Rozdział 40

62 1 3
                                    

Minęły jakieś cztery godziny odkąd przyjechałam nad jezioro. Wyłączyłam telefon, po co mam wysłuchiwać pretensji od Adama. Wolę być w miejscu, gdzie nikt mnie nie znajdzie. 

Po tym jak to powiedziałam (w myślach), usłyszałam jadący samochód. Myślałam, że to po prostu jakieś przejeżdżające auto, pierwszy raz od tych kilku godzin, no ale nie przejmowałam się tym. Jednak usłyszałam jak ktoś zamyka drzwi i idzie w moją stronę. Odwróciłam się i zobaczyłam Adama, myślałam, że nie wie o mojej ,,tajnej" kryjówce. Jak widać już nie takiej tajnej. 

K - Adam? Co Ty tu robisz?

A - Chciałem pogadać o tym co odwaliłaś w biurze. - no tak, czyli to nie będzie miła rozmowa. 

K - Może to ja się powinnam Ciebie zapytać, co odwaliłeś w kawiarni? 

A - Aha, czyli dlatego ośmieszyłaś mnie przy moich znajomych i szefie?

K - Jednak umiesz myśleć. - uśmiechnęłam się do chłopaka. 

A - Posłuchaj, po pierwsze nie życzę sobie takich akcji, po drugie zrobiłem awanturę w Twojej pracy, dlatego, że chcę abyś była w domu. 

K - A co to za różnica, czy jestem w domu, czy w pracy? Jak ja wracam, to Ciebie i tak nie ma. 

A - Ale przynajmniej mam pewność, że nikt Cię nie podrywa.

K - Aha, czyli chodzi o to, że po prostu jesteś zazdrosny?

A - Tak. 

K - Adam, zrozum, że ja nie zrezygnuje z pracy, tylko dlatego, że Ty masz jakieś chore wyobrażenia, poza tym, tam jest jeden kelner, który ma dziewczynę. 

A - Nie obchodzi mnie to, albo nie pracujesz i wracasz do domu, ale nie wracasz i pracujesz. Wybieraj.

K - To w takim razie, proszę, jutro już mnie tam nie będzie. - wróciłam do samochodu i pojechałam pod dom. 

Mówiąc ,,tam", miałam na myśli dom. Zabieram swoje rzeczy i wyprowadzam się. Jak mam być jego kurą domową to się grubo myli. Pewnie myślał, że chodzi mi o pracę. 

Spakowałam wszystkie swoje ciuchy. Wpakowałam rzeczy do auta i pojechałam do najbliższego hotelu. Kiedy już miałam klucz, weszłam do pokoju i zaczęłam płakać. Znowu kłótnia, znowu jego pretensje. Coś czuję, że to żadnego ślubu nie dojdzie. Nie chcę całe życie stać przy garach. Chcę czegoś więcej. 

*późnym wieczorem*

Oglądałam sobie jakiś program, gdy nagle usłyszałam dzwonek telefonu. No tak, Adam. 

K - Czego chcesz?

A - Gdzie Ty do cholery jesteś?!

K - Chciałeś żebym się wyniosła.

A - Czyli wybierasz pracę zamiast mnie tak?

K - A żebyś wiedział, jak nie chcesz połączyć tych dwóch rzeczy to trudno. 

A - Jak chcesz, w takim razie, z nami koniec. - chłopak rzucił słuchawką. 

Nie wierzyłam, że to powiedział, między nami było dobrze, myślałam, że jakoś się będzie układać. Wiem, może to głupie, że od początku naszego związku tyle razy się rozstawaliśmy, ale skoro tak mówi, to najwidoczniej już mu nie zależy. 

To chyba rzeczywiście koniec...

CDN...

Amazing Friend | Naruciak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz