Przekraczam właśnie próg mojej byłej, obecnej firmy. Nie byłam tutaj jako pracownik ponad miesiąc, nie licząc oczywiście sytuacji, gdy musiałam zrobić awanturę szefowi. Czułam na sobie wzrok naprawdę wielu osób. Pewnie wiadomość o moim odejściu, rozniosła się szybko, więc każdy był zdziwiony moim widokiem. Starałam się uśmiechnąć do każdego, ale też nie wchodzić w zbędne rozmowy. Ludzie są bardzo ciekawi, a im mniej wiedzą, tym lepiej śpią. Po wjechaniu windą na moje piętro, od razu mocno przytuliłam Eleonor. Stęskniłam się za nią.
- Tak się cieszę, że wróciłaś. Z szefem było nie do wytrzymania. Wariuje bez ciebie.- Zaśmiała się.
- Chyba bez rozpisanego grafiku.-Pokręciłam głową ironicznie.
- Przyznaj się! Jak cię przekonał? Czołgał się czy błagał na kolanach?
- Był moim seksualnym niewolnikiem przez kilka dni.- Parsknęłam śmiechem.- Nic wielkiego...
- Co?!- Śmiała się Eleonor.- Chociaż ty byłabyś do tego zdolna w sumie, kłamczucho!
- Na szczęście ten koszmar się nie wydarzył. Idę do mojego biura. Muszę się tam znowu rozłożyć. Moja lista ukochanych zadań na biurku?
- Jak zawsze. Ona zawsze z tobą będzie. – Złożyła ręce jak do modlitwy- Naprawdę mi ciebie brakowało.-Uśmiechnęłam się szeroko, posłałam jej buziaka w powietrzu i zniknęłam za drzwiami. Przejrzałam listę moich zadań i zabrałam się za pracę. Sporo mnie ominęło i musiałam nadrobić pewne sprawy, aby być na bieżąco. Przejrzałam najnowsze umowy, prezentacje i się załamałam. Nie mam pojęcia, kto był tutaj na moje zastępstwo, ale Black miał rację. Byli beznadziejni. Musiałam za nich wszystko poprawiać. Czeka mnie dużo pracy. Wzięłam różowy długopis i zaczęłam podkreślać błędy, aby było mi łatwiej tworzyć nowe umowy.
- A ty jeszcze nie gotowa? Mamy jechać na spotkanie z przedstawicielami tej firmy od nowego zaopatrzenia. – Mój szef pojawił się w gabinecie i już miał zarzuty.
- Już tak godzina?- Zapytałam zdziwiona.
- Masz przecież zegarek na ręce.
- Mam tyle umów do poprawiania po tych pa na pracownikach, że nawet nie wiem, za co się zabrać. W ogóle ich pan nie przypilnował.
- Ja ich nie przypilnowałem?! Ja? Sto razy kazałem im to zmieniać. Nit nie umiał. Wszystkich ich musiałem zwalniać po kolei.- Wyrzucił ręce w powietrze w bezradności.
-, Czyli robił pan to samo, co zawsze. Krzyczał pan, trzaskał drzwiami...tak? Żadnego logicznego tłumaczenia, tak?
- Cholera. Nie ciągnij mnie za język. Zrobisz te papierki potem. Teraz musimy jechać.
- Nawet nie zdążyłam przejrzeć tych umów. Muszę tam być?
- Muszę mieć tłumacza na tym spotkaniu, a wszystko przejrzysz w aucie. No dalej.- Poganiał mnie. Westchnęłam głośno i po uprzednim wzięciu mojego płaszcza, wyszłam z firmy za Blackiem. Jechaliśmy jego autem, które było inne niż ostatnio, ale tak samo wypasione. Wygodnie rozłożyłam się na siedzeniu i wyciągnęłam przed sobą papiery.
- Tak właściwie, to dlaczego zmieniamy dostawcę tych części?- Zaciekawiłam się i przerwałam czytanie. Szef przeniósł swój wzrok z jezdni na moją osobę i podrapał się po brodzie.
- Niekoniecznie zmieniamy. Ta firma jest już od dłuższego czasu na rynku i niedawno zaproponowali nam całkiem niezłą ofertę. Nie chcę postąpić pochopnie, dlatego chcę się nimi spotkać osobiście. Jestem ciekawy po prostu, a może nawet dzięki temu dochody firmy się podniosą.
- A jakość ich produktów? W umowie jest napisane, że jest o wiele taniej, ale niema za dużo o tym, z czego to wykonują, jak wygląda produkcja...
- Dlatego się z nimi spotykamy. Muszę wiedzieć wszystko dokładnie. Nie zgodzę się na obniżenie wartości samochodów.
- Przecież wiem. Byłam po prostu ciekawa.- Pokiwał głową na moje słowa i już więcej się nie odezwał. Dojechaliśmy pod jedną z restauracji na obrzeżach. Wyglądała na luksusową i drogą. Black przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do środka.
- Mamy jeszcze kilka minut. Pójdę do toalety, dobrze?- Spojrzałam na niego.
- Dobrze. Ja zajmę stolik. Tylko się pospiesz.
- Oczywiście.- Zironizowałam. W łazience lekko przypudrowałam noc, poprawiłam włosy i szminkę. Wyglądałam nawet nieźle, więc stwierdziłam, że mogę już pójść do stolika. Wchodząc do pomieszczenia, zaczęłam się rozglądać za twarzą mojego szefa. Ujrzałam go w rogu z trojgiem osób: dwoma mężczyznami i kobietą. Ruszyłam w ich stronę, starając się być jak najbardziej pewną siebie. Black, gdy tylko mnie ujrzał, wstał i przedstawił mnie tym ludziom.
- Panowie, to moja asystentka Anastasia Adler .- Mężczyźni ucałowali moją rękę, a kobieta z burza brązowych loków, tylko skinęła głową. Cały czas, bowiem była wpatrzona w mojego szefa. Mhm...kolejna napalona. Zajęłam w końcu miejsce i wyciągnęłam moje dokumenty i notes. Lubię wszystko notować ręcznie. Mężczyźni zaczęli tłumaczyć swoją ofertę, podając tylko zalety swojej firmy. Rozumiem, że chcieli zdobyć to zlecenie, ale bez przesady. Idealizacja im na pewno nie pomoże. Budzi to raczej we mnie niepokój. Black momentami także spoglądał na mnie niepewny. Zadawał im naprawdę dociekliwe pytania, a oni na każde odpowiadali jakby mieli to wyuczone na pamięć. Coś mi nie pasowało.
- A dlaczego tak bardzo zaniżają państwo cenę swoich produktów? Wszyscy wiemy, że są warte o wiele więcej.- Zapytałam w końcu. Spojrzeli na mnie lekko zaskoczeni. Prawdopodobnie nie spodziewali się, nie będą odpowiadały mi ich ceny. W końcu każdy zawsze chce kupić wszystko jak najtaniej.
- Mamy własne terytoria, więc nie płacimy za ich wynajem.
- Nie wydaję mi się, aby były to aż takie wielkie koszty, aby mogli sobie państwo obniżyć cenę o 25% mniej niż inne firmy.
- Mamy naturalne surowce...
- Eko sporo kosztuje w obecnym czasie. – Spojrzałam na nich z powątpieniem.
- Cóż. Moja asystentka ma rację. Chciałbym poznać także odpowiedź na to pytanie. – Wtrącił się zaciekawiony Black.
- Zapewniamy, że to tylko za sprawą własnych fabryk i surowców. Mamy dobry towar, a także urządzenia do wytwarzania wyposażenia.- Powiedziała zakłopotana kobieta.
- Nie jestem jakoś przekonany do państwa propozycji.
- W takim razie, zapraszamy do Brazylii. Jesteśmy gotowi pokazać państwu nasze fabryki, firmę. Proszę tylko znaleźć odpowiedni termin. Dostosujemy się. Zależy nam na tym zleceniu.- Wymyśliła na poczekaniu szatynka.
- To nie jest zły pomysł, jednak musze przemyśleć tą sprawę, porozmawiać z zarządem. Dam państwu odpowiedź w najbliższym czasie?- Black starał się jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
- Zatem czekamy na pańską odpowiedź z niecierpliwością. – Uśmiechnęła się kobieta.
- Musimy już niestety wracać do firmy, ponieważ mamy jeszcze sporo pracy dzisiaj. – Szef spojrzał na zegarek i wstał ze swojego miejsca. Powtórzyłam jego gest.
- Czyli jesteśmy stale w kontakcie?- Zapytał jeden z mężczyzn.
- Tak. Dziękujemy za spotkanie.- Uścisnęliśmy sobie dłonie i wyszliśmy w końcu z restauracji, Gdy tylko do mojego nosa dostało się świeże powietrze odetchnęłam głęboko.
- I co myślisz?- Spytał Black, gdy tylko ruszyliśmy.
- Mam lekkie obawy. Coś mi w nich nie pasuje. – Odpowiedziałam, dalej zastanawiając się nad całą sprawą.
- Właściwie to mi też. Jestem ciekawy, o co tak naprawdę tam chodzi. To musi być jakiś haczyk.
- Co ma pan na myśli?- Zaciekawiłam się.
- Jeszcze nic. Właśnie dlatego pojedziemy tam w delegację...
M.
CZYTASZ
You are such a fool!
RomanceAnastasia po śmierci ukochanego męża musi radzić sobie sama z problemami, a także wychowaniem synka...