*1

2.2K 171 16
                                    

"Czy ty w ogóle zapytałeś rodziców? Napewno pozwoliliby ci-"

"Taeil, poradzę sobie"

"Zawsze tak mówisz. Co jeśli- "

" Taeil! Po-ra-dzę so-bie"

Starszy chłopak mruknął w niezadowoleniu, zanim wziął łyk gorzkiego, ciepłego napoju, który kurczowo ściskał w dłoniach.

Taeyong i Taeil rozsiedli się wygodnie na swoich miejscach w zaciszu małej, ale za to przytulnej kawarni, którą często razem odwiedzali. Dwójka siedziała naprzeciw siebie z parującymi napojami w zmarzniętych od chłodnego, jesiennego powietrza dłoniach. Właśnie byli w trakcie niewielkiej sprzeczki. Obaj pozostawali spokojni, ale twardo dążyli do tego, by drugi mu się podporządkował.

Taeyong rzucał ostre spojrzenia w stronę starszego, "to tylko tydzień, dam sobie radę" powiedział, siląc się na pewnie brzmiący ton.

"Jesteś pewien, że nie chcesz jechać ze mną? Rodzice powiedzieli, że jesteś zawsze mile widziany"

Taeil praktycznie przeszedł już do błagania upartego chłopaka. Niesamowicie martwił się o przyjaciela i stale czuł potrzebę towarzyszenia mu oraz stawarzania wokół niego bezpiecznej otoczki, chroniąc go przed złem tego świata. Widział już go w najgorszym stanie, najsłabszego i tak wrażliwego, serce łamało mu się na sam widok. Czuł się okropnie z samą myślą zostawienia Taeyonga samego.

Taeyong westchnął zirytowany i odwrócił wzrok. "Czy możemy po prostu, nie wiem, nie rozmawiać o tym? Oboje się tylko stresujemy", wymamrotał niskim głosem. Taeil westchnął, ale zgodził się "W porządku, ale tak czy tak dokończymy to w domu".

Dwójka po prostu kontynuowała zwykłą rozmowę, która zeszła na poboczne tematy, popijając ciepłe napoje. Taeil wygłaszał całą tyradę opowiadając o studiach, bądź co bądź medycyna nie jest najprostsza. Taeyong tylko siedział i wsłuchiwał się w słowa przyjaciela, mógł sobie wyobrazić, ile dobra wyrządzi w przyszłości. Będzie pomagał tym w potrzebie, dbał o pokrzywdzonych i ratował życie na porządku dziennym. Był zdolny, wszyscy naokoło wiedzą, że Taeil jest wyjątkowy i można mu powierzyć każde zadanie. Ale Taeyong czuł, jakby świat obrócił się przeciwko niemu.

Po chwili dwójka zdecydowała, że powinni już wrócić, zwłaszcza, że Taeil miał jeszcze trochę nauki na następny dzień. Taeyong nie miał niczego w planach, ale przystał na propozycję. Robiło się coraz chłodniej, a młodszy chciał tylko zawinąć się w koc i obejrzeć jakiś dobry film.

_______________

Dość prędko dotarli do swojego bloku, z racji, że znajdował się blisko. Weszli do klatki i w komfortowej ciszy zmierzali do ich wspólnego mieszkania. Wychodząc z windy nieco zaskoczył ich widok mężczyzny wnoszącego pudła pełne rzeczy osobistych i wyposażenia przez sąsiednie drzwi.

Taeil wręcz podskoczył podekscytowany zwracając się do milczącego chłopaka obok niego, "Hej, spójrz, nowi sąsiedzi!", posłał mu promienny uśmiech. "Minęło sporo czasu odkąd ktoś tu mieszkał, oby tylko byli znośni". Taeyong tylko pokiwał głową, niezbyt dbał o to, co działo się za jego własnymi drzwiami. Jedyne czego teraz chciał, to znaleźć się we własnych czterech ścianach, gdzie jest ciepło, znajdzie jedzenie i poczuje się komfortowo.

Taeil otworzył drzwi, wpuszczając niecierpliwego przyjaciela przodem, "Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebował będę u siebie. Ah, i w lodówce są jakieś resztki makaronu gdybyś zgodniał". Po tym zniknął za drzwiami swojego pokoju, zostawiając Taeyonga samego w salonie.

Czując ogarniające go zmęczenie, Taeyong chwycił pierwszy lepszy koc i ułożył się wygodnie na kanapie. Włączył telewizor i odpalił Netflixa mając nadzieję, że film go utrzyma przy zdrowych zmysłach i odpędzi nieco senny humor. Ale myśli Taeyonga miały nieco inne plany na ten wieczór i po raz kolejny wypełniły jego umysł lękiem.

Jutro Taeil wyjeżdża do Chin na ślub kuzynostwa. Wyjeżdża na tydzień, co znaczy, że Taeyong będzie musiał zostać sam przez całe siedem dni.

Nazwać ich obu zestresowanymi, byłoby sporym niedomowieniem.

Taeyong cierpi na nocne katusze. Zaczęło się to kilka lat temu, kiedy odkrył swój strach przed burzą i ciemnością. Doświadczał tego już w dzieciństwie, ale problem wrócił nagle i niespodziewanie. Nawet lekarze nie byli w stanie powiedzieć dlaczego, i jak. Działo się to raz każdego miesiąca, z czasem dwa, trzy, przerodziło się w cotygodniowe męki. Potem zmagał się z tym niemal co noc.

Każdej nocy Taeyong kończy wiercąc się i rzucając po łóżku, wołając przez sen, w akompaniamencie płaczu i krzyku.

W snach widuje niezidentyfikowane sylwetki, które budzą go tylko po to, by przestraszyć go na śmierć pojawiając się w ciemności sprawiając, że sam Taeyong zamienia się w jeden wielki bałagan wypełniony łzami i krzykiem. Cały ten proces wypłukiwał go z jakichkolwiek pokładów energii, odpoczynku i robił z niego paranoika w biały dzień.

Jego rodzice nie potrafili sobie z tym poradzić i zabierali go do przeróżnych specjalistów po rady, ale żaden z nich nie znalazł właściwego sposobu na męki chłopca. Dostawał leki, ale po paru miesiącach zwyczajnie przestawały działać i wracał do pierwotnego stanu. Poddawał się hipnozom, ale to prowadziło jedynie do ataków paniki i załamań już po paru minutach. Rodzice Taeyonga byli chorzy od zmartwień i przemęczenia, ale na szczęście mieli koło siebie Taeila, który zawsze pomagał, jak mógł.

Taeil przyjaźnił z Taeyongiem odkąd skończył osiem lat, a młodszy przeniósł się do jego szkoły, cała zmiana go przeraziła, to po prostu było już za dużo. Taeil zobaczył chłopca płaczącego podczas przerwy i prędko wziął go pod swoje skrzydła. Sprawiał, że chłopiec uśmiechał się, śmiał do łez i zapominał o problemach. Taeyong, choć nienawidzi tego przyznawać, zawsze będzie wdzięczny, że ma kogoś takiego u swego boku.

Taeil wiedział, że sytuacja przyjaciela wpływa na jego zdrowie i martwi rodzinę, więc zaproponował młodszemu, żeby zamieszkał wraz z nim. Taeyong czuł, jakby był tylko dodatkowym ciężarem na jego ramionach, ale starszy zapewniał go, że to całkowicie w porządku, że mieszkanie samemu jest zwyczajnie nudne, i że pomoże to im obu. Taeyong poddał się wyłącznie z nadziei, że jego przyjaciel aspirujący na lekarza, zdoła mu pomóc.

Minął już rok odkąd mieszkają razem i nadal jest to trudne, jednak obaj nie mają zamiaru się poddać. Taeil zawsze jest obok, gdy przyjaciel go potrzebuje. Powoli symptomy uspokoiły się do momentu, gdzie pojawiają się jedynie kilka razy w tygodniu, co już jest małym sukcesem.

Ale starszy wyjeżdża na cały tydzień, co napełnia ich po brzegi niepokojem.

Starali się znaleźć jakieś rozwiązanie od dwóch tygodni, odkąd tylko Taeil dostał zaproszenie, ale żaden pomysł nie wydaje się odpowiadać obojgu. Czas się skończył. Taeil rusza już jutro o 15:00, a Taeyong odmawia wspólnej podróży, czy zatrzymania się u kogoś na ten czas. W taki sposób została mu ostatnia z możliwości.

Zostać samemu.

~~~~~~~~~~~~~

yaaaah ale się cieszę
w końcu znalazłam fic, który naprawdę jest warty tłumaczenia

chętnie poczytam co sądzicie o pomyśle autorki (jxehxney), stylu tłumaczenia i koncepcie

luvv y'all

nightmares ¦¦ jaeyong   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz