Stałem na przystanku wraz z kumplami. Marcin wyglądał na nie wyspanego. Wyjąłem manierkę i wziełem łyka alkoholu. Szybko schowałem manierkę do plecaka. Przyjechał autobus. Usiadłem sam przy oknie. Patrzyłem w niebo. Po kilku minutach dojechaliśmy do szkoły. Poszedłem do swojej szafki i ją otworzyłem. Wyjełem kilka książek. Zobaczyłem, że Marcinowi plecak się rusza.
-Stary. Ja tyle nie wypiłem ale plecak ci się rusza- powiedziałem
-He- powiedział szarowłosy i spojrzał na swój plecak
-Zaraz wracam- powiedział i pobiegł do łazienki
-Co do ...- chciałem powiedzieć ale zadzwonił dzwonek
Udaliśmy się do klasy. Siedziałem przy oknie i patrzyłem w chmury. Marcina nadal nie było.
-Stan. Sprawdź gdzie jest Marcin- powiedział nauczyciel wyrywając mnie z mojich myśli
-Okej- powiedziałem
Poszedł do łazienki. Zanim tam wszedłem to usłyszałem głos Marcina.
-Co ty tutaj robisz? Miałeś leżeć w mojim pokoju- powiedział Marcin
Weszedłem do kibla. Zobaczyłem Marcina, który siedział przed jakimś stworzeniem.
-Kabanie podłoga to złe mniejsce na siedzenie, a szczególnie podłoga w chłopskim kiblu- powiedziałem
Marcin się wystraszył.
-Stan? Co tu kurwa robisz?- spytał nerwowo niebieskooki
-Facetka kazała mi cię szukać. Co to za stworzenie?- powiedziałem
-To jest Łowca. Wiem, że to nic ci nie mówi ale sam nie wiem co to za stworzenie- powiedział
-Ok. Chodźmy już- powiedziałem
-Nie mogę. On jest głodny. Gdy będzie spał będzie dobrze dla nas- powiedział Marcin
-To co mam mu dać?- spytałem
-Masz może psie chrupki?- spytał
-Ja już ich nie mam. Nie dość, że muszę nimi karmić mojego psa i Kenny'ego to jeszcze jego?- powiedziałem lekko wkurzony i wyjąłem pączka
Marcin wziął mojego pączka i nakarmił nim Łowcę. Po zjedzeniu jego ,,zwierzątko" weszło do plecaka i zasneło. Poszliśmy do klasy.
-Marcin zasłabł- powiedziałem
-Okej- powiedziała facetka
Siedzieliśmy na lekcji. Gdy zadzwonił dzwonek szybko udaliśmy się na nasze ulubione miejsce czyli schody.
Gdaliśmy o różnych rzeczach. Nawet nie wiedzieliśmy kiedy zadzwonił dzwonek. Na lekcji było nudnie.-Każdy z was musi zapisać się do jakiegoś klubu- powiedziała facetka
Wszyscy byli jakoś znudzeni tym faktem.
-Jako pracę domową każdy ma za zadanie napisać wiersz o swojich emocjach, ulubionych rzeczach itp.- powiedziała facetka
Wszyscy zaczeli buczeć.
-Tylko nie Doki Doki!!- krzyknął Marcin
Gdy zadzwonił dzwonek poszedłem do swojej szafki. Do mnie podszedła reszta.
-Wiecie do jakiego klubu się zapisać?- spytał Kenny
-Zapisz się do jakiego chcesz tylko nie do literackiego- powiedział Marcin
-Czemu?- spytał Craig
-To zawsze źle się kończyło- powiedział szaro włosy
-Ja idę się zapisać do klubu sportowego- powiedział Kyle
-Ja chyba do ogrodniczego- powiedział niepewnie Butters
-Ja do kulinarnego. Robię cudne babeczki- powiedział Tweek
-No na 100 % sztuki walki- powiedział Craig
-A ja nie wiem- powiedział Kenny
-Zgadzam się z Kenny'm- powiedziałem
-To jak się zdecydujecie to nam powiecie- powiedział Marcin
Wszyscy poszli się zapisać do klubów. Zostałem z Kenny'm.
-Nie mam psich chrupków- powiedziałem
-Bardzo śmieszne- powiedział zdenerwowany Kenny
-No co?- powiedziałem
Miślałem do, którego klubu się zapisać. Kenny poszedł się zapisać do klubu mangi.
Serio taki klub istnieje? Gdyby istniał klub drzemek...
Nagle mnie olśniło. Szybko poszedłem się zapisać do klubu muzycznego. Po lekcjach i zajęciach klubowych czekałem na Kyle'a. Kyle wyszedł z szkoły.-I jak było?- spytałem
-Dobrze. Będę grał w zawodach koszykówki- powiedział rudzielec
Wracaliśmy do domów.
-Jezu. Jeszcze napisać ten wiersz- powiedziałem
-Chyba to łatwe- powiedział Kyle
-Może masz rację Żydzie. Wendy kiedyś do mnie pisała takie wiersze. Ona na bank dostanie 6- powiedziałem zły
-Weź przynajmniej nie wypominaj mi, że jestem Żydem- powiedział lekko zdenerwowany Kyle
-Okej rudzielcu- powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem
Kyle uśmiechnął się. Gdy dotarliśmy do domów to się pożegnaliśmy.
CZYTASZ
Echo [South Park]
HumorEcho, które jest ślepe. Niekórych zasad nie można łamać a szczególnie zasad losu. Ale one zostały złamane.