*10

778 106 0
                                    

Taeyong nie mógł znieść tego więcej, więc biegł przed siebie zostawiając Tena daleko za sobą. Cały ten tłum sprawiał, że czuł się otoczony i musiał znaleźć jakąś drogę ucieczki.

Chłopak przemierzał regały ubrań, niektóre przypadkowo deptając lub odrzucając za siebie. Wbiegł też w parę osób odsuwając je od siebie niekulturalnie. Kręciło mu się w głowie i momentalnie zapomniał jak się oddycha. W końcu dotarł do wyjścia ze sklepu, na jego nie szczęście na korytarzach centrum wcale nie poczuł się mniej przytłoczony tłumem. W budynku pojawiało się coraz to więcej ludzi.

Taeyong biegł czując się jakby umierał, uderzył w kilkoro ludzi, ale kompletnie się tym nie przejmował. Musiał się stąd wydostać.

Taeyong niezgrabnie potknął się o własne nogi i ledwie złapał równowagę, kiedy był o włos od zarycia twarzą o ziemię. Odwrócił się za siebie szukając jakiegokolwiek powodu potknięcia, ale z roztargnięcia po raz kolejny w kogoś uderzył.

Taeyong zachwiał się do tyłu, strach objął go ciasno na myśl, że po prostu w kogoś wbiegł. Zacisnął oczy spodziewając się rozgniewanej miny i krzyku, ale spotkał się ze znajomym, delikatnym głosem, który wprawił go w osłupienie.

"Taeyong?" głos zawołał, więc instynktownie podniósł wzrok na mężczyznę z kawarni spoglądającego na niego ze zmieszaniem.

Taeyonga zalała fala sprzecznych emocji, głównie niepokój ogarniający jego ciało. "Ja-ja przepraszam" tylko tyle mógł z siebie wykrzesić drżąc ze strachu w środku.

"Hej, w porządku, zgubiłeś się?" zapytał, a Taeyong rozejrzał się dookoła doskonale wiedząc, że odpowiedź brzmi tak. Był tu tak wiele razy, a jednak ci wszyscy ludzie i nadmiar emocji sprawiło, że nie potrafił określić gdzie właśnie stał.

Taeyong starał się jakoś odpowiedzieć, ale z jego ust uchodziły jedynie jakieś niezrozumiałe bełkoty. Nie mógł wytrzymać i poczuł jak oczy zachodzą mu łzami, a wargi drżą niekontrolowanie. To było tak żałosne z jego strony, ale nie kontrolował tego, chciał tylko wrócić już do domu i zapomnieć o tym dniu. Zaczął łkać poddając się całkowicie opanowującej go bezsilności. Wszystkie głosy w jego głowie wyśmiewały go i przedrzeźniały jak najgorsi oprawcy, kolana zmiękły, a zawroty głowy nasiliły się.

Czując ucisk na nadgarstku poddał się bez walki, będąc zbyt słabym pozwolił się zaciągnąć na najbliższą ławkę i objąć ciepłym uściskiem. "Ćśś, okej, wyrównaj ze mną oddech. Wdech, wydech. Wdech, wydech" słyszał spokojne instrukcje.

Taeyong jeszcze przez chwilę szlochał w ramię drugiego, wyższy masował jego plecy. Uczucie było dziwnie kojące i jeszcze dziwniej znajome. Coś tu było nie tak, myślał, że to tylko umysł płata mu figle, ale miał wrażenie, że to już się wydarzyło wcześniej. Coś jak deja vu, z wyjątkiem tego, że taka sytuacja nie mogła mieć miejsca w przeszłości, widział tego mężczyznę jedynie raz.

To jakiś sen?

Taeyong w końcu zaczął się uspokajać, ale w obcych ramionach czuł się zbyt przyjemnie, by tak po prostu zniszczyć ich bliskość. Mniejszy zbliżył się do klatki piersiowej drugiego i zanurzył twarz w materiale koszuli. Było mu tak ciepło i wygodnie, czuł na swoich ubraniach perfumy mężczyzny i mógł przysiąc, że już zdążył się uzależnić od zapachu. Taeyong przymknął oczy, a powieki powoli robiły się coraz cięższe.

"Tae!" do jego uszu dotarł zrozpaczony krzyk. Taeyong natychmiast rozpoznał go i zignorował. Tena nie było z nim kiedy potrzebował go najbardziej, był zły i zawiedziony.

"O mój boże, tu jesteś! Wszys-wszystko w porządku? Szukałem cię wszędzie! Tak mi przykro Yongie, powinienem zauważyć wcześniej!" jego przyjaciel jąkał upadając ciężko na ławkę.

Taeyong nie miał ochoty na rozmowę, więc jedynie wyswobodził się z objęć mężczyzny i przytulił Tena. Przyjaciel natychmiast objął go swoimi ramionami i odetchnął z ulgą. "Przepraszam Tae, to moja wina, nie powinienem tak się zachowywać" powiedział, ale Taeyong tylko milczał będąc zbyt zawstydzonym całą sytuacją.

Taeyong poczuł jak wyłącza się z rozmowy lekko drzemiąc. Nie minęło parę chwil zanim Ten szturchnął go, a on sam usiadł prosto pocierając nadal spuchnięte od płaczu oczy.

"Idziemy do domu, bekso?" zapytał cicho Ten z uśmiechem na ustach. Taeyong pokiwał głową i dwójka pokierowała się w stronę wyjścia z centrum trzymając się blisko siebie. "Więc w drogę, dzieciaku" drażnił się Ten otrzymując w zamian uderzenie w ramię od Taeyonga z wydętą dolną wargą.

Kiedy w końcu dotarli do auta Ten stwierdził, że to najwyższa pora na wywiad. "Powiesz mi co się właściwie stało?" zapytał spoglądając na przyjaciela. Taeyong tylko wpatrywał się w pustkę nie znając nawet odpowiedzi na z pozoru proste pytanie.

"W-wbiegłem w niego i się rozbeczałem... co ze mnie za idiota" Taeyong powiedział bardziej do siebie niż do Tena, który patrzył na niego z powagą.

"Nie jesteś idiotą Tae"

"Właśnie ośmieszyłem na oczach ludzi jak jakieś dziecko! Wszyscy się na mnie gapili!"

"Wcale nie patrz-"

"Tak, patrzyli, a ja uderzyłem w tylu ludzi i rozbeczałem się jak jebany dzieciak, ja-"

"Taeyong!" Ten miał już dość, jego przyjaciel znów się przejmował i robił sceny. Taeyong zamknął się i patrzył w dół jak zbity pies bawiąc się drżącymi dłońmi.

"To nie twoja wina, tak? Powinienem to przewidzieć wchodząc do tamtego sklepu. Właściwie, w ogóle nie powinienem cię zaciągać na te głupie wyjście. Wiem jak trudno znosisz takie wypady i nawet nie wiesz jak mi przykro" wytłumaczył sprawiając, że Taeyong w końcu poniósł spojrzenie i zauważył jego pełen skruchy wyraz twarzy.

"Ale proszę cię Tae, nie zrzucaj winy na siebie. Wiem, że ci ciężko, ale nie daj się przytłoczyć myślom, dobrze? Jeśli kiedykolwiek będziesz się przy mnie źle czuł, po prostu powiedz mi o tym od razu, obiecaj mi to" Taeyong na te słowa spowrotem spuścił spojrzenie.

"Ten facet najprawdopodobniej mnie teraz nienawidzić, właśnie płakałem mu w-"

"Taeyong, co ja właśnie powiedziałem?" Ten pochylił się bliżej przyjaciela, a Taeyong westchnął. "Dobrze, obiecuję".

Ten cofnął się i odpalił samochód. "Świetnie! Teraz wracamy do ciebie, umieram z głodu. McDonald's po drodze?" wyszczerzył się nadmiar entuzjastycznie rozśmieszając Taeyonga.

Znów, Taeyong był bardziej niż wdzięczny za przyjaciela w takich momentach.

~~~~~~~~~~~~~~

ehh przepraszam że tyle to zajęło ;\\
niedługo wrócę do regularnych rozdziałów, obiecuję

tymaczasem zaproszę was na nowe tłumaczenie, jaeyonga pod nazwą '100', którego pierwszy rozdział znajdziecie już u mnie na profilu

do zobaczenia w następnym rozdziale!

do zobaczenia w następnym rozdziale!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

u need 2 stop mr chicago boy

nightmares ¦¦ jaeyong   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz