Wizyta

64 7 0
                                    

Nagle wstałem z łóżka. Szybko spojrzałem w kalendarz.

-To dzisiaj!- krzyknąłem

Usłyszałem klakson. Szybko zbiegłem po schodach. Nadal byłem w piżamie. Wyszedłem do ogródka. Po chwili do ogródka przybiegła cała moja rodzina. Zobaczyliśmy balon, który powoli lądował w naszym ogródku.

-Czy to on?- spytała Sam

-Tak- powiedziałem

Gdy balon wylądował to wyszedł z niego mężczyzna. Mężczyzna miał szare włosy. Miał na sobie brązową kurtkę, niebieskie dzinsy, wysokie brązowe buty i czapkę pilota z 2 Wojny Światowej.

-Dziadek Marcel wrócił!!- krzyknął szczęśliwy

-Dziadek!- krzyknąłem jednocześnie z Sam

-Tato co ty tu robisz?- spytała moja mama

-Wpadłem w odwiedziny- powiedział dziadek

-Ale mogbyś przynajmniej powiedzieć kiedy wpadasz- powiedział tata

-Marcin podbijesz mi mapę?- spytał dziadek i pokazał swoją mapę

-Pewnie- powiedziałem i wyjąłem pieczątke

-Byłem w Azji- powiedział dziadek

Sprawdziłem mapę. Na mapie dziadka było dużo zapieczętkowanych obszarów. Zapieczętkowałem Azję. Oddałem dziadkowi mapę. Po kilku minutach ogarnienia się usiedliśmy i zaczeliśmy jeść śniadanie.

-Przywiozłem wam kilka pamiątek- powiedział dziadek i wyjął torbę

-Super- powiedziała Sam

Dziadek zaczął wyjmować upominki.

-Dla Sam przywiozłem posążek boga Szczęścia. Dla Marcina medalion z piórem wodza symbolizujący spryt. Dla mojej córki zdobyłem koszyk z farbowanych bambusów. Dla Mańka znalazłem medalion z muszlą siły- powiedział Dziadek i dał nam prezenty

-Dziękujemy- powiedziałem z Sam

-Dzieci zaraz spóźnicie się do szkoły- powiedziała Mama

Szybko wziąłem medalion i go założyłem. Szybko pobiegliśmy z Sam na przystanek. Ledwo zdążyliśmy na autobus. Usiadłem koło Buttersa.

-Gdzie Kenny?- spytałem

-Chyba zaspał. Karen siedzi z Kylem. Fajny medalion- powiedział blondyn

-Dzięki. Dziadek mi go przywiózł- powiedziałem

Po kilku minutach byliśmy w szkole. Każda Alfa cicho się śmiała ze mnie, a szczególnie dziewczyny. Na lekcji siedziałem na środku sali. Nagle za mną przez okno widziałem Kennego. Pokazał kilka znaków rękami.

-Prosze pani. Mieliśmy dzisiaj robić doświadczenie- powiedziałem

-A z jakiego tematu?- spytała

-Z alkoholi- powiedziałem

Pani poszła na zaplecze. Kenny po cichu weszedł przez okno. Nagle pani wróciła z zaplecza.

-Ale my mieliśmy już alkohole- powiedziała

Kenny zdążył się schować.

-To znaczy......chodziło mi o kwas mrówkowy z reakcją......spalania- powiedziałem nie pewnie

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wychodzili. Kenny zmieszał się w tłum.

-Kenneth i Marcin zostajecie- powiedziała nauczycielka

Podszedliśmy do biurka.

-Kenny spóźniłeś się, a ty mu pomogłeś prawie wejść niezauważonym- powiedziała

-To się nie powtórzy- powiedział Kenny

-Odpuszczam wam tylko dla tego, że twój dziadek dał mi różę- powiedziała

-Dziadku. Dzięki- szepnąłem

Wyszliśmy z klasy.

-Twój dziadek ocalił nam zadki- powiedział Kenny

Nagle do nas podbiegł Kyle.

-Kabany na placu jest staruszek, który robi mega triki z lassem- powiedział zdyszany

-Nie mówcie mi- powiedziałem i szybko pobiegłem na plac

Na placu widziałem mojego dziadka, który robił super triki z lassem. Po chwili przybiegł Kenny i Kyle. Dziadek spojrzał na mnie.

-To może chcecie zobaczyć jak strzelam z rewolweru?- spytał dziadek

-Tak- krzykneli wszyscy

Dziadek wyjął rewolwer i rzucił w powietrze monetę. Szybko strzelił w nią. Moneta miała dziurę w centrum.

-Marcin może ty byś chciał strzelić-powiedział dziadek

-Pewnie- powiedziałem

Dziadek dał mi rewolwer i rzucił w powietrze monetę. Strzeliłem. Moneta miała dziurę.

-Zostanę trochę u was- powiedział dziadek

Echo [South Park]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz