*22

607 85 22
                                    

Johmmy Seo nie spodziewał się zastać w progu swego przyjaciela, a już szczególnie nie w formie zbitego pieska czekającego na pomstę. Był zdezorientowany, nawet zmartwiony wizerunkiem mężczyzny, który przypominał wrak wyciągnięty żywcem z piekła.

Jung Jaehyun wyglądał, czuł się i nawet pachniał okropnie. Pod piekącymi oczami malowały się wielkie, ciemne worki sugerujące brak porządnej dawki snu. Jego przesuszone włosy odstawały na wszystkie strony, a wraz z bledszą niż zazwyczaj cerą upodabniał się bardziej do stracha na wróble, aniżeli żywego człowieka. Johnny przypuszczał, że ubrania mężczyzny były najprawdopodobniej jego piżamą, i słusznie. Jego gość wywlókł się z łóżka i skierował prosto pod drzwi przyjaciela. Podsumowując, Jung Jaehyun wyglądał jak trup i wcale nie starał się tego maskować.

"Chryste... co ci się stało?" starszy był zbity z tropu przyglądając się zmizerniałemu przyjacielowi czekającemu na klatce schodowej.

Jaehyun podniósł na niego wzrok i zamrugał parę razy, jak gdyby potrzebował czasu na zrozumienie kierowanego do niego pytania. Jednak zamiast odpowiadać na nie, zadał własne. "Mogę wejść?"

Johnny zmarszczył brwi w zmieszaniu, po czym otworzył szerzej drzwi tak, by wpuścić drugiego do środka. "Um... t-tak, jasne, pewnie. Rozgość się, czy coś"

Jaehyun przekroczył próg mrucząc po drodze zmęczone "Dzięki", by tuż potem klapnąć niedbale na najbliższą kanapę z westchnięciem uciekającym spomiędzy warg. Johnny podążył za nim, jednak nie zajął miejsca, zamiast tego stanął niedaleko przyglądając się przyjacielowi.

Johnny wyczekiwał, aż drugi zacznie mówić, wyjaśni co zaszło, ale Jaehyun po prostu leżał bezczynnie na jego kanapie. Wyższy westchnął cicho wiedząc, że to on będzie musiał rozpocząć rozmowę.

"Bazując na twoim stanie i tym, jak wchodzisz do mojego mieszkania, co przypomnę, zdarza się bardzo rzadko, coś ewidentnie jest nie tak" oświadczył Johnny siadając na przeciwległym fotelu. "Panie Jung, raczyłby pan objaśnić doktorowi Seo dolegliwości?"

Jaehyun wpatrywał się uparcie w podłogę. "Nie sądzę, byś był w stanie jakkolwiek wyleczyć moje spierdolenie" podniósł spojrzenie na drugiego. "I nie przypominasz lekarza, ani trochę"

Johnny kiwnął głową i założył nogę na nogę, by oprzeć na jednym z kolan splecione dłonie. "Otóż to, mój przyjacielu, powiedz mi więc, co tu robisz. Czemu zawdzięczam widok twojej markotnej twarzy goszczącej w moim apartamencie, Jaehyun?" uśmiechnął się półgębkiem.

Jaehyun złapał między palce najwyższą część struktury nosa. "Ja tylko, cholera" powiedział na wydechu i przeniósł dłonie, by rozmasować obolałe skronie. "Zjebałem, nawet nie wiesz jak bardzo, i potrzebuję rady, albo pomocy, czegokolwiek. Muszę się wyzbyć tego beznadziejnego uczucia!"

Johnny nieco zszokowany utrzymywał spokojną ekspresję. "Cóż, zamieniam się w słuch Jae, jeśli potrzebujesz się wyładować, proszę bardzo"

Jaehyun uniósł wzrok w niedowierzaniu. "Poważnie?" zapytał tępo.

Johnny kiwnął głową i oparł się wygodnie na fotelu z założonymi rękoma. "Pewnie, mam czas. Jeśli naprawdę cię to męczy, lepiej jest faktycznie się tego wyzbyć, prawda?"

Jaehyun przytaknął mu, po czym wziął kilka głębokich wdechów, by się pozbierać. "Więc, odkąd wprowadziłem się do nowego mieszkania, odkryłem coś, co dotyczy mojego sąsiada z naprzeciwka. Po kilku spędzonych tam dniach usłyszałem krzyki dochodzące zza jego drzwi, późno w nocy. Myśląc, że to morderca, czy złodziej, ruszyłem tam. Z-zniszczyłem mu zamki tylko po to, by znaleźć... no właśnie nic"

nightmares ¦¦ jaeyong   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz