10.Podobno tu wrócił.

2.7K 97 27
                                    

Caroline POV 

    Pakuję swoje rzeczy do walizki, zastanawiając się, czy nie postanowiłam wziąć za dużo rzeczy. Mam zamiar jechać do domu na trzy dni, za to mój bagaż wygląda tak, jakbym wyjeżdżała na co najmniej miesiąc. Teraz już sama zaczęłam wątpić w to, czy decyzja o spędzeniu święta dziękczynienia w domu jest dobrym pomysłem. To prawda, że strasznie stęskniłam się za swoją rodziną, ale jakoś nie mam ochoty na opuszczenie Nowego Jorku. Najchętniej zostałabym w domu i spędziła święto wraz Noah, zajądając się popcornem oraz wylegując się z nim na kanapie.

    Moje pakowanie przerywa nagle dzownek do drzwi, dlatego przerywam aktualnie wykonywaną czynność i podążam w stronę wejścia. Kiedy tylko je otwieram, w moje oczy rzuca się dobrze znana mi sylwetka, która bez żadnych pohamowań wchodzi wgłąb mojego mieszkania.

    - Jasne, wchodź – prycham, zamykając drzwi, po czym odwracam się w jej kierunku.

    - Co tam porabiasz, przyjaciółeczko? – Na jej twarzy pojawia się rozbawienie, a Jane swobodnie zajmuje miejsce na kanapie. – Tak w ogóle to pić mi się chcę – dodaje, posyłając mi znaczące spojrzenie.

    - Tak w ogóle to nic mnie to nie obchodzi – odseparowuję, pokazując jej język, jednak nie robi to na niej wrażenia, bo parska śmiechem. – Próbuję ogarnąć rzeczy i wreszcie skończyć pakowanie – nawiązuję do jej wcześniejszego pytania.

    - Jedziesz do domu? – zgaduje, podczas gdy ja także siadam na sofie.

    - Obiecałam Lindy i Blake'owi, że odwiedzę ich, jak najszybciej. W sumie to tęsknię za nimi, ale z drugiej strony nie chcę nigdzie się ruszać. – Wzruszam ramionami, delikatnie odchylając głowę w tył.

    - Przynajmniej wyrwiesz się trochę od tego zanieczyszczonego powietrza i odetchniesz na swoim czystym ranczu – nabija się, co wywołuje u mnie uśmiech.

    - Chyba właśnie dlatego tam jadę. Przyciąga mnie myśl, że trochę pojeżdżę na Gentle, za którą chyba najbardziej się stęskniłam – przyznaję zgodnie z prawdą. – Brakuje mi odrywania się od rzeczywistości poprzez wyjechanie gdzieś daleko, gdzie można pobyć samemu. – Biorę głęboki wdech.

    - Cóż, w takim razie zabierz ze sobą Noah, żeby znowu mógł Cię uratować. – Puszcza do mnie oczko, a ja nie poradzę nic na to, że cieszę się, jak idiotka.

    Momentalnie wracam wspomnieniami do tamtej chwili, w której mojej klaczy coś się stało, a ja prawie zetknęłam się ze śmiercią. Prawie, ponieważ Noah zjawił się w odpowiednim momencie i został moim bohaterem. Wtedy nie pomyślałam o tym, że tamta przygoda zaprowadzi mnie aż tu, a mam wrażenie, że to dopiero początek.

    - Wciąż się zastanawiam, dlaczego Wy nie jesteście jeszcze razem – wypala dziewczyna, udając rozmarzenie.

    - Hej, nie przesadzaj – upominam ją, na co dostaje jedynie niewinne spojrzenie. – Przecież jesteśmy przyjaciółmi – powtarzam to zdanie już chyba dziesiąty raz, a i tak nikt się z nim nie przyswaja.

    - No i właśnie niepotrzebnie tracicie czas – uświadamia mnie, przez co wypuszczam ciężko powietrza z ust.

    - To wcale nie jest takie proste – stwierdzam, bawiąc się swoimi palcami. – Noah ma dość sceptyczne zdanie o miłości, związkach i takie tam. Raczej nie chcę spotykać się z dziewczyną, przy której musiałby się zaangażować – zakładam, bo to najprawdopodobniejsza opcja.

    - Być może potrzebuje kogoś, kto to zmieni – mówi, kładąc dłoń na mojej.

    - Nie wiem, czy jestem gotowa tak zaryzykować. Czy przeżyje to, jak się nie uda – wypowiadam ściszonym głosem, czując, jak moje serce lekko się zaciska.

FLAME OF PASSIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz