Rozdział 32 - Koncert

91 4 7
                                    

Dzisiaj jedziemy na koncert One Direction. Przez ostatnie tygodnie nic ciekawego się nie działo. Ja i Adam znowu zamieszkaliśmy razem. Jestem tak podekscytowana, że nie wiem co mam robić, czy najpierw zrobić włosy, wybrać ciuchy, a może pomalować się. No cóż zacznę od najtrudniejszej czynności czyli makijażu, jakoś nigdy nie byłam specem w tych rzeczach. Adam jest bardzo niecierpliwy, faceci na przygotowanie potrzebują 15 minut, oczywiście zależy na jaką okazję, raczej dla chłopaków z zespołu nie będzie się stroić. Ja to co innego nie mogę przecież wyglądać jak worek na ziemniaki. 

Adam - Jezu Kinga, ileż można się szykować!?

Kinga - Po pierwsze, wystarczy Kinga, po drugie nie mogę wyglądać jak worek na kartofle. 

Adam - Chyba masz chłopaka, prawda? - powiedział zdenerwowany 

Kinga - Adam, serio!? - wstałam z krzesła i poszłam do kuchni, byłam mocno wkurzona.

Po chwili Adam przyszedł i mocno mnie przytulił. 

Adam - Przepraszam Cię, nie powinienem tak mówić. 

Kinga - Dobrze, że chociaż to do ciebie dotarło.

Adam - Wybaczysz mi?

Kinga - No nie wiem, nie wiem... - chciałam się z nim trochę podroczyć

Adam posmutniał. Odwrócił się w drugą stronę i udawał, że płaczę. 

Kinga - Oh, no przestań się mazać, oczywiście, że Ci wybaczę!

Chłopak zaczął się śmiać, ja szturchnęłam go w ramię i poszłam przygotowywać się dalej. 


Jesteśmy już przed stadionem, na którym miał odbyć się koncert. Oczywiście milion ludzi, a raczej nastolatek. Mieliśmy miejsca przy samej scenie. Gdy chłopcy weszli na scenę, popłakałam się ze szczęścia, zobaczenie ich na żywo to było moje marzenie od 5 lat. 

Koncert trwał około 2 godzin. Kilka razy Harry przybił mi piątkę. Po koncercie czas na spotkanie z zespołem. Okropnie nie stresowałam, bałam się, że gdy podejdę do któregoś z chłopaków, nie będę umiała słowa wydusić. Czekałam dość długo. Zaczęło robić mi się trochę słabo, przez te wizyty w szpitalu mój organizm był bardzo osłabiony. 

Po 20 minutach wreszcie weszłam. 

Harry (tłumaczenie z angielskiego) - Cześć! Widziałem cię przy scenie. 

Kinga - Hej, no tak stałam dość blisko. 

Harry - Jesteś bardzo blada, coś się stało?

Kinga - Nie, wszystko dobrze - tak naprawdę czułam się fatalnie. Zaczęło kręcić mi się w głowie. W pewnym momencie zasłabłam, chyba upadłam na Harry'ego, który mnie złapał, Adama nie było bo powiedział, że zaczeka przed wejściem. 

**Perspektywa Adama**

Czekam na Kingę już chyba z 2 godziny, zaczynam się o nią martwić, bo z tego co wiem to na spotkanie nie szło tak dużo osób. Po chwili, zobaczyłem karetkę jadącą w stronę stadionu. Szybko wleciałem do środka. Okazało się, że Kinga zasłabła. Dlaczego pozwoliłem jej zostać tam samej?! Adam ty idioto!!!

Karetka wzięła Kingę do szpitala, szybko wsiadłem w samochód i jechałem za nimi.

Amazing Friend | Naruciak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz