Właśnie w lekkim szoku szłam w stronę sali pojedynkowej. Lio cały czas na mnie patrzył ze zmartwieniem. Czułam, że między nami się zmieniło, ale nie koniecznie wiedziałam co. Nasza relacja awansowała na inny etap, jednak nadal nie można było tego nazwać koleżeństwem. Znam wiele synonimów, które mogły by określić naszą relacje, lecz żaden nie byłby trafny w stu procentach. Minęły dwa dni od poznania moich nowych zdolności. Nie koniecznie wierzyłam w to, że jestem magiem ognia. Zważywszy na to, że nie widziałam mojej mocy.
Cały dzień czułam się nieobecna i przytłoczona. Dyrektorka oszalała. Jej wymysły robiły się coraz dziwniejsze, a walki żywiołów były jednym z najbardziej szalonych pomysłów. Kobieta w podeszłym wieku nie zdawała sobie sprawy jak bardzo to mogło być niebezpieczne. Nie szukałam problemów, a wydawało mi się, że po dzisiejszych walkach będę mieć ich sporo.
Obawiam się najgorszego. Moja moc jest nieobliczalna, a ja nie jestem w stanie nad nią zapanować. Moja siła mnie przerosła, kiedy ja nie byłam na to gotowa. Nie chciałabym zostać morderczynią. Jestem wręcz pewna, że nie umiałabym nikogo zabić. Każda istota niesie za sobą jakąś historie i wspomnienia. Żyjemy w świecie, gdzie cały czas ktoś morduje. Potęga i chęć władzy przewyższa wszystko. Nadnaturalni już od wieków nie mieli władcy. Nikt nie był godzien zająć miejsca tego, który był niezwyciężony. Dlatego w naszym świecie władze przejęły najbogatsze rodziny.Nie umiałam przezwyciężyć strachu. Bałam się, że trafie na kogoś kto jest mi bliski sercu. Nie umiałabym w żaden sposób skrzywdzić Sary lub Evila. Stałabym i czekała na przegraną. Zasady jakie wpajane były mi od dziecka do głowy był sprzeczne z niektórymi czynami. Czasami nie umiałam pokazywać tylko swojej silnej strony i łamałam się. Miałam jedynie 17 lat i wiedziałam, że nie mogę krzywdzić i wszystko co zrobie zależy wyłącznie ode mnie.
Na ścianach przed pokojem w którym miały odbyć się walki wywieszone były listy z kim nas dobrali, a bardziej wylosowali. Moje moce umiały zaskoczyć nawet mnie, jednakże to co dziś się stanie było moim wielkim koszmarem. Miałam wiele pytań. Co jeśli moja druga moc objawi się na oczach wszystkich uczniów? Najbardziej obawiałam się mojego drugiego daru, który był przeze mnie jeszcze nie odkryty do końca.
Stanęłam przed listami i szukałam swojego nazwiska, kiedy je odnalazłam mój organizm jak na zawołanie zwariował. Moje serce zaczęło bić szybciej, ręce drżały i zrobiło mi się duszno. Wzięłam głęboki oddech który miał na celu chociaż trochę pomóc mi w uspokojeniu się. Przesunęłam wzrok trochę do boku i zobaczyłam komu przypadło zmierzyć się ze mną.
Stive Handerson...
Nie wiedziałam czy to jakiś głupi żart, zwykły przypadek, czy może było to zamierzone. Nie chciałam walczyć ze Stive'm. Darzyłam go wyjątkowym uczuciem i wiem, że nasza walka będzie porażką. Ktoś musi wygrać. Ja na pewno nie będę chciała w żaden sposób uszkodzić chłopaka. W pewnym sensie poddam się, żeby tylko nie zranić go w żaden sposób. Myśl o tym, że staniemy twarzą w twarz i będziemy musieli zaatakować się nawzajem przyprawia mnie o ciarki na plecach.
-Z kim masz dziś pojedynek?-Lio zapytał wyrywając mnie od mojego wewnętrznego monologu.
-Stive, mag powietrza-mówiłam jak bym zobaczyła ducha i nie umiała się wysławiać. Tępo wpatrywałam się w kartkę i szukałam jakiegoś rozwiązania, którego na pewno nie znalazłbym w tym miejscu. Gdybym miała chociaż trochę czasu, może udałoby mi się coś zmienić. Na ten moment byłąm bezradna.
-Ja z Yong'em, magiem ziemi. Trudny przeciwnik...-słyszałam jak przerywa swoją wypowiedź, a po chwili jego wzrok utkwił w mojej osobie.- Wszystko dobrze?-dotknął mojego ramienia.
CZYTASZ
Dziedziczka Żywiołów
Fantasy[Pisałam tą książkę mając 13 lat, więc chill ] Świat którego nie zobaczysz na własne oczy, ale możesz usłyszeć. Neomi Moor jest na pozór zwykłą uczennicą Akademii Rozalindy Watershy i sama nie ma pojęcia o swoim przeznaczeniu. Ciężkie chwile w jej...