Kiedy tylko Ten wyszedł, Taeyong poszedł prosto do pracy. Po wczorajszym wypadku dwójka wróciła do mieszkania do Taeyonga i spędziła resztę dnia jedząc śmieciowe żarcie, oglądając filmy i plotkując. Ten nie przestawał nawijać o tym facecie, Johnnym, a Taeyong mu na to grzecznie pozwalał wiedząc, jak wiele szczęścia przynosi to jemu przyjacielowi. Starszy za to nie mógł wyrzucić z głowy jednego wydarzenia.
Ten mężczyzna, ten sam, którego imienia wciąż nie miał okazji poznać, zaprzątał mu głowę nieustannie. Sposób, w jaki trzymał go w swoich ramionach kiedy płakał, jak bezpiecznie czuł się w jego objęciach, i jak wiele ciepła i spokoju wlał do jego duszy. Taeyong mógł przyznać, że przez następne kilka godzin czuł na skórze ten dotyk. Całą sytuację uważał za nieznośnie żenującą, ale mimo wszystko był wdzięczny. To mógłby być ktokolwiek. Ktoś, kto nie zniosłby jego uderzenia i załamania. Taeyong był wdzięczny, że trafił właśnie na niego. Niewielu ludzi poradziłoby sobie tak dobrze jak on.
Zupełnie jakby wiedział co robić z doświadczenia.
Dzisiejszy dzień pracy nie różnił się niczym od poprzednich, obsługiwał cały dzień, aż do zamknięcia. Żadnych problemów, zrzędliwych klientów, przystojnych mężczyzn kradnących jego uwagę. Po wszystkim Taeyong kierował się do domu, jednak po drodze wstąpił jeszcze do parku, w którym nie był już od dłuższego czasu. Odwiedzał to miejsce regularnie całą wiosnę, w końcu to najpiękniejszy czas dla natury. Kwiaty wykwitają wszystkimi kolorami tęczy, drzewa obrastały świeżością i zielenią, zwierzęta budziły się z zimowych drzemek. Chłodniejszymi porami roku Taeyong odpuścił sobie przechadzki po parku za sprawą niskich temperatur i ogólnej zmarniałości. Na szczęście tej jesieni nie było aż tak tragicznie.
Taeyong wędrował ścieżkami kopając bezradnie leżące liście. Niewielu kręciło się tu tego dnia, zaledwie kilku biegaczy i osoby zmuszone do spaceru z psem. Chłopak obrał tę samą drogę co zazwyczaj. Było ich kilka, ale tę jedną szczególnie sobie upodobał. Za każdym razem kierował się w stronę mostu, jako niewypowiedziana zasada jego spacerów. Rzeka biegnąca przez miasto spotykała się w tym parku z szerokim, kamiennym mostem. Taeyong z jakiegoś powodu uważał ten widok za kojący, szum rzeki uspokajał jego nerwy.
Stał właśnie na kamiennej posadzce wpatrując się w punkt, w którym woda pozornie znikała. Dźwięk i widok rzeki wprowadził go niemal w pustostan. Opierając się o barierkę Taeyong wrócił myślami do ostatnich kilku dni. Odkąd tylko Taeil wyjechał wszystko stało się, dziwne.
Pierwszą rzeczą, jaka przyszła mu na myśl, były koszmary, ten głos pojawiający się z nikąd jednej nocy. Nie miał pojęcia gdzie go lokalizować, do kogo należał i czego szukał w jego głowie. Nowe doświadczenie przynosiło zarówno ulgę, jak i zmartwienia.
Drugą, mężczyzna, widział go na każdym kroku. Taeyong spostrzegł, że od wyjazdu Taeila spotykał go codziennie. Nie wiedział, czy powinien się tym martwić, czy uznać, że szczęście mu dopisuje. Czy to napewno czysty przypadek? Cokolwiek to było, wprawiało go w dziwne przemyślenia.
Taeyong wpadł w taki wir myśli, że nie zorientował się o obecności drugiego ciała tuż obok niego. Osoba pozostawała w milczeniu oglądając chłopaka kątem oka.
"Wygląda na to, że znów się spotykamy" głęboki głos przerwał w końcu ciszę między nimi przyprawiając Taeyonga o dreszcze. Chłopak spojrzał na lewo, tylko po to, by ujrzeć właśnie jego. Serce Taeyonga biło jak szalone ze strachu i szoku, to zaczynało go przerażać.
To znowu on, facet z wczoraj, przedwczoraj i sprzed jeszcze kilku dni. Oczy Taeyonga poszerzały w przerażeniu kiedy cofał się o krok od mężczyzny mając wrażenie, że stoją stanowczo zbyt blisko siebie. "Śledzisz mnie?" wyjąkał drżącym głosem.
CZYTASZ
nightmares ¦¦ jaeyong /zawieszone/
Fiksi Penggemartaeyong boi się zasypiać, a umysł płata mu figle za każdym razem, gdy tylko światła gasną _______________ Mam zgodę autorki na tłumaczenie, oryginał dostępny u jxehxney