*21

639 102 38
                                    

Taeyong czekał usadowiony przy jednym ze stolików kawiarni, celowo wybierając ten przy rogu, zresztą i tak wybierał go za każdym razem. Pojawiając się dwadzieścia minut przed umówionym czasem starał się pozbierać i uspokoić, nim starszy dotrze na miejsce. Najwidoczniej na marne, skoro po upłynięciu pierwszych dziesięciu jego kolano nadal drżało w nierównym rytmie, a palce zaczęły krwawić od nadmiernego pociągania za skórki. Powtarzał w głowie swoją małą przemowę, jednak ciąg słów zdawał się być coraz dłuższy, by go zapamiętać, w efekcie czego został sam na sam z pustką w głowie.

Chłopak nawet nie zorientował się, kiedy reszta zapasowego czasu minęła, a nad wejściem głównym rozbrzmiał mały dzwoneczek. Taeil nie tracił czasu na rozglądanie się w poszukiwaniu młodszego, doskonale wiedział gdzie go znaleźć. Nie unosząc wcale głowy podreptał cicho w stronę znajomego stolika. Taeyong mruczał pod nosem jedną z wersji przeprosin i dalej bawił się dłońmi pod stołem, nieświadomy przybycia przyjaciela.

Taeil wślizgnął się na swoje miejsce płynnym ruchem i wpatrywał pusto na młodszego po drugiej stronie stolika. Przez nagłe pojawienie się starszego Taeyong podskoczył przestraszony. Wzrok Taeila posyłał mu spojrzenia bez krzty emocji, a sama twarz przyozdobiona była raczej posępnym wyrazem.

"Więc jestem, tego chciałeś, prawda?" wymruczał niskim głosem.

Taeyong skulił się na siedzeniu i spuścił głowę w poczuciu winy. Wzrok starszego padał wszędzie, byle nie skrzyżować się z tym jego, zupełnie, jakby przeglądanie się mu przynosiło ból. A może i faktycznie było to bolesne, w końcu obaj próbowali unikać zmartwionego spojrzenia towarzysza dla własnego dobra. Czuli się niemal jak obcy w miejscu, które niegdyś nazywali swoim. Po raz pierwszy żaden z nich nie czuł się w nim komfortowo.

"Tego było trzeba, hyung... nam było tego trzeba" odpowiedział Taeyong półszeptem.

"Nie owijaj w bawełnę, sytuacja jest już wystarczająco beznadziejna" uciął Taeil głosem niepokojąco opanowanym.

Taeyong natychmiast zamknął się i spuścił wzrok lokując dłonie spowrotem na własnych kolanach. Na kilka chwil zapadła między nimi cisza, żaden z dwójki nie był pewien co powiedzieć, na co spojrzeć, jak zacząć.

Gdy milczenie stało się wręcz nieznośne, Taeyong postanowił, że czas na otworzenie ust i oczyszczenie atmosfery z niepożądanych konfliktów. "Przepraszam"

Taeil zerknął na niego przelotnie chcąc wtrącić się między jego słowa, jednak drugi kontynuował nieznużony. "Nie powinienem cię okłamywać, to było głupie i nieodpowiedzialne z mojej strony. Wiedziałem, że nie skończy się to dobrze, a mimo wszystko dalej w to brnąłem, w efekcie raniąc nas obu i naprawdę tego żałuję. Nie powinienem wystawiać cię na takie zmartwienia, szczególnie, że odciągały twoją uwagę od tak ważnego dla ciebie wyjazdu. Nie powinienem odcinać się od ciebie i ignorować telefonów. Ale za to powinienem posłuchać, posłuchać twoich rad i słów. Tak mi przykro. Przepraszam, że zniszczyłem ci całą wycieczkę, zdenerwowałem cię i okłamałem. To było głupie i dziecinne, dostałem swoją nauczkę"

Rysy Taeila złagodniały na widok podłamanego chłopaka naprzeciwko. Przypominał zbłąkane dziecko, przerażone, czekające na należną mu karę. Jednak mówił prosto z serca, wypowiedział na głos prawdziwe uczucia, opływał szczerością. W przeciwieństwie do dziecka mówił na poważnie, żałował za swoje błędy, przeprosił za swoje działania i naprawdę chciał naprawić to, co zostało zniszczone. Nie krył się z uczuciami, okazywał je publicznie, całkowicie poddał się łasce Taeila. Ze starszego zaczęły ulatywać wszelkie negatywne emocje, cała złość, wątpliwości, smutek. Serce na nowo się odciążyło.

nightmares ¦¦ jaeyong   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz