3.Jesteśmy najbliższymi sąsiadami.

3.1K 117 41
                                    

Rok później...

Caroline POV

Ostatni raz patrzę na zawartość swojej walizki, zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko wzięłam. Reszta moich rzeczy już znajduje się w moim nowym mieszkaniu, a ja chcę być w pełni ogarnięta, żeby moi rodzice nie musieli mi niczego dowozić.

Rozglądam się po pokoju, orientując się, że to ostatnie chwile, kiedy ten pokój jest całkowicie mój. Oczywiście, będę tutaj przyjeżdżać, ale podejrzewam, że po zakończeniu studiów zostanę w Nowym Jorku i to tam zacznę prawdziwe życie. Trudno żegnać się z tym miejscem, bo spędziłam tutaj swoje dzieciństwo i to właśnie w tym miejscu dojrzewałam. Ciężko się z tym wszystkim rozstawać, ale zawsze przychodzi taki moment, w którym trzeba iść dalej.

Z moich rozmyślań wyrywa mnie dźwięk mojego telefonu, który nagle rozbrzmiewa po pokoju. Otrząsam się i chwytam przedmiot, odbierając połączenie.

- Czy mi się wydaje, czy my wyjeżdżamy na studia? - Słyszę znajomy mi głos po drugiej stronie słuchawki, co wywołuje u mnie szeroki uśmiech.

- Chyba tak - potwierdzam, na co Jane wydaje z siebie pisk.

- Ale się jaram - wykrzykuje, a ja jestem pewna, że podskakuje w miejscu. - Imprezowanie w nocy, niemalże codziennie, czas zacząć. - Chichoczę pod nosem.

- Taaa... Za to w dzień nauka i nauka - mówię, jednak wcale mnie to nie przeraża, bo czekałam na studia długi czas, dlatego że myślę, że to jeden z najlepszych okresów życia.

- Eee tam - rzuca lekceważąco. - Już wyjechaliście? - zmienia temat.

- Jeszcze nie, ale za jakieś piętanście minut powinniśmy już być w drodze - stwierdzam, ponieważ żegnanie się z bliskimi nie zajmie mi sporo czasu.

- Ok, to zdzwonimy się już tam? - proponuje, a ja całkowicie się z tym zgadzam.

- Dobra. To pa! - żegnam się, po czym kończę połączenie.

Nie zastanawiając się dłużej, mam zamiar zejść już na dół, lecz nagle przypominam sobie o ważnej rzeczy. Z lekkim zawahaniem podążam do komody i otwieram jedną z szafek, która jest prawie opróźniona, poza jednym zdjęciem. Biorę je w ręce, uważnie mu się przyglądając. W mojej głowie pojawia się myśl, czy może jeszcze je zapakować, jednak w ostateczności kładę je z powrotem na miejsce, po czym zgarniam swoją walizkę i ruszam do wyjścia.

Pokonując krótką drogę, w moje oczy od razu rzuca się moja rodzina, która zapewne już czeka, żeby mnie pożegnać. Uśmiecham się delikatnie, co zostaje przez nich wspaniale odwzajemnione.

- Nie mogę uwierzyć, że już tak szybko dorosłaś - wyznaje Blake, kiedy staję centralnie naprzeciwko niego. - Dla mnie zawsze będziesz moją małą siostrzyczką. - Patrzy na mnie z czułością.

- To kochane - komentuję, po czym wtulam się w niego, jak najbardziej się da. - Pamiętaj, żeby opiekować się Gentle - upominam go.

- Nie musisz się o nią martwić - zapewnia, przez co jestem spokojniejsza.

- Szerokiej drogi i jak najlepszych przygód - życzy Holly, cmokając mnie w policzek.

- Dzięki - odpowiadam, przenosząc swój wzrok na swojego bratanka. - Hej, maluchu. Postaraj się nie uprzykrzać rodzicom życia - żartuję, gładząc go po głowie.

FLAME OF PASSIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz