Prolog

9.6K 190 51
                                    

Caroline POV 

    Przypatruję się słońcu, które właśnie co wzeszło oraz pomarańczowemu niebu. Moje włosy podwiewa lekki wiatr, a ja zdaję sobie sprawę, że kocham takie chwile, jak te. Kątem oka widzę, jak Will pakuje swoje torby do bagażnika, przez co mój nastrój się psuje, bo właśnie uświadamiam sobie, że mój ukochany naprawdę wyjeżdża.

    - Masz zamiar oddać mi tą walizkę, czy to jest Twój sposób na zatrzymanie mnie? – nabija się, patrząc na swoją własność, na której właśnie siedzę.

    - Nie pomyślałam o tym, ale to dobry pomysł – stwierdzam, wzruszając ramionami. – Pomogło? – Unoszę brwi wysoko w górę.

    - Carrie... – Wzdycha, chwytając mnie za dłoń i ciągnąc w swoją stronę, przez co staję na nogi. – Przecież to nie jest pożegnanie – zauważa, gładząc moją skórę na policzku.

    - Ale tak to wygląda – upieram się. – Wyjeżdżasz i nawet nie wiesz dokąd. Nie masz też pojęcia, kiedy wrócisz, więc skąd mam wiedzieć, że Cię jeszcze zobaczę? – wyrzucam, mając ochotę się popłakać.

    - Rozumiem, że jest Ci ciężko, bo mi też – oświadcza, patrząc mi prosto w oczy. – Ale wiesz, że robię to, aby znaleźć lepsze warunki do życia. W domu z ojcem alkoholikiem mi się to nie uda – tłumaczy, na co biorę głęboki wdech.

    - Za rok wyjedziemy do college'u i możemy zrobić to razem. Nie dasz rady poczekać tych miesięcy? – ciągnę dalej, mając nadzieję, że jeszcze zmieni zdanie.

    - Muszę wyjechać – ucina krótko, posyłając mi przepraszające spojrzenie. – Zresztą teraz jest na to dobry czas. Ja zapracuję na życie, a Twoi rodzice wszystko przemyślą. Na razie pewnie się cieszą, że znikam – stwierdza, w czym muszę przyznać mu rację.

    Moja rodzina posiada wielkie ranczo, dlatego pochodzę z dobrego domu. William wychowywał się bez matki z ojcem alkoholikiem, dlatego ma problemy finansowe. Moi rodzice nie pochwalili tego, że zakochałam się w kimś takim. Boją się, że On może skończyć tak samo, jak jego rodziciel i się o mnie martwią. Z tego powodu chłopak postanowił opuścić swoje rodzinne miasto, żeby poszukać lepszych warunków. Niestety, ja zostaję tutaj.

    - Właśnie tak im pokazujesz, że na mnie nie zasługujesz – mówię, zabierając jego rękę ze swojej twarzy. – Zostawiasz mnie – dopowiadam.

    - Ty też sądzisz, że na Ciebie nie zasługuje? – wypala, co sprawia, że gwałtownie na niego spoglądam.

    - Oczywiście, że nie – zaprzeczam od razu. – Ale nie pogodzę się z Twoją decyzją dopóki nie będziemy razem. – Wzdycham, kręcąc głową w boki.

    - W porządku, nie proszę Cię o to. – Unosi ręce na wysokość swojej głowy. – Tylko proszę, nigdy nie myśl, że od Ciebie uciekam. Nie zrezygnuje z naszej miłości – daje słowo.

    - Kiedy się zobaczymy? – zmieniam temat.

    - Nie zamierzam tu wracać – anonsuje, na co cicho prycham, jednak nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bo podejrzewałam, że tak będzie. – Wierzę, że na studiach już będziemy ze sobą. – Obejmuje mnie w talii.

    - Czyli muszę czekać cały rok, a może nawet trochę więcej, żeby się z Tobą spotkać? – rzucam, lecz doskonale znam odpowiedź na to pytanie.

    - Jakoś sobie poradzimy – sugeruje, lecz choć chciałabym w to wierzyć, nie jestem w stu procentach pewna.

    - Poradzisz sobie? – zadaję kolejne pytanie, dziwiąc się, że szatyn wciąż na nie odpowiada.

FLAME OF PASSIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz