją puszczę i zobaczysz zakończenie.- Popatrzył na mnie spod byka, ale na szczęście posłusznie zabrał się za ubieranie butów. Do domu wróciliśmy po ponad godzinie, bo niestety na drodze był wypadek. Bruno w tym czasie zasnął, dlatego Jeremy musiał go zanieść do łóżka.

You are such a fool!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz