*17

645 105 21
                                    

Po tym, jak Taeyong odszedł, pełen zmartwień i obaw Jaehyun nie miał innego wyboru, niż wrócić do własnego mieszkania. Szczęśliwie dla niego Taeyong w całym zgiełku zapomniał o zakluczeniu drzwi, więc mógł na spokojnie cofnąć się do sąsiada i zabrać swoje rzeczy. Jaehyun mozolnie chwytał wszystko, co zostawił. Czuł się, kolokwialnie mówiąc, jak wypluta guma, jednak resztkami sił zdobył się na posprzątanie bałaganu po incydencie z kawą.

Niedługo potem był bliski omdleniu, więc dla własnego bezpieczeństwa pokierował się do własnego mieszkania naprzeciwko. Jego ciało mięsień po mięśniu coraz to bardziej drętwiało z każdym krokiem stawianym w stronę sypialni.

Jego ramiona opadły bezwładnie wzdłuż ciała, kiedy tylko wstąpił na korytarz. Mijając łazienkę jego mózg postanowił zrobić sobie wolne i wyłączyć się od wszelkich myśli, w uszach zagrała głucha cisza niedopuszczając do siebie żadnych zewnętrznych dźwięków. Zanim jeszcze porządnie przekroczył próg sypialni jego oczy niemal same się zamykały, a oddech mimowolnie zwolnił. Chwiejąc się w stronę łóżka upadł twarzą wprost na miękkie pościele. Tak szybko, jak zetknął się z materiałem, puste pomieszczenie wypełniły ciche odgłosy chrapania.

Reszta dnia Jaehyuna wyglądała tak mizernie, jak pogoda na zewnątrz. Przedzwonił do pracy biorąc wolne z przyczyn zdrowotnych, a większość czasu wolnego minęła mu na warczeniu, kaszlu i kręceniu się na wszystkie strony na łóżku. Drzemka odbyta po wejściu do apartamentu zajęła mu ledwie trzydzieści minut, po tym czasie jego obolałe ciało nie garnęło się dalej do snu.

Nie tak późno w nocy do uszu Jaehyuna dobiegły znajome łkania przebijające się echem przez cienkie ściany pokoju. Na pierwszy rzut oka biznesmen uznał to za sztuczki umysłowe i inne halucynacje wywołane garścią leków. Jednak zdając sobie sprawę, że to znów jego sąsiad doświadczający kolejnych, przykrych koszmarów, prędko wyskoczył z łóżka pędząc do mieszkania naprzeciwko.

Dłuższą chwilę zajęło mu poprawne otworzenie drzwi, wszystko dzięki nadal nieco rozmazanemu polu widzenia i nieciekawym kącie padania światła. Po kilku próbach w końcu wszedł do środka i skierował kroki w stronę znajomej sypialni.

Schorowany biznesmen poczuł, jak jego serce po raz kolejny sypie się pod naporem  widoku przed sobą. Taeyong był tam, na swoim łóżku, rzucając się na wszystkie strony i wypłakując z siebie cały zapas wody w organizmie. Pościele skopane zostały na ziemię pod wpływem agresywnych ruchów. Uścisk dłoni na poduszkach był tak ciasny, że jego dłonie całe pobielały. Wizja za każdym razem była tak samo bolesna. Nawet nie potrafił sobie wyobrazić, co musi w takich chwilach dziać się w głowie biednego chłopaka, więc starał się jakkolwiek pomóc.

Jaehyun stanął nad łóżkiem i delikatnym szeptem zawołał imię drugiego. Nie wprowadziło to większych zmian, Taeyong jedynie zaczął wymawiać krzyczeć bardziej zrozumiałe słowa.

"Nie! Zostaw mnie!" łkał w poduszkę.

Jaehyun zdecydował się na kolejny krok.

"Taeyong, już dobrze. Jestem tu" szeptał siadając powoli na łóżku i pochylając się bliżej.

"N-nie!" wykrzyczał znów, tym razem kopiąc w stronę Jaehyuna i starając się go od siebie odepchnąć.

Zachowując ostrożność Jaehyun zbliżył się i począł głaskać chłopaka po miękkich włosach, skutecznie ignorując rzucane w jego stronę kopnięcia i uderzenia. Uciszał, i uciszał kontynuując ruchy dłonią na głowie drugiego, aż ataki na jego osobę ustały. Po chwili Taeyong leżał skulony na łóżku trzęsąc się niemiłosiernie i ściskając w dłoniach jedną z poduszek. Jego twarz zanurzała się w niej z taką siłą, że starszy począł zastanawiać się nad jego swobodą oddychania.

nightmares ¦¦ jaeyong   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz