5.Chętnie gdzieś z Tobą wyjdę.

3K 106 40
                                    

Caroline POV 

    - Dlaczego miałabym tego nie robić? – pytam, odwracając się do niego. – Skoro tak mi poleciłeś, to musi być w tym jakiś powód, prawda? – Unoszę prowokująco brwi w górę.

    - Chodziło mi o to, że nie jestem typem chłopaka, z którymi się zadajesz – naświetla, jednak to sprawia, że jeszcze bardziej wydaje mi się to niezrozumiałe.

    - Czyli jakim? – ciągnę dalej.

    - Życzliwym, słodkim, nieproblematycznym – wymienia, przykładając dłoń do podbródka na znak, że się zastanawia. – Mnie oznacza zupełna odwrotność. – Uśmiecha się złowieszczo.

    - Cóż, więc tym bardziej powinnam Cię unikać – stwierdzam, sama nie wiedząc, czy moje słowa da szczere.

    - A ja za to myślę, że potrzebujesz trochę więcej luzu i zabawy – wypala, przez co marszczę brwi. – Pojawiłem się na Twojej drodze nie bez powodu. – Mruga figlarnie.

    - Poważnie? – prycham, starając się nie roześmiać. – Jeżeli to jest Twój sposób na poderwanie dziewczyny, to ze mną nie próbuj. Lepiej od razu sobie odpuść – radzę.

    - W wielu chwilach z Tobą flirtuję, ale teraz mówiłem samą prawdę – przekonuje, na co biorę głęboki wdech.

    - Dobrze wiedzieć – mamroczę, wywracając oczami.

    - Rok temu uratowałem Ci życie – przypomina, a ja nie widzę żadnego sensu, dlaczego do tego wraca. – Pamiętasz moje poświęcenie? – Bierze mój kosmyk włosów w swoje palce, co sprawia, że moja skóra zaczyna płonąć.

    - Oczywiście, że tak – potwierdzam, reagując zbyt nagle. – Nie mogłabym zapomnieć – dopowiadam nieco spokojniej.

    - Zdaję się, że wisisz mi przysługę – zauważa, oblizując swoje wargi.

    Równo z wypowiedzeniem tych słów, mój wzrok zatrzymuje się na jego oczach, w których dostrzegam coś, czego jeszcze nigdzie nie widziałam. Nie mam pojęcia, jak to opisać, ale na pewno cholernie mi się to podoba. Jednak wiem, że muszę się ogarnąć i nie dać mu wygrać, dlatego postanawiam tak samo odwracać kota ogonem oraz zagrać na jego warunkach.

    - Na to wygląda – rzucam beznamiętnie, ignorując szybkie tętno w swoich żyłach. – O czym myślisz? – pytam, sama nie wiedząc, czy chcę usłyszeć, co chodzi mu po głowie.

    - Zostawimy to na kiedy indziej – zapowiada, zbliżając się do mnie jeszcze bardziej, przez co skóra mnie mrowi. – Bądź przygotowana, bo nigdy nie wiesz, czego mogę zapragnąć – szepcze wprost w moje ucho.

    W tym samym momencie dostaję paraliżu, nie mogąc nic zrobić. Chcę wierzyć w to, że to był tylko żart, ponieważ w mojej głowie rodzą się same głupie pomysły. Wykorzystując całą siłę, jaka mi została, odsuwam się od bruneta, mając zamiar już stąd odejść.

    Ciesząc się, że chłopak nie próbuje mnie zatrzymać, podążam na dół. Na mojej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia, kiedy nigdzie nie dostrzegam Jane. Postanawiam wrócić już do domu, bo zapewne i tak już jej nie znajdę. Udaję mi się zrobić zaledwie dwa kroki, gdy nagle przed moją sylwetką pojawia się Trevor.

    - Już wychodzisz? – pyta, mając na twarzy serdeczny uśmiech, którym szybko mnie zaraża.

    - Tak, jestem zmęczona – tłumaczę, na co On przytakuje.

FLAME OF PASSIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz