*13

716 104 11
                                    

Taeyong wstał tego dnia wcześnie, zważając na kolejny dzień w pracy. Nie zajęło mu długo wyszykowanie się, toteż miał w kieszeni parę dodatkowych minut, które poświęcił na zabawę telefonem.

Chłopak zjechał windą na poziom parteru i wyszedł na spotkanie z zimnym, jesiennym powietrzem, które wywołało u niego dreszcze. Niebo przepełniało się po brzegi ciemnymi kłębami chmur, a wiatr pchał chłodne warstwy powietrza wprost na jego drobną posturę. Taeyong zanurzył nos w materiale grubego szala i ponownie sprawdził godzinę na telefonie. Widząc na ekranie komunikat o nowej wiadomości od jednego ze współpracowników otworzył ją z zamiarem odpowiedzi, jednak nagłe zderzenie uniemożliwiło mu czynność. Taeyong zatoczył się do tyłu niemal wypuszczając z dłoni komórkę i uniósł spojrzenie gotów zgromić nim napastnika. Zastał już jedynie niewyraźną sylwetkę uciekającą z jego pola widzenia. Taeyong tylko naburmuszył się i powędrował dalej.

Dalszy dzień Taeyonga przebiegał bez większych ekscesów. Praca w kawiarni jest zazwyczaj cicha i spokojna, ale to właśnie odpowiada mu najbardziej. Przytulny lokal, przyjazne twarze, wszelkie pyszności na wystawie - Taeyong to kochał. Tak samo, jak gotowanie i pieczenie, miał szczerą nadzieję, że pewnego dnia sam będzie właścicielem miejsca takiego, jak to.

Na jego nieszczęście na zewnątrz lunął deszcz, co nieco pogorszyło mu humor. Kiedy zmiana Taeyonga dobiegła końca lało jak z cebra, przynajmniej na zapleczu znalazł jakiś zawieruszony parasol, który pozwolił sobie pożyczyć. Tak więc Taeyong uzbrojony w parasol i swój gruby szalik wyszedł z kawiarni wprawiając w ruch mały dzwoneczek w rogu.

Taeyong po raz kolejny tego dnia zadrżał na kontakt z zimnym powietrzem, całe ciepło zostało za drzwiami lokalu. Chłopak szedł chodnikiem ciasno ściskając rączkę parasolki i omijając większe kałuże. Ciepły materiał wokół szyi otulał także część twarzy chroniąc go przed zdradliwym chłodem. Dłonie natomiast zaczęły już drętwieć, a minęło dopiero pięć minut odkąd opuścił sklep.

Chłopak wpatrywał się w ziemię zamroczony nie oglądając się wokół siebie. Cóż, tak przynajmniej było dopóki nie usłyszał szybkich kroków i ciężkiego dyszenia przed sobą.

Taeyong uniósł wzrok, by ujrzeć wysokiego mężczyznę wybiegającego zza rogu. Był przemoknięty do suchej nitki z gazetą nad głową, próbując w ten sposób jakkolwiek wygrać z żywiołem. Rozglądał się na boki klnąc pod nosem widocznie zirytowany. Taeyong zatrzymał się i przyglądał dziwakowi, a ten w końcu raczył spojrzeć w jego stronę. Chłopak gwałtownie wciągnął powietrze rozpoznając mężczyznę przed sobą. "Jaehyun?!"

Jaehyun także przystanął i wpatrywał się w niego szerokimi oczami, "Taeyong?" zapytał jak gdyby nie dowierzał.

"Co ty tu robisz w taką ulewę?! Próbujesz się rozchorować?!" Taeyong ruszył do przodu i wciągnął Jaehyuna pod własną parasolkę chroniąc ich obu przed kroplami.

"Zgubiłem się" mężczyzna trząsł się, szczęka drżała, a przez zsiniałe usta uciekały płytkie oddechy. Włosy przesiąknięte wodą opadały mu na oczy czyniąc jego skórę bledszą niż zazwyczaj.

Taeyong prychnął pod nosem i złapał drugiego za ramię ciągnąc go za sobą włóż chodnika. Wzdrygnął się na uczucie wilgotnego materiału płaszcza pod palcami, ale dziarsko szedł przed siebie dopóki nie dotarli wspólnie pod jego mieszkanie.

Kiedy tylko minęli drzwi frontowe Taeyong zrzucił z siebie płaszcz i buty, po chwili robiąc to samo z ubraniami towarzysza. Jaehyun wciąż drżał przemoczony, do tego jeszcze zaczął kichać głośno.

Taeyong znów gwałtownie wciągnął powietrze do płuc ciągnąc go wgłąb mieszkania. "Weź gorący prysznic! Szybko! Zaraz dam ci coś do ubrania" poinstruował wpychając drugiego do łazienki. Kiedy usłyszał odkręconą wodę wybrał się do pokoju Taeila w poszukiwaniu odpowiednich ubrań dla swojego gościa. Chwytając największe rozmiary jakie mógł znaleźć Taeyong zostawił je u progu drzwi samemu zamierzając zaparzyć herbatę.

nightmares ¦¦ jaeyong   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz