You're mine, honey: Rozdział 35

185 5 13
                                    

Szybkim krokiem zmierzałam do najbliższego przystanku. Jak on mógł w ogóle wpaść na pomysł, że w zamian za pieniądze może wykupić sobie naszą zgodę na sprzedaż domu?! Nie rozumiem dlaczego tak bardzo zależy mu akurat na tej ziemi. Z jego dorobkami, spokojnie kupiłby inną działkę. Usiadłam na ławce na przystanku. Nie sprawdzałam nawet rozkładu. Chciałam po prostu znaleźć się już w domu. Dostałam SMS'a od Luke'a w którym pytał się jak poszła rozmowa z ojcem. Odpowiedziałam mu, że nie najlepiej. Zaproponował mi, że po mnie przyjedzie, ja jednak nie chciałam jeszcze bardziej go wykorzystywać. Podjechał autobus, zajęłam miejsce na tylnich siedzeniach i oparłam się o szybę. W tym właśnie momencie, nie wiedzieć czemu coś we mnie pękło. Zaczęłam płakać. Dlaczego nie mogłabym mieć normalnego taty? Takiego który byłby w domu i opiekował się mną i mamą. Takiego w którym miałabym oparcie i mogłabym zwierzyć mu się ze wszystkiego. Tymczasem obdarowano mnie kimś, kto bez zastanowienia potrafił wymienić nas na nową rodzinkę. Z tego co mi wiadomo nowa żona taty ma córkę z poprzedniego małżeństwa, chyba o rok starszą ode mnie, a poza nią, jest jeszcze mała Suzzy, córeczka taty i jego żony, ich oczko w głowie. Nie mogę jej za nic winić. W końcu to nie od niej zależy jakie ma życie, ale nie ukrywajmy, ma ojca, matkę, żyje w luksusach, jest zdrowa, więc czego chcieć więcej? Wyjrzałam przez okno i zorientowałam się, że zbliżam się do przystanku na którym wysiadam. Otarłam łzy, zabrałam plecak i podeszłam do drzwi. Po 10 minutach znalazłam się pod domem

- Wróciłam!- zawołałam

Mama pojawiła się w przed pokoju i oparła o ścianę

- Widziałaś się z nim?

Przytaknęłam

- I co?

Udałam się w stronę kanapy, usiadłam na niej wraz z mamą

- Szkoda gadać...- wzniosłam oczy do nieba- Chciał mi wcisnąć 5 tysięcy, żebyśmy się zgodziły na rozbiórkę tego domu, rozumiesz?

- Mam nadzieje, że ich nie przyjęłaś- to było coś pomiędzy pytaniem, a stwierdzeniem

- Nie! Skąd!- skrzywiłam się- Mało tego. Tak mu nawrzucałam, że aż sama się zdziwiłam, że tyle gniewu potrafi we mnie być

- Wiedziałam, że tak będzie...- westchnęła- Nie wiem co możemy jeszcze zrobić...

Siedziałam z mamą jeszcze godzinę, poruszając rożne tematy. Naszą rozmowę przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości

Od: Wariatka❤️🔥: Alisson, zbieraj dupę. Jedziemy do lasu, będziemy organizować przedbalowe ognisko. Przyjdź do mnie za pół godziny

Chyba właśnie tego teraz potrzebuje... chwili odetchnienia z przyjaciółmi

- Mamo?

- Tak?

- Mogę iść z przyjaciółmi na ognisko?

- Gdzie? I o której zamierzasz wrócić?

- Tam niedaleko tego pomostu w lesie. No nie wiem... o północy? Może troszeczkę później?- wyszczerzyłam się

Mama siedziała z uniesioną brwią

- Chłopaki mnie odwiozą- dodałam

- Jakie chłopaki?

- No albo z klasy, albo Luke z kolegami

Siedziała w ciszy, przyglądając mi się

-Masz odpisywać na każdą moją wiadomość- wskazała na mnie

- Obiecuję- przyrzekam z ręką ma sercu

- I... Masz wrócić do domu w przyzwoitym stanie- zmarszczyła brwi

Between Brothers || You're mine, honey {L. H.} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz