*2

1.1K 145 18
                                    

Taeyong obserwował, jak jego współlokator krąży po mieszkaniu i co chwila wraca do pokoju z jakimiś drobiazgami w rękach. Sprawdzał, czy wszystko spakował i dokładał owe znaleziska do walizki, by opuścić mieszkanie już za godzinę.

"Wiesz już gdzie zostajesz?" zapytał starszy, przeglądając kredensy w poszukiwaniu czegoś, o czym napewno zapomniał. Taeyong usiadł ze skrzyżowanymi nogami na kanapie wgapiając się w podłogę, jakby miała się na niej pojawić odpowiedź, której mu brakuje.

"Uhh... ja-"

"Jeśli zamierzasz powiedzieć to, o czym właśnie myślę, to idę własnoręcznie cię spakować i zabieram ze sobą na lotnisko" Taeil rzucił ostro sprawiając, że drugiego aż przeszły ciarki na jego chłodny ton.
Taeyong nienawidził, gdy ktoś na niego krzyczał. Szczególnie, kiedy to osoby, na których mu zależy.

"Zostaję u-u Yuty!" dodał prędko, siląc się na jak najbardziej przekonujące spojrzenie. Taeil skanował chłopaka od góry do dołu z zawężonymi oczami. Taeyong praktycznie przestał oddychać, by utrzymać się w roli jak najdłużej.

"Dobrze... Yuta to osoba, której jeszcze jestem w stanie jakoś zaufać, ale w razie jakichkolwiek problemów dzwonisz prosto do mnie, zrozumiano?" Taeil był nieugięty. Taeyong czuł, jak jego płuca kurczą się pod wpływem rosnącego poczucia winy. "Okej"

Taeil ruszył do kolejnej szafki, a Taeyong tylko obserwował go, bawiąc się palcami. "Powinno być... ah! "powiedział starszy, chwytając coś z półki. Taeyong uniósł na niego wzrok, niczego nie rozumiejąc, aż starszy wyciągnął w jego stronę małą buteleczkę pełną znajomej, znienawidzonej przez niego zawartości.

"Jeśli będziesz miał problem z zaśnięciem, lub najdzie cię napad strachu, weź jedną, dobrze? Może nie zadziałać, ale to wciąż lepsze niż nic" powiedział Taeil, kładąc tabletki na blacie.

Taeyong zmarszczył nos zniesmaczony, nienawidził tych tabletek.

Nie brał ich od dobrych kilku miesięcy, bo zwyczajnie przestały działać. Wydawało mu się, że jedyne, co robią, to osłabiają go, powodują zawroty głowy lub ból. Chcąc uniknąć kolejnej kłótni, kiwnął lekko głową kontynuując jakże ciekawą zabawę palcami.

"Okej, powinienem chyba dokończyć pakowanie" powiedział Taeil, zanim wrócił do siebie. Taeyong czuł się winny i głupi, właśnie okłamał przyjaciela. Dobrze wiedział, że będzie tego potem cholernie żałował, ale teraz musiał zaciskać zęby, dopóki starszy był jeszcze w domu.

______________

Około 45 minut później Taeil stoi w drzwiach, gotowy do wyjścia.

"Klucze, są. Telefon, jest. Portfel, jest" wyliczał na głos starszy.

"Głowa, ręce, nogi, ciało, napewno wszystko sprawdziłeś?" Taeyong zażartował, Taeil puścił mu zadziorny uśmieszek i zadrwił. "Sam już nie jestem pewien" powiedział, a ciche chichoty wypełniły korytarz.

Kiedy oboje się uspokoili, posłali sobie przepełnione smutkiem spojrzenia. Taeil czuł się okropnie z faktem, że zostawia Taeyonga samego, a Taeyong czuł się okropnie, bo okłamał przyjaciela, tak naprawdę jest przerażony na samą myśl o samotności. Byli dla siebie jak bracia, niezrozłączni, dzielili się wszystkim i byli u swoich boków w każdej trudnej sytuacji.

Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że to tylko tydzień. Powinni wziąć się w garść i dorosnąć. Ale tę dwójkę łączyła wspaniała więź, której niemal nic nie jest w stanie rozerwać, której niemal nikt nie jest w stanie zrozumieć, a oni sami czuli się razem silniej, jako wspólnicy.

nightmares ¦¦ jaeyong   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz