37.Złapali Dziedzica Żywiołów?

3.9K 184 30
                                    

Wychodzę z pokoju, rozglądając się przy tym czy ktoś stoi na korytarzu. Nie to że chce kogoś uniknąć i się kogoś boje.

No dobra może i unikam kogoś.
A właściwie to Eliota z którym miałam iść na bal.

Nie chce żeby Lio miał powody do zazdrości.

Na korytarzu nikogo nie było więc spokojnie mogłam wyjść. Spokojnym krokiem szłam w stronę schodów. Nie chce zwracać na siebie uwagi. Nadnaturalni są bardzo ciekawscy.

Po śmierci moich rodziców moje nazwisko było rozglośnione. Z czasem ucichło i nie było już głośno o rodzinie Moor. Teraz gdy zobaczą mnie mogę się spodziewać pytań o moje samopoczucie i różnych dociekliwości na mój temat. Jestem raczej osobą, która nie lubi mówić o sobie dużo.

Oparłam się o poręcz i spojrzałam z góry na wszystkich nadnaturalnych, którzy dobrze się bawili i zajadali pysznościami przygotowanymi przez kucharzy najwyższej klasy.

Bogaci mają łatwo w życiu. Zapewniona pozycja społeczna i szacunek. Jeśli pochodzisz z bogatej rodziny możesz panować nad światem nadnaturalnych.

Rodzina Vian musi ciągnąć swój ród. Lio lub jego brat muszą mieć dzieci które będę potomkami wielkiego imperium. Rodzice naciskają na swoich synów tylko dlatego, że nie mogę przerwać wielopokoleniowej tradycji.

Rodzine Moor już spisali na straty. Mi nie śpieszy się do małżeństwa, ani do zostania matką. Jeśli imperium Moor upadnie nie będzie to moja sprawa, bo mnie już nie będzie na tym świecie.

Poczułam na swoim ramieniu ten znajomy dotyk którego tak bardzo pragnęłam. Lekko się uśmiechnęłam lecz nie odwróciłam się w jego stronę, żeby nikt się nie domyślił, że jesteśmy razem.

-Podoba ci się?-zapytał.

-Nie tęskniłam za salami przepełnionymi pełnych bogaczy, którzy są zadufani w sobie-powiedziałam kpiąco.

Nigdy nie lubiłam tych wszyskich bankietów i hucznych przyjęć. Pamietam jak na moje 5 urodziny miałam wyprawionych wielki bal. Zamiast świętowania moich urodzin moi rodzice stworzyli pozory wspaniałej rodziny i mieli pretekst do obgadania swoich nowych planów z jednym z kupców.

-500-lecie firmy moich rodziców-wspomniał-wrzuciłaś mnie do fontanny i prawie utopiłaś-zaśmiał się.

-Doskonale pamiętam-cicho zaśmiałam się na wspomnienie młodszych lat-tylko nie jestem prawna czy pamiętasz czemu postanowiłam ci dać nauczkę-spojrzałam się na Lio.

-Bo byłaś zazdrosna, że rozmawiam z Milidom Packer-mrugnął do mnie zalotnie.

-Nie-parsknęłam-nożyczkami odciąłeś mi warkocza-przypomniałam mu prawdziwy powód.

-Chciałem zwrócić na siebie uwagę-tłumaczył się.

-Było tyle różnych sposobów ale ty wybrałeś sposób na odcięcie mi warkoczy?-uniosłam brwi do góry.

-To był pierwszy pomysł jaki mi wpadł do głowy-próbował usprawiedliwić swoje zachowanie.

-Co tak stoicie?-usłyszałam głos mojego brata przez, który się lekko spięłam.

Cały czas nie mogę się przyzwyczaić do tego określenia. Nie sądziłam, że kiedyś będę miała rodzeństwo.

-Ja już muszę iść do gości widzimy się później-puścił mi oczko i zszedł po schodach na sam dół.

Nie możemy pokazywać się nikomu razem dlatego Lio postanowił się ulotnić. To wszystko jest zbyt skomplikowane.

-Jak między wami się układa?-zapytał.

Dziedziczka Żywiołów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz