"Oczywiście, rozumiem... Daję słowo, że pokryję wszystkie koszty z własnej kieszeni... Tak wiem, naprawdę przepraszam, to się już nie powtórzy... w porządku, dziękuję, dowidzenia"
Jaehyun rozłączył się wypuszczając z siebie przeciągłe westchnięcie. Rozmowa z dozorcą nie należała do przyjemnych, w końcu przyznał się do zniszczenia zamka sąsiadowi, w konsekwencji czego dostał całą litanię zażaleń i pouczeń. Przeszło mu przez myśl, czy to bezczelne pytać o zapasowy klucz do obcego mieszkania, jednak groźby o wyrzuceniu przez swoje czyny tylko uświadomiły go, jak nierozsądny bywa. Jaehyun wiedział, że następnym razem powinien utemperować swój heroizm.
Spoglądając na tarczę zegarka przylegającego leniwie do nadgarstka zaczął szykować się do wyjścia. Zarzucił torbę na ramię, przelotnie zernął na swoje odbicie i skierował się do auta.
Kiedy dotarł do biura przywitała go niemal podejrzanie spokojna i miła atmosfera. Jeszcze nie tak dawno każdy biegał w kółko, a powietrze było przesiąknięte stresem i zmęczeniem. Z biegiem czasu biznes zaczął się rozwijać przynosząc spore korzyści dla firmy, a więcej obowiązków dla samego Jaehyuna. Jako jeden z czołowych pracowników miał sporo na głowie, a wzrost znaczenia firmy wcale nie niwelował jego problemów.
Na szczęście tego dnia nie czekało go duże wyzwanie, w zasadzie mógł sobie pozwolić na to, by wrócić do domu trzy godziny wcześniej niż zazwyczaj. Pochwalił sam siebie za to, że większość papierowej roboty załatwił poprzedniego wieczora, zostało mu tylko sprawdzić i dopracować owe dokumenty, po czym był wolny. Więc już około 14:30 Jaehyun wyparował z budynku z leniwym uśmiechem na twarzy.
Wolny czas był pojęciem dość odległym biorąc pod uwagę rutynę chłopaka. Zupełnie nie miał pojęcia jak. go spożytkować, więc pierwsze dziesięć minut spędził siedząc w aucie i obmyślając trasę. W końcu zdecydował się na małą wycieczkę po mieście, by nacieszyć oczy ładnymi widokami i znaleźć lokal warty odwiedzenia.
Po chwili jego uwagę przykuła mała, urocza kafejka na rogu. Nagła chęć ciepłego napoju zmusiła go do zatrzymania auta na najbliższym miejscu parkingowym i skierowania kroków do owego budynku.
Zanim jednak przekroczył próg ocenił wnętrze przez szybę. Przytulnie, niezbyt tłoczno, idealnie. Od razu uderzyła w niego masa ciepła, zapach świeżej kawy i słodki aromat ciastek. Mały dzwoneczek rozbrzmiał nad jego głową, a on szybko zlokalizował kasę.
Jaehyun już kierował się w jej stronę, ale nagle zastygł w miejscu, a jego brwi uniosły się w zdziwieniu. Za ladą, odziany w zielony fartuszek, stał jego sąsiad, ten, którego widział zeszłej nocy. Liczył w spokoju ciasteczka, nieświadomy obecności drugiego.
Jaehyun był pod wrażeniem drugiego, teraz mógł dokładnie zlustrować jego twarz, był przebudzony i w świetle dziennym. Mężczyzna obserwował zaciśnięte brwi, koncentrację wypisaną na jego rysach i usta niemo wypowiadające kolejne liczby. Uznał całą sytuację za niesamowicie uroczą. Jaehyun w końcu wrócił na ziemię i skierował swoje kroki do lady.
Dzielił ich teraz tylko kawałek mebla, a młodszy spokojnie czekał, aż zostanie zauważony. Przez około minutę nie otrzymał żadnego zainteresowania, więc odrobinę zniecierpliwiony odchrząknął, by chłopak lekko przestraszony odwrócił się momentalnie i wyprostował. "Oh, przepraszam! Jak mógłbym-" zaczął, lecz prędko przerwał sam sobie.
Chłopak zamarł w miejscu na nagły kontakt wzrokowy. Jaehyun przechylił głowę na jedną stronę, dalej uparcie wpatrując się w chłopaka przed nim. "Uhm, halo? Przepraszam?" wyższy w końcu przerwał ciszę otaczającą ich natarczywe spojrzenia.
Chłopak za ladą pokrył się szkarłatem i spuścił głowę w dół, by jakkolwiek to ukryć przed światem, a szczególnie przed nieznajomym. Jaehyun uznał to za niezaprzeczalnie urokliwe i dobrze się bawił obserwując reakcje nieśmiałego sąsiada.
"P-przepraszam, w-w czym mogę pomóc?" chłopak wyjąkał z trudem, a Jaehyun nie mógł się powstrzymać przed wypuszczeniem z siebie chichotu. Onieśmielał sprzedawcę, zdawał sobie z tego sprawę doskonale, i niesamowicie mu się to podobało. Nie zdążył jeszcze nic zrobić, a chłopiec miał trudności z wysłowieniem się.
"Poproszę zwykłą kawę na wynos" wyższy poprosił uprzejmie. Drugi w mgnieniu oka odwrócił się i zaczął przygotować zamówienie. Jaehyun przyglądał mu się z fascynacją, obserwował, jak jego plecy napinają się, kiedy schludnymi, trzęsącymi dłońmi nalewał ciepły napój. Zanim zdążył po raz kolejny popaść w stan odurzenia widokiem, kasjer odwrócił się i postawił przed nim gotową kawę.
"T-to będzie 3,000 w-won" mniejszy nadal się jąkał nieporadnie. Jaehyun wypuścił mały uśmiech w jego stronę, podziwiał jego każdy, najmniejszy ruch.
"Dziękuję... Taeyong. Miłego dnia.". Drobna, nierzucająca się w oczy plakietka przyczepiona do firmowego fartucha pomogła mu w zdobyciu informacji o imieniu sąsiada. 'Taeyong, jakie śliczne imię, dla tak ślicznej istotki', pomyślał do siebie, prawie wymawiając na głos. Posłał ostatni, ciepły uśmiech i wyszedł, kierując się do auta.
'Miła niespodzianka' wyszczerzył się do lusterka i wsiadł do pojazdu. Zamierzał ruszyć prosto do mieszkania, jednak zanim udało mu się zrealizować plany, jego wzrok przykuł kolejny lokal ledwie ulicę dalej.
Prędko znalazł wolne miejsce parkingowe i pospieszył do sklepu. Oprócz niego kręciło się tylko parę innych klientów, więc z ulgą rozpoczął poszukiwania. Na szczęście nie zajęło mu długo znalezienie potrzebnych przedmiotów, więc skierował się z nimi do kasy.
"Zakluczone od zewnątrz i nie możesz się dostać do domu, czy coś?" pracownik zza lady spytał podejrzliwie unosząc brew. Jaehyun uśmiechnął się uprzejmie w odpowiedzi, "Tak, można tak powiedzieć".
Bez kolejnych, zbędnych pytań, Jaehyun spokojnie zakupił narzędzie i w spokoju mógł wrócić do domu. Tak szybko, jak skończyła mu się kawa, dotarł do swojego apartamentu.
Po wejściu bezceremonialnie rzucił torbę w przedpokoju i leniwie zaczął zdejmować marynarkę krocząc do sypialni. Przebrał się w coś wygodniejszego i usiadł na materacu, myśląc, co zrobić z dodatkowym czasem.
Rozejrzał się po pokoju i wpadł na pewien pomysł, spoglądając na biurko. Wstał wypuszczając z siebie małe stęknięcie i usiadł przy stoliku. Wyciągnął z szuflady ładny, ozdobny papier i był gotowy do pisania.
Uważając na własne słowa Jaehyun powoli budował list przeprosinowy dla sąsiada. Zdanie, po zdaniu. Wiedząc, że podpisując się imieniem, czy przydomkiem twój sąsiad z naprzeciwka może wystarczyć, by go przestraszyć na śmierć, zdecydował się na skrajną anonimowość. Kiedy był zadowolony z listu, schował go do koperty i zawędrował do sąsiednich drzwi.
Jaehyun stał przed białymi drzwiami, a cała pewność siebie, którą miał jeszcze przed sekundą, powoli ulatywała z niego. Chciał zapukać, ale to tylko wprowadziłoby gęstą, niezręczną atmosferę między dwójką. Zamiast tego, ufając swojej intuicji, przyjął, że drugiego nie ma jeszcze w domu i ostrożnie wsunął list przez szparę między drewnem, a podłogą. Liczył tylko, że starszy nie przegapi jego pracy.
Umierał z ciekawości, jak zareaguje sąsiad. Miał ogromną nadzieję, że wybaczy mu za zniszczenia i zaburzenie prywatności.
~~~~~~~~~~
zrobię sobie małą reklamę i zaproszę do mojej randomowej książki, w której znajdziecie informacje dot. nowego tłumaczenia
🔝
you better staph
CZYTASZ
nightmares ¦¦ jaeyong /zawieszone/
Fanfictaeyong boi się zasypiać, a umysł płata mu figle za każdym razem, gdy tylko światła gasną _______________ Mam zgodę autorki na tłumaczenie, oryginał dostępny u jxehxney