Tayong obudził się dopiero rankiem. Mruknął cicho przyciągając się i podniósł się do pozycji siedzącej. Zerknął na zegarek stojący na stoliku nocnym. 8:48, czyli pora idealna. Przetarł jeszcze oczy wierzchem dłoni i wstał.
Skierował swoje kroki do łazienki, by ujrzeć w lustrze włosy odstające w cztery różne kierunki świata, zupełnie jakby żyły własnym życiem, ale niebardzo się tym przejął. Prędko zauważył, jak bardzo podrążone i opuchnięte są jego oczy. Taeyong pochylił się bliżej w stronę odbicia. Był pewien, że musiał płakać w nocy.
Wpatrywał się w szklaną taflę z niezrozumieniem wypisanym na twarzy, z trudem wspominał minioną noc. Pamiętał pudełko tabletek, połknięcie jednej z nich, a potem nic prócz koszmaru. Próbował wrócić pamięcią do chwil sprzed przebudzenia, nagle coś mu zaświtało z tyłu głowy.
Pamiętał, pamiętał pojedyncze wątki koszmaru, groźne kreatury zamykające go w klatce z własnych sylwetek. Zawsze działo się to samo, Taeyong zagubiony wśród wszechotaczającej go ciemności. Potem zaczyna powoli dostrzegać miliony oczu i cieni poruszających się w niepokojąco powolnym rytmie, słyszeć echa niezadowolonych pomruków i szyderczych śmiechów tuż przy jego uchu. Za każdym razem był tak samo przerażony, potwory tylko czyhały na najdrobniejszy błąd, a on nie miał możliwości ucieczki.
Ale tym razem było inaczej. Taeyong doświadczył czegoś nieznanego, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Pamiętał głos, głęboki, kojący głos rozbrzmiewający echem w jego głowie. Sprawiał, że czuł się nieco bardziej spokojny, nieco bardziej bezpieczny. Ale co najważniejsze - odstraszał potwory.
Owy głos zdawał się przypominać wschodzące słońce, przedzierające się odważnie przez warstwę ciemnych chmur i rozświetlające ogarniającą go ciemność. Pamiętał ciepło, tak realne, prawie jak głos, i także dające poczucie bezpieczeństwa. Po usłyszeniu melodyjnego głosu wszystkie potwory zdawały się powoli uciekać, zostawiając go samego na wrzosowej polanie, z przyjemną bryzą otulającą jego szczupłą sylwetkę.
Taeyong nie mógł uwierzyć w swój sen, był tak realistyczny, ale mimo wszystko wiedział, że to tylko umysł płata mu figle. Co zszokowało go najbardziej, to fakt, że nigdy nie doświadczył nic podobnego, głosu nie słyszał nigdy na żywo. Uznał to za czysty przypadek, po czym ulokował wzrok na buteleczce z tabletkami.
Chwycił opakowanie sprawdzając etykietę, same tabletki i nawet instrukcję na tyle buteleczki. Wszystko wyglądało normalnie, jak tabletki, których kiedyś używał, więc co się zmieniło?
Po pięciu długich minutach wpatrywania się w etykietę odłożył tabletki i postanowił wybadać to później. Zamiast tego poszedł pod szybki prysznic przed pracą.
Gdy Taeyong był w pełni gotowy zdał sobie sprawę, że ma jeszcze całą godzinę swawoli, więc zdecydował się pooglądać telewizję. Zanim jednak zdążył przejść przez próg salonu, poczuł wibracje w kieszeni. Wyciągnął telefon, by dostrzec imię Taeila na wyświetlaczu.
"Cześć Taeyong, i jak się trzymasz? Spałeś dobrze?" zapytał starszy. Taeyong w międzyczasie usiadł na sofie wpatrując się w sufit. Wiedział, że zmartwi Taeila prawdą, więc zdecydował się na nieco wygodniejszą odpowiedź.
"Tak, wydaje mi się, że wszystko było w porządku. Nie pamiętam, żebym się budził ani nic z tych rzeczy."
"To dobrze, brałeś tabletki?"
"Tak, wziąłem jedną tak na wszelki wypadek. Chyba będę je brał dopóki nie wrócisz. "
"Okej, to po prostu nic nie zmieniaj, liczmy na efekty. A co u Yuty?"
CZYTASZ
nightmares ¦¦ jaeyong /zawieszone/
Fanfictaeyong boi się zasypiać, a umysł płata mu figle za każdym razem, gdy tylko światła gasną _______________ Mam zgodę autorki na tłumaczenie, oryginał dostępny u jxehxney