11.Stracę kontrolę nad samym sobą, jeżeli w grę wchodzi Carrie.

2.8K 104 29
                                    

Caroline POV 

    Przemierzam lotnisko, sama nie wierząc, że te kilka dni tak szybko minęło. Czasami bieg czasu strasznie mnie przeraża, bo niekiedy naprawdę nie mam pojęcia, kiedy minuty czy dni przeleciały. Jedynym pocieszeniem jest dla mnie to, że zostają z tych momentów wspaniałe wspomnienia.

    W końcu udaję mi się wyminąć wszystkich ludzi, którzy potrafią stworzyć skuteczne przeszkody i wychodzę na zewnątrz. Rozglądam się po otoczeniu, szukając dobrze znanej mi sylwetki, a w mojej głowie pojawia się dziwna obawa, że może brunet zapomniał o naszym spotkaniu. Kiedy jednak niedaleko dostrzegam chłopaka, który w tym samym momencie zsuwa z nosa okulary przeciwsłoneczne, tym samym odsłaniając piękną barwę niebieskich tęczówek, ogarnia mnie ulga. Na mojej twarzy w sekundzie pojawia się uśmiech, a ja nie zastanawiając się dłużej, niemal biegnę w jego stronę. Nie pozwalam mu nawet się ze mną przywitać, bo od razu rzucam mu się na szyję.

    - Skoro już zawsze będziesz mnie tak witać, to możesz częściej wyjeżdżać – żartuje, na co na mojej twarzy pojawia się jeszcze większe zadowolenie. – Możesz też robić tak bez wyjazdu – dodaje po chwili.

    - Pomyślę o tym – wypowiadam tajemniczo i się od niego odsuwam. – Dzisiaj miałeś szczęście. – Puszczam do niego oczko.

    - Najlepsze, jakie w życiu mnie spotkało – komentuje, przez co w moim brzuchu rozpoczyna się burza ciepła. – Jak było u rodziców? – zmienia temat.

    - W porządku. Trochę odpoczęłam i spędziłam przyjemny czas z nimi – odpowiadam, wzruszając ramionami. – A u Ciebie? – odbijam piłeczkę.

    - Też spoko. Wujek na razie nie wspomina o ślubie ani takie tam – prycha, wywracając oczami. – Chyba potajemny romans strasznie go kręci – sugeruje, wypuszczając powietrze z ust.

    - Daj mu czas – radzę, subtelnie otulając jego nadgarstek swoją dłonią.

    - Próbuję – ucina krótko. – Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli podjedziemy do firmy? – pyta, wciąż trzymając rękę w moim objęciu. – Muszę coś załatwić – naświetla.

    - Nie ma sprawy. – Macham znacząco ręką, bo tak naprawdę nie mam nic ważnego do zrobienia, więc kilka minut mnie nie zbawi.

    Noah bierze moją walizkę, żeby zapakować ją do bagażnika, a ja zajmuję miejsce pasażera. Nie muszę długo czekać, aż znajdzie się obok mnie i włączy się do ruchu. W czasie drogi opowiadam mu, jak zawsze moja rodzina spędza święto dziękczynienia oraz wspominam mu o moich przejażdżkach z Gentle. Pomijam wzmiankę o Willu, ponieważ choć wiem, że On zna całą naszą historię, to nie mam ochoty o tym rozmawiać. Zresztą sama nawet nie jestem pewna, czy wierzę w tamtą wiadomość, czy jednak niekoniecznie.

    Droga do budynku nie trwa długo czasu, dlatego już teraz opuszczamy pojazd, po czym kierujemy się do wejścia. Niebieskooki proponuje, żebym poszła z nim do jego biura, lecz ja postanawiam zostać na dole i na niego zaczekać. Z początku brunet nie jest zbytnio przekonany do tego pomysłu, ale w końcu udaję mi się go namówić. Czekam cierpliwie, aż załatwi swoje sprawy, gdy nagle w moje oczy rzuca się znana mi dziewczyna.

    - Alicia! – wołam, zmniejszając między nami odległość. – Hej – witam się, stając centralnie naprzeciwko niej.

    - Nie wiem, czy Noah jest w biurze – burczy, chcąc mnie wyminąć, jednak ja jej na to nie pozwalam.

    - Wiem, że tu jest, bo z nim przyjechałam. Po prostu musiał coś załatwić, więc na niego czekam – tłumaczę, mając na twarzy uśmiech, podczas gdy Ona nie przejawia żadnych pozytywnych emocji.

FLAME OF PASSIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz