Pov.Lio
Zatrzymaliśmy się nad rzeką, żeby chwile odpocząć, przemyć i opatrzyć rany. Neomi odzyskała przytomność jakiś czas temu.
Ochłonąłem po tej tragicznej nocy i teraz mogę stwierdzić, że przesadziłem...
Prawda nie podoba mi się gdy w jej pobliżu kręci się inny chłopak niż ja, ale ni chciałbym z nią być. Zauroczyłem się chwilowo i zaraz to minie. Polubiłem jej odwagę i jej opanowanie w najtrudniejszych momentach. Lubie w niej tajemniczość która sama ją zadziwia. Lubie jej drugie oblicze i gdy droczy się ze mną.Ale nic z tego nigdy nie będzie....
Blondynka nie chciała żeby ktoś ją dotykał zaraz po przebudzeniu, bo chciała najpierw trochę odpocząć i pobyć samemu w ciszy.
Przecierpiała dużo...
Na sumieniu ma smierć tych wszystkich ludzi.
Zabiła istnienia, które miały swoją historie.
Mimo, że to ludzie to i tak mam żal o nich.Co ja bredzę?!
Dobrze im tak!
Niech wąchają kwiatki od spodu jeśli zachciało im się zabijać nadnaturalnych!!!
To nie my zaczęliśmy tylko oni!
Oni pchali się na smierć, nie my!Podchodzę niepewnie do Neomi opierającej się o drzewo. Parzyła się tępo w jeden punkt wydawałoby się, że myśli nad czymś, a ja niestety jej zaraz przerwę. Przestudiowałem id góry do dołu wygląd blondynki. Zauważyłem, że ręce jej się trzęsą z zimna. Blada skóra jest lekko zaczerwienił na policzkach i nosie. Jest ranna ale obraz ja nie są duże.
-Mogę?-wskazałem na miejsce obok niej.
Pov.Neomi
Chwile patrzyłam się na bruneta trzymającego apteczkę w dłoni. Zastanawiałam się co odpowiedzieć, bo z jednej stronę nie mam ochoty na rozmowy, a z drugiej ostatnio polubiłam przebywać w jego towarzystwie. Jego wzrok działał na mnie kojąco, uspokoił moją burze złych myśli.
-Jasne-odpowiedzialny siląc się na słaby uśmiech.
-Nie wysilaj się-rzucił w moja stronę przysiadając się obok mnie.
-Co masz na myśli?-zamroziłam czoło nie wiedząc o co chodzi Lio.
-O uśmiech, wiem że to trudne i dla...-już dłużej nie mogłam tego słuchać i postanowiłam mu wejść w zdanie.
-Możemy nie rozmawiać o tym co się działo?-zapytałam. Brunet pokiwał mi po chwili namysłu głową.
-A więc pokaż mi te rany-skutecznie zmienił temat. Odgarnęłam z twarzy moje potargane włosy i wskazałam lewą cześć policzka.
Następnie podwinęła rękaw marynarki i koszuli odkrywając dość głęboką ranę na ramieniu.Rana mnie zaczęła cholernie szczypać gdy pod wpływem utleniające wody była oczyszczona. Cicho syknęłam pod nosem i zaciągnęłam zęby. Lio wykonywał powolne ruchy patrząc się na moją twarz, a to na ranę i tak na przemian.
Na uszkodzonym ramieniu zawinął bandaż.-I po wszystkim-powiedział finalizujące swoją prace.
-Dziękuje-odpowiedziałam zimno. Nie mam humoru na rozmawianie z nikim. Odpuszczę sobie wszelkie rozmowy aby nikogo nie urazić.
-Coś nie tak zrobiłem?-zapytał z grymasem na twarzy.
-Nie-siliłam się na miły ton głosu. W głębi serca zaraz nie wytrzymam i nawyzywał go. Powiem mu jakim wielkim kutasem jest i jak bardzo jest spierdolony.
Ponieważ w tym momencie tak o nim myśle.
Pod wpływem negatywnych emocji jestem bardzo nie miła.
Rzadko kto wytrzymuje moje zmienne humorki.
CZYTASZ
Dziedziczka Żywiołów
Fantasy[Pisałam tą książkę mając 13 lat, więc chill ] Świat którego nie zobaczysz na własne oczy, ale możesz usłyszeć. Neomi Moor jest na pozór zwykłą uczennicą Akademii Rozalindy Watershy i sama nie ma pojęcia o swoim przeznaczeniu. Ciężkie chwile w jej...