Mordo bicie

64 8 2
                                    

Szedłem powoli do szkoły. Nie mogę nadal uwierzyć, że Wendy ze mną zerwała. Wyjąłem telefon i zaczełem pisać z Kyle'm.

Kyle-Stary gdzie jesteś?
Ja- Ide do szkoły, a ty?
Kyle- Ja już jestem w szkole.
Ja- A inni?
Kyle- Też. Tylko na ciebie czekamy.
Ja- A po co?
Kyle- Bo trzymamy się razem.
Ja- Za 5 minut będę.

Schowałem telefon do kieszeni i zacząłem biec do szkoły. Gdy wbiegłem do szkoły to szybko udałem się do swojej szafki. Przy niej stała nasza paczka.

-Hej- powiedziałem

Przywitaliśmy się. Otworzyłem szafkę i wyjąłem książki.

-Co mamy pierwsze?- spytał Craig

-Matme- powiedział Kyle

Nagle środkiem korytarza szła Wendy i Bebe trzymając się za ręce. Kyle i reszta coś do mnie mówili ale ich nie słuchałem. Stałem jak wryty. Po chwili Kyle mnie szturchnął.

-Kabanie wszystko gra?- spytał

-Tak..wszystko gra- powiedziałem smutno

Zacząłem powoli podnosić moje książki. Nawet nie wiem kiedy je upuściłem. Zadzwonił dzwonek. Udaliśmy się do klasy. Siedziałem na środku. Za mną siedziała Wendy. Do klasy weszedł nauczyciel i zaczął prowadzić lekcje. Ja miałem ,,typową pozycję ucznia na lekcji". Próbowałem słuchać nauczyciela. Nagle na mojej ławce pojawiła się karteczka. Otworzyłem ją.

,,Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły. Zapomniała ci powiedzieć kto jest moją sympatią. I tak zawsze zrywaliśmy. Pewnie sobie poradzisz-Wendy"

Kurwa serio?! Ja napewno sobie poradze. Odwróciłem karteczkę i napisałem jej wiadomość. ,,Liścik" rzuciłem na ławkę Wendy. Wsumie napisałem jej:

,,Kurwa na pewno sobie poradze. Ty zawsze nie wypytywałaś się innych o mnie gdy zrywaliśmy. Nawet nie chciałaś ruszyć swojego dupska aby zobaczyć co się ze mną dzieje. Mam cię w dupie. Nie gadaj ze mną. Dla ciebie to tylko jebana zabawa. Jeb się szmato bez serca"

Po kilku sekundach było słychać na całą salę, że Wendy gniotła karteczkę. Nawet nie wiem czy to było z złości. Po nudnej lekcji wyszedłem na korytarz. Usiadłem razem z paczką na schodach. Kenny opierał się o ścianę.

-Kenny co ty kurwa robisz?- spytałem trochę wkurzony

-Opieram ścianę aby nie upadła- powiedział blondyn i spojrzał na mnie

-Spoko- powiedziałem

Marcin, Kyle, Butters, Tweek i Craig gdzieś poszli. Nagle do nas podeszła gromada starszych uczniów.

-Dawać hajs- powiedział jeden

-Nie mamy- powiedział Kenny i posłał im wkurzone spojrzenie

-No to łomot- powiedział jeden

Nagle dostałem kopa w szczękę i upadłem. Byłem zdenerowowany. Szybko wstałem. Zaczeliśmy się bić. Gdy jednego chciałem uderzyć to on zrobił unik i mnie kopnął. Kenny i ja mocno obrywaliśmy. Leżeliśmy bez sił na podłodze. Nagle ich przywódca nadepnął na dłoń Kenny'ego. Blondyn krzyczał z bólu. Kurwa przesadził. Wstałem i szybko zasarżowałem na przywódce. Przywódca uderzył w szafki. Szybko zacząłem go bić. Nagle Craig i Marcin przybiegli. Craig walczył z mniejszym, a Marcin z większym. Przywódca złapał mnie za głowę i nią uderzył w szafkę. Kenny szybko złapał przywódce i uderzył go w nos co skutkowało, że mnie póścił. Upadłem na ziemię. Ledwo wstałem. Przywódca kopnął mnie w czułe miejsce i uderzył w nos. Szybko złapałem jedną ręką za czułe miejsce, a drugą za nos. Nagle przybiegł dyrektor, a z nim Kyle, Tweek i Butters. Dyrektor kazał wszyskim się rozejść. Do mnie podbiegł Kyle.

-Kabanie nic ci nie jest?- spytał

-A tak wyglądam?- spytałem i cicho się zaśmiałem

-Wasza trójka idzie ze mną- powiedział dyro i wskazał na starszaków

Kyle pomógł mi wstać. Nie mogliśmy udać się do pielęgniarki, bo jest środa i jej nie ma. Poszliśmy za szkołę. Siedziałem z Kennym na schodach. Butters wyjął apteczkę i zaczął opatrywać Kenny'ego.

-Może trochę zaboleć- powiedział blondyn i zacisnął bandaż na dłoni Kenny'ego

Kenny cicho krzyknął z bólu. Po kilku minutach Kyle mnie opatrywał. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Szybko udaliśmy się na lekcje. Usiadłem koło Marcina. Ja miałem zabandażowane czoło i miałem opatrunek na nosie. Kenny miał zabandażowaną dłoń i połowę twarzy tak, że widzieliśmy jedno oko. Lekcja była nudna. Na przerwie podszedłem do Marcina.

-Czemu zająłeś się tym większym?- spytałem ciekawy

-Craig mnie o to prosił. Nie chciał narażać się znowu na kontuzję- powiedział i zaczął wyjmować książki

-Ale jesteś słaby- powiedziałem

-Sluchaj. Nie oceniaj książki po okładce. W walce nie chodzi tylko o siłę jasne. Chodzi o zwinność i rozum-powiedział lekko zdenerwowany

Milczałem chwilę.

-Jak na Echo jesteś odważny- powiedziałem

-Dzięki. Jeżeli chcesz o czymś pogadać to wiesz gdzie mnie szukać- powiedział szarowłosy

-Zapamiętam- powiedziałem

Zadzwonił dzwonek.

Echo [South Park]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz