22.Przyszła pora na zemstę.

2.4K 86 28
                                    

Caroline POV 

    Od poznania prawdy przez Williama minął tydzień, a ja nie mam z nim żadnego kontaktu. Próbowałam dodzwonić się do niego kilka razy, ale odrzucał moje połączenia lub po prostu je ignorował. Zresztą nie dziwię mu się, że nie ma ochoty ze mną gadać, bo na jego miejscu też bym tak postąpiła. Po prostu miałam nadzieję, że gdy emocje opadną, pozwoli mi się wytłumaczyć i jakoś uratujemy naszą relację. Jak się okazuje, chyba nigdy nie będziemy mieli na to okazji. No cóż, los kopnął mnie w tyłek, a ja zgadzam się, że mi się to należało.

    Opuszczam budynek uczelni i podążam do krawężnika przy jezdni. Noah obiecał mi, że po mnie przyjedzie, bo nie chce, żebym chodziła sama po mieście. Ostatnimi czasy zrobił się mega opiekuńczy, dlatego dba o mnie, jak nikt inny. Nie mam nic przeciwko temu, ponieważ jest przy tym strasznie uroczy.

    - Carrie. – Słyszę za sobą, więc spoglądam w tamtym kierunku. – Hej – wita się ze mną.

    - Trevor, cześć – odpowiadam, posyłając mu szeroki uśmiech. – Miło Cię widzieć – oznajmiam, bo jego widok strasznie mnie cieszy.

    - Właśnie, dawno nie gadaliśmy. Co robiłaś, że o mnie zapomniałaś? – dopytuje, mrużąc swoje powieki, co wygląda zabawnie. – Nie powinnaś mnie unikać. – Grozi mi palcem.

    - Wybacz, ale miałam ostatnimi czasy tyle na głowie, że nie mogłam znaleźć wolnej chwili. Moje życie było w wielkim bałaganie – tłumaczę, biorąc głęboki wdech, a moje słowa są stuprocentową prawdą.

    - Wszystko w porządku? – pyta z troską, uważnie mi się przyglądając.

    - Tak, chyba teraz w końcu nastał spokój. A przynajmniej mam taką nadzieję – wyznaję, ponieważ pragnę, żebym w końcu mogła żyć normalnie.

    - Cóż, może moglibyśmy trochę nadrobić i razem gdzieś wyjść – proponuje, na co dokładnie rozmyślam nad jego słowami. – Zapraszam Cię na kawę i może skoczymy jeszcze do kina – naświetla.

    Przełykam nerwowo ślinę, ponieważ nie mam pojęcia, jak odebrać to zaproszenie. Nie mogę pozwolić mu pomyśleć, że to randka i dać mu sprzecznych nadziei. Już nigdy więcej nie popełnię tego błędu, który krzywdzi osoby, na których mi zależy. Dobrze wiem, że moje serce należy do jednego chłopaka i już nic tego nie zmieni.

    Kiedy otwieram już buzie, żeby go przeprosić i powiedzieć, że nic z tego nie będzie, koło naszych sylwetek pojawia się czarne auto. Spoglądamy w tamtą stronę, podczas gdy ktoś opuszcza szybę, aby mieć na nas lepszy widok. Chłopak zdejmuje ze swojego nosa okulary przeciwsłoneczne, tym samym ukazując intensywny błękit swoich tęczówek.

    - Witaj, piękna – zagaduje, co doprowadza mnie do chichotu, jednak w porę się opanowuje, gdy przypominam sobie o obecności Trevora.

    - Muszę lecieć – kieruję do blondyna. – Dzięki za zaproszenie, ale nie mogę. – Krótko się uśmiecham.

    - Jasne, nie ma sprawy. – Macha znacząco ręką, dlatego żegnam się z nim i pokonuję drogę dzielącą mnie z drzwiami od strony pasażera.

    Sprawnie zajmuję swoje miejsce, od razu zapinając pasy. Po dwóch sekundach czuję ciepłą dłoń na policzku, a tuż po tym Noah odwraca moją głowę. Na krótki ułamek sekundy spoglądam na jego twarz, po czym On dociska wargi do moich ust. Automatycznie moja twarz zostaje przyozdobiona w lekki uśmiech, a ja staram się wpasować w rytm. Po chwili nasze języki przeplatają się nawzajem, za to my wkładamy w pocałunek coraz więcej namiętności, co w ogóle mnie nie dziwi, ponieważ właśnie z tego słyniemy.

FLAME OF PASSIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz