Szedłem powoli do domu. Za dwa dni opary znikną i będziemy musieli iść do szkoły. Na chwilę się zatrzymałem. Byłem przed domem. Weszedłem do niego. Poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem plecak. Szybko zeszedłem po schodach.
-Gdzie idziesz?- spytał ojciec
-Nocować do Kennego- powiedziałem
-Okej- powiedział ojciec
Szedłem powoli do domu. Nagle usłyszałem czyjiś krzyk. Krzyk był w jakimś domu. Spojrzałem przez okno. Na podłodze leżał nieprzytomny Stan. Bez namysłu weszedłem do środka od tylnych drzwi. Dorosłych nie było. Podeszłemdo Stana. Zmierzyłem mu puls. Żył na szczęście. Zobaczyłem na podłodze dużo puszek po piwie i butelek.
-Kyle?- spytał Stan
-Tak?- spytałem
-Naprawdę przepraszam za bycie takim hujem- powiedział
-Serio?- spytałem
-Ale to nie moja wina. To wina kosmitów. Oni zabrali moją dziewczynę. Ja naprawdę przepraszam- powiedział Stan
-Okej. Wiesz gdzie są twoji rodzice?- spytałem
Stan pokiwał głową na ,,nie".
-Ja tu trochę posprzątam- powiedziałem
Stan usiadł na kanapie. Szybko zacząłem wyrzucać śmieci. Gdy skączyłem to do mnie podszedł Stan.
-Kyle...dajmy nauczkę kosmitom- powiedział Stan
-Chyba nie tym razem. Oni....uciekli. Może położysz się spać- powiedziałem
-Okej- powiedział Stan
Spojrzałem na zegarek. Jest już późno.
-Kyle?- spytał Stan
-Tak- powiedziałem
-Pójdziesz ze mną spać?- spytał Stan
-A czemu?- spytałem
-Boję się- powiedział Stan z oczami kota z Shreka
-Okej- powiedziałem
Poszliśmy do jego pokoju. Poszedłem do łazienki. Gdy wyszedłem z łazienki byłem przebrany w piżamę. Poszedłem do pokoju Stana. Stan był ubrany w piżamę. Napisałem Kennemu, że nie mogę u niego nocować. Szukałem śpiworu w swojim plecaku. Stan złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do jego łóżko. Byliśmy przykryci kordłą. Stan przytulał mnie od tyłu. Byłem spanikowany. Nie protestowałem. Zasneliśmy.
~Perspektywa Stana~
Obudził mnie ból głowy. Zobaczyłem, że koło mnie leżał Kyle. Zaraz...Co KURWA?!. Jakim cudem ta Beta znalazła się w mojim domu. Niechciałem go budzić. Wyglądał tak słodko. Co ja plece. Po kilku minutach Kyle się obudził. Gdy przetarł swe oczy prawie spadł z łóżka. Szybko złapałem go, żeby nie spadł.
-Dzięki- powiedział Kyle
Szybko się ogarneliśmy. Gdy byliśmy ubrani to powoli zeszliśmy na dół. Salon był czysty.
-Po co się upijasz?- spytał Kyle
-Ponieważ nikomu na mnie nie zależy- powiedziałem łapiąc się za głowę
-Nie kłam. Mi na tobie zależy- powiedział Kyle
Gdy Kyle chciał wyjść to go złapałem za ramię. Kyle się odwrócił w moją stronnę. Oparłem głowę o jego ramię.
-Dziękuje- powiedziałem
Kyle z uśmiechem wyszedł z domu.
~Perspektywa Kyla~
Wow. Stan powiedział do mnie coś miłego. Szybko udałem się do Kennego. Zapukałem kilka razy. Drzwi otworzyła Karen. Za nią stał Azor.
-Hej Karen. Hej Azor. Jest Kenny?- spytałem
-Tak. Śpi, a my jesteśmy głodni- powiedziała Karen łapiąc się za brzuch
-Mogę?- spytałem
-Jasne- powiedziała Karen
Weszedłem do domu.
-Gdzie jest jedzenie? Bym zrobił wam coś do jedzenia- powiedziałem
-W lodówce są jakieś składniki, a w szafkach są konserwy- powiedziała Karen
Otworzyłem lodówkę i wyjąłem składniki. Zrobiłem jajecznicę z bekonem. Gdy jedzenie było gotowe to nałożyłem porcję Karen. Karen zaczeła jeść. Dałem Azorowi troche bekonu. Nagle przyszedł do nas Kenny. Miał na sobie biały podkoszulek i bokserki.
-Hej Kenny- powiedziałem
-Hej Kyle. Dzięki, że zrobiłeś jedzenie- powiedział Kenny
CZYTASZ
Echo [South Park]
HumorEcho, które jest ślepe. Niekórych zasad nie można łamać a szczególnie zasad losu. Ale one zostały złamane.