15

790 37 4
                                    

25.07.2018

Wstałam rano z łóżka kompletnie nieprzytomna. Mimo iż nie położyłam się spać bardzo późno, to nie czułam tego. Sprawdziłam godzinę i zdziwiłam się. Zegar wskazywał 9.50.

Leniwie wygrzebałam się z bardzo wygodnego łóżka i pokierowałam do łazienki. Wzięłam szybki, zimny prysznic i od razu poczułam się lepiej. Sen odszedł w zapomnienie a moja głowa się oczyściła. Zawinęłam się w ręcznik i wróciłam do pokoju. Stanęłam przed szafą i zaczęłam myśleć co założę.

Po niedługim namyśle wybrałam białą bokserkę i spodnie moro, a na ramiona narzuciłam jeszcze czarny długi sweter. Założyłam ubrana i wzięłam do ręki telefon którego migająca dioda sygnalizowała wiadomość. Ruszyłam powoli do kuchni odblokowując telefon. Wiadomość została wysłana wczoraj i była od Jonah. Kliknęłam w ikonkę i przeczytałam wiadomość.

Jonah:

Corbyn twierdzi że to nie jest jego dziewczyna, tylko stara znajoma.

Ja:

w takim razie coś mi w tej dziewczynie nie pasuje jeszcze bardziej.

Wysłałam wiadomość i wyjęłam wszystko co potrzebne było mi do śniadania. Postawiłam na kanapki z sałatą.

Na odpowiedź od bruneta nie musiałam długo czekać. Nie napisał nic konkretnego tylko buźkę wzruszającą ramionami. Pokręciłam oczami i odłożyłam telefon aby dokończyć jedzenie.
Nie miałam na dzisiaj żadnych planów więc mogłam poleniuchować.

Po skończonym posiłku posprzątałam i udałam się do pokoju. Włączyłam na komputerze moją ulubioną playliste. Podkręciłam głos i skierowałam się do łazienki. Włosy spięłam w kucyka i z szafki wyjęłam pudełko z maseczkami. Wybrałam jedną z nich i nałożyłam na oczyszczoną twarz.

W momencie kiedy wyszłam z łazienkami usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie czekając na nic ruszyłam w ich kierunku. Otworzyłam drzwi a za nimi zobaczyłam kuriera. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. Ale nie wiedziałam co tam robił. Nic nie zamawiałam. 

-Przesyłka dla pani Aleksandry.

Przeczytał z kartki.

-To ja.

-Proszę podpisać tu i tu.

Powiedział wskazując na dwa miejsca i podał mi długopis. Podpisałam tam gdzie trzeba i dostałam paczkę. Facet nie domagał się pieniędzy, więc pewnie ktoś zapłacił z góry. Weszłam do kuchni i położyłam pudło na wyspie. Wzięłam z szafki nóż i przecięłam taśmę.
Otworzyłam karton i zobaczyłam jakąś kartkę. Na moją twarz wkradł się uśmiech gdy zobaczyłam co jest tam napisane.
To był liścik od dzieci z mojego domu dziecka w Amsterdamie. Zapewne Mia podała im mój adres. Rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać.

Kochana Aleks! Mamy nadzieję że dobrze mieszka ci się w LA.
Wszyscy bardzo za tobą tęsknimy i wierzymy, że może jeszcze kiedyś nas odwiedzisz.
Dziękujemy Ci z całego serca za wszystko co dla nas zrobiłaś. Za pomoc finansową i materialną. Dzięki tobie mamy lepsze warunki do pracy.
Kochamy cię!
Kaja, Max, Josh, Isla, Tristan,
Sam, Ben, Nick, Lila, Amy, Hanna
Opiekunowie

Całość była napisana po polsku co świadczyło o tym że napisała to Kaja. To 17 letnia dziewczyna która pochodził z Polski.  Do środka trafiła w wieku 10 lat. Dzięki niej i jednej z opiekunek z domu dziecka nie zapomniałam polskiego, bo rozmawiałam z nimi prawe tylko w tym języku.

Odłożyłam kartkę i zajrzałam w głąb paczki. W środku znajdowały się laurki, prace robione przez dzieci, ale też i moje stare. W malutkim pudełeczku były ręcznie robione plecione bransoletki. Założyłam je na rękę a pozostałe rzeczy zaniosłam do sypialni.  Do jednej z opiekunek ośrodka wysłałam SMS-a z podziękowaniami za paczkę. 
Zdjęłam maseczkę i nałożyłam krem. Usiadłam na łóżku i włączyłam film.
Tym razem wybrałam "Nerve" a następny w kolejce był "między nami kosmos".

~~~
W czasie odkładania tego drugiego mój komputer padł. To było mi na rękę, ponieważ zasypiałam, a nie chciało mi się go samej wyłączać. Wstałam z łóżka i ziewnęłam. Poczułam się tak jak ponad trzy godziny temu. Stwierdziłam że skoro nie miałam nic do roboty to przydałoby się poukładać wszystko w szafkach. Podeszłam do jednej z nich i zaczęłam wszystko składać. 

Miałam całkiem dużo ubrań, więc uporządkowanie ich zajęło mi trochę czasu. 
Mia przysłała mi resztę moich rzeczy, ponad trzy tygodnie temu, a ja nie wypakowałam ich z pudeł.

~~~

Trzy godziny później miałam już tego serdecznie dość, ziewnęłam i powoli poszłam do salonu. Rozejrzałam się dookoła i uznałam że pomieszczenie wyglądało dobrze i nie potrzebowało sprzątania. Włączyłam tv i wyszukałam kanał muzyczny. Poczłapałam do kuchni i wyjęłam z lodówki warzywa.

Śpiewając piosenki i robiłam obiad. Po głębszej weryfikacji moich szafek uznałam że nadszedł czas zrobienia zakupów. Jednak postanowiłam zająć się tym po jedzeniu.

Jakiś czas później na moim stole stał talerz z gotowanymi warzywami i podsmażoną piersią z kurczaka, do tego mrożony koktajl malinowo-bananowy.
Zapach jaki rozniósł się po kuchni sprawiał, że jak najszybsze chciałam usiąść przy stole. Nie mogłam jednak tego zrobić ponieważ wyjmowałam z piekarnika bananowo-malinowo-jagodowe ciasto które znalazłam na jakimś blogu kulinarnym.

Odłożyłam blachę i w końcu mogłam zacząć swój obiad.

~~~

Związałam włosy i chwyciłam swoją torbę. Ubrałam buty i wyszłam z mieszkania. Zeszłam ze schodów i zderzyłam się z jakimś starszym facetem. Już na pierwszy rzut oka widać było brzuch piwny i plamy na "białej" koszulce.

-Bardzo przepraszam.

Powiedziałam odsuwając się od mężczyzny i chciałam iść dalej, ale on chwycił mnie za rękę i popatrzył groźnie.

-Przeproś.

Powiedział niskim głosem a całe moje ciało się spięło.

-Proszę mnie puścić.

Syknęłam w jego stronę.

-Najpierw przeproś.

-Już to zrobiłam, jak Pan nie usłyszał to proszę umyć uszy.

Warknęłam i wyrwałam swoją rękę z jego uścisku.

-Jeszcze pożałujesz mała gówniaro!

Krzyknął za mną ale nic sobie z tego nie zrobiłam. Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę marketu.

~~~

Wkładałam właśnie do koszyka warzywa kiedy usłyszałam skrzekliwy śmiech. Moje ciało przeszły dreszcze a kiedy się odwróciłam zobaczyłam Loren.
Wykrzywiłam usta w dziwny kształt i westchnęłam. Dziewczyna była ubrana w krótkie spodenki z wysokim stanem i białą bluzkę z wycięciem na plecach. Śledziłam wzrokiem jej ruchy aż nie zniknęła między regałami. Nabrałam powietrza w płuca i powoli je wypuściłam.
Mimo że nie zamieniłam z tą dziewczyną ani słowa, nie lubiłam jej.
Odwróciłam głowę i znów zajęłam się zakupami. Lekko zniechęcona do dalszych zakupów wrzucałam do koszyka wszystko to, co wydawało mi się potrzebne. 
Podeszłam  do kasy, przy której nie było kolejki i zapłaciłam za zakupy.

Wyszłam ze sklepu i skierowałam się do drogerii.
Kupiłam preparat do mocno natłuszczonej twarzy, bo przez tą ciąże kondycja mojej cery spadła dużo poniżej zera, oraz eosa i jasno-różową matową pomadką od BOURJOIS.

Zapłaciłam za wszystko i zadzwoniłam po taksówkę.  Nie miałam ochoty na pieszy powrót do mieszkania, zwłaszcza że na niebie pojawiły się ciemne chmury.

//////////////////////

Wiem że jest sporo małych przeskoków w czasie, ale nie umiałam napisać inaczej tego rozdziału.

Co powiecie na one shots? Kilka opowiadań w jednej książce? Też oczywiście o Why dont we

Why Don't We ~ One MomentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz