- Alisson?!
Usłyszałam warknięcie Luke, po czym odskoczyłam od niego na bezpieczną odległość
- No... na mnie już pora- uśmiechnął blondyn- Tylko nie tęsknij za bardzo- puścił do mnie oczko
- Uh, idź już- odepchnęłam go
Luke się tylko zaśmiał, a po chwili już nie było go obok nas
- Możesz mi wytłumaczyć co tu się stało?!- krzyknął
- Nic!- wyrzuciłam ręce do góry- Akurat tak się składa, że między mną, a Luke'iem do niczego nie doszło! Natomiast ty, świetnie się bawiłeś z Alice!- warknęłam wskazując na niego palcem
- To było tylko wyzwanie, z kolei ty, gdyby nie moja obecność tutaj, już dawno lizałabyś się z Hemmings'em!- wykrzyczał
- Słucham?! Jak możesz tak myśleć! Owszem, jestem pijana, i owszem, jestem zła, bo to co zrobiłeś w salonie, było chamskie! Upokorzyłeś mnie, a wcale nie musiałeś! Mogłeś odrzucić wyzwanie, ja bym ci nigdy czegoś takiego nie zrobiła- zaczęłam płakać
- Nie wymiguj się teraz! Zrobiłem to, bo nie usłyszałem twojego sprzeciwu
- Słucham?! To ty potrzebujesz mojego sprzeciwu, żeby dotarło do ciebie, że nie całuje się kogoś innego będąc w związku? Jakbyś zareagował gdybym pocałowała Luke'a, z powodu „wyzwania", co?!
- Wiesz co... nie chce mi się już z tobą gadać. Ta rozmowa nie ma sensu. Najwidoczniej oboje jesteście siebie warci!- wykrzyczał, po czym z impetem uderzył pięścią w ścianę, co sprawiło, że ulubiony obraz mojej mamy spadł, a jego szklana oprawa rozbiła się zasypując korytarz.
Jack wyszedł, a ja osunęłam się po ścianie głośno łkając. Nie mogę uwierzyć w to co powiedział... czy on właśnie zasugerował, że jestem łatwa? Do niczego nie doszło... ale muszę przyznać, że mogło... Jednak to go nie usprawiedliwia. Jack pocałował Alice! Mam nadzieje, że to tylko wina alkoholu i, że jutro wszystko wróci do normy...
- Alisson?- usłyszałam głos Sophie- O Boże... co się stało? Słyszałam jakieś krzyki, a potem zauważyłam wychodzącego Jack'a- uklęknęła obok mnie
- Po...- załkałam- pokłóciliśmy się, i... nie wiem czy wciąż jesteśmy razem- teraz wszystko puściło, rzuciłam się na przyjaciółkę mocząc jej koszulkę
- Ciii, spokojnie. Jutro porozmawiacie na spokojnie. Zobaczysz, wszystko się wyjaśni.- pogłaskała mnie po włosach.- Czekaj, pójdę powiedzieć reszcie, że koniec imprezy. Jak przyjdę to pomogę ci pozbierać to szkło- uśmiechnęła się do mnie
- Dzięki...- posłałam jej słaby uśmiech
***Zbieramy właśnie ostatni kawałek szkła, zdążyłam się już trochę uspokoić, a wszystko dzięki Sophie. Rozbawiła mnie opowiadając jakieś śmieszne historie. Naprawdę ją kocham, jest niezastąpiona.
- Co zrobimy z tym obrazem? Niby zdjęcie jeszcze jest, ale nie ma ramki. Zamierzasz przyznać się mamie, że zorganizowałaś imprezę?- zapytała Sophie
- No coś ty, chyba by mnie zabiła- spojrzałam na nią z zażenowaniem- Wymyślę jakąś historykę- uśmiechnęłam się- Pewnie i tak myśli, że u mnie nocujesz, to powiem, że są to efekty naszej bitwy na poduszki- zaśmiałam się
- Dobra. Jest już druga w nocy, musimy jeszcze ogarnąć salon i pójdziemy spać- powiedziała Sophie
- Się robi- zasalutowałam
***Leżałam na łóżku obok blondynki, która najwidoczniej nie miała zamiaru się jeszcze budzić
- Sophie- wyszeptałam
CZYTASZ
Between Brothers || You're mine, honey {L. H.}
Fanfiction*** Chwyciłam pilot z zamiarem włączenia wybranego przeze mnie filmu, lecz przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku i omal nie zasłabłam... przez te właśnie drzwi weszła osoba, która zaledwie 2 lata temu uprzykrzała mi waka...