Between Brothers: Rozdział 2

611 11 1
                                    

***
Zostały zaledwie dwie godziny do imprezy, a ja wciąż miałam dylemat co do mojego ubioru. Sophie nie była w lepszej sytuacji, obie siedziałyśmy przed otwartą szafą cyklicznie skanując jej zawartość od góry do dołu.

- Słuchaj, jak tak dalej pójdzie to najbliższa impreza na jaką pójdziemy to będzie stypa jednej z nas- Sophie wywróciła oczami spoglądając na mnie

Tak szczerze to jej czarny humor czasem, potrafił rozbawić bardziej, niż te słynne suchary. Dlatego też na mojej twarzy zagościł uśmiech.

- Dobra!- klepnęłam dłońmi w uda i energicznie wstałam- Nie ma co owijać w bawełnę. Nie ma tutaj nic, co mogłoby się dzisiaj przydać...

- Myślisz o tym samym co ja?- Sophie spojrzała na mnie z cwaniackim uśmieszkiem

- Szybkie zakupy?!- krzyknęłyśmy jednocześnie, po chwili zdałyśmy sobie sprawę z naszej nienagannej synchronizacji i wybuchłyśmy śmiechem.

30 minut później...

- Jak myślisz, ta będzie dobra?- zapytałam przymierzając już chyba 11 sukienkę. Ta, którą aktualnie miałam na sobie była przed kolano i składała się w połowie z koronki, a w połowie z dwóch warstw falban.

Sophie odwróciła wzrok w moją stronę, a jej oczy widocznie się powiększyły:

- O, mój, Boże. Ta sukienka jest idealna! Leży na tobie jak ulał. No i podkreśla wszystko co powinna- zabawnie poruszyła brawami.

- Ohh, nareszcie... ty bierzesz tą, prawda?- wskazałam na bordową, rozkloszowaną sukienkę.

- Tak, nie mam zamiaru spędzić w tej galerii ani chwili dłużej. Jeszcze nigdy nie czułam takiej presji podczas zakupów- zaśmiała się
***
-Dobra... za pół godziny wychodzimy- odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nigdy się tak nie stresowałam przed jakąkolwiek imprezą.

- Ej... Jack idzie z nami?- zapytała Sopie

- Nie. Wydaje mi się, że będzie czekał już na miejscu.

- Eh... a już myślałam, że będę cię dzisiaj miała tylko dla siebie- cicho się zaśmiała

- Oj tam, nie przesadzaj. Sama dobrze wiesz, że gdy tylko przekroczysz próg domu, to to ty mi znikasz z jakimiś chłopakami.- zaśmiałam się- Ale obiecuje, że znajdziemy czas tylko i wyłącznie dla nas po imprezie- puściłam jej oczko

- Ejj, my tak pierdu, pierdu, ale nie załatwiłyśmy najważniejszej sprawy. Kto nas tam zawiezie?

- Tyy faktycznie... no, są dwie opcje. Albo znów poproszę Matt'a, albo będę musiała ubłagać moją mamę. To jak?

- A nie mówiłaś przypadkiem, że twoja mama idzie dziś na nocną zmianę?- zapytała Sophie, na co pokiwałam głową- No, więc może dajmy jej już święty spokój dzisiaj. Pewnie będzie chciała się jeszcze odpocząć przed pracą. Dzwoń po Matt'a, najwyżej nas udusi- zaśmiałyśmy się
***
- Przepraszam bardzo, ale czy ja robię za twojego osobistego szofera?- zaśmiał się Matt

- Oj no wybacz, no... i tak jedziemy w to samo miejsce, a ja doskonale wiem, że uwielbiasz nasze towarzystwo- wyszczerzyłam się razem z Sophie

- Dokładnie, w pełni podzielam zdanie mojej przedmówczyni- zaśmiała się moja przyjaciółka
Resztę drogi postanowiłyśmy przesiedzieć w ciszy.
***
Właśnie stoimy z Sophie przed wejściem do domu Brad'a kiedy tuż za plecami słyszę jakieś szepty:

- Ej, to Alisson, prawda?- usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos. To z pewnością Rachel- szkolna gwiazdeczka.

- Tak mi się wydaje- powiedziała Chloe, jej osobisty przydupas

Between Brothers || You're mine, honey {L. H.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz