You're mine, honey: Rozdział 37

175 7 11
                                    

Perspektywa Rachel

Siedzę nieruchomo, wszystko wokół ucichło. Słyszałam jedynie swój nierównomierny oddech. Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, odwróciłam się i zobaczyłam jednego z policjantów

- Proszę z nami- powiedział

Strzepnęłam jego rękę i wstałam

- To wszystko wasza wina!- warknęłam- Gdybyście nie podchodzili, nie skoczyłby- wskazałam na nich palcem

- My również chcieliśmy, żeby ta sytuacja zakończyła się inaczej, ale najwyraźniej tak miało być

- Tak miało być? Czy wy się się słyszycie? Jesteście służbami, które powinny zapobiegać takim incydentom, a tymczasem wy wzruszacie ramionami i mówicie trudno. Nie wiem czy zauważyliście, ale właśnie zginął człowiek. Idąc dalej waszym tokiem myślenia, doprowadzicie to miasto do zguby- zabrałam megafon, którego używał Greg i opuściłam dach ocierając łzy

Chyba po raz pierwszy w życiu się zakochałam, a skoro zostało mi to odebrane, to niby dlaczego ktoś inny miałby to mieć?
***

Perspektywa Alisson

Szłam z Luke'iem przez korytarz trzymając się za ręce. Chłopak od czasu do czasu szeptał mi coś do ucha, dlatego też co chwila parskałam śmiechem. Stanęliśmy obok kantorka woźnego, blondyn przygniótł mnie do ściany, przyciskając swoje usta do moich. Przywarłam  całym ciałem do zimnego tynku, położyłam dłonie z tyłu jego głowy, dając się ponieść chwili. Dłoń Luke'a zaczęła coraz bardziej zbliżać się do dolnej części mojej bielizny. Po omacku zaczęłam szukać klamki, otworzyłam drzwi, Luke chwycił mnie za pośladki przez co objęłam go nogami w talii. Chłopak wciąż nie odrywając ode mnie ust zamknął drzwi nogą. Posadził mnie na komodzie zjeżdżając pocałunkami coraz niżej. Podwinął moją sukienkę i musnął dłońmi skórę uda. Poprowadził usta wzdłuż mojej nogi

- W każdej chwili ktoś może tu wejść- odsunęłam twarz Luke'a

- Spokojnie- wyszczerzył się i złapał moją dłoń kontynuując przerwaną czynność

Złapał za stringi, po czym zsunął je aż po kostki. Zakryłam usta wierzchem dłoni i oparłam się o ścianę. Luke przejechał językiem, zatrzymując się na moim najczulszym miejscu. Zaczęłam głośno dyszeć. Chłopak sunął językiem z góry do dołu. Z gardła uchodziły mi niekontrolowane jęki. Kiedy poczułam w sobie palce blondyna, w połączeniu z językiem, nie byłam wstanie się opanować. Krzyczałam w niebo głosy. Nogi zrobiły mi się jak z waty. Całe szczęście, że siedziałam, bo w innym wypadku już dawno leżałabym na ziemi. Przygryzłam skórę dłoni, by chociaż odrobinę stłumić moje jęki. Luke przyspieszył, zarówno z palcami, jak i z językiem. Byłam blisko. Kiedy chłopak zaczął kolejno wyciągać i wkładać palce, nie wytrzymałam. Wraz z jednym głośnym krzykiem doszłam. Luke zlizał wszystko co ze mnie wypłynęło. Wstał, z powrotem założył mi majtki i przyłożył swoje usta do moich. Ten pocałunek smakował odrobinę inaczej, zapewne ze względu na to co przed chwilą się wydarzyło. Zaskoczyłam z komody i powoli skierowałam się do wyjścia z kantorka

- Czy my kiedyś zrobimy to jak cywilizowani ludzie?- zaśmiałam się- Najpierw dach, teraz kantorek- zaczęłam wyliczać na palcach

- Tak jest ciekawiej- zachichotał

Przeszliśmy większą część korytarza, zastanawiała mnie jedna rzecz

- Gdzie są wszyscy?- zapytałam

Luke wzruszył ramionami. Wyszliśmy na zewnątrz. Stała tam policja i dosyć spora grupka ludzi. Stanęłam na palcach szukając kogoś znajomego

Between Brothers || You're mine, honey {L. H.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz