Rozdział VIII

336 16 1
                                    

Jest południe, a jestem cholernie zmęczona, ale też szczęśliwa. Pewnie dlatego, że całą noc oglądałam filmy i jadłam tony lodów z Julią.

Nie chcę wracać do domu, nie wiem, co mogę tam zastać. Może jakiś obleśnych typów, którzy czekają na mnie albo na moją matkę lub wszystko będzie wyglądać tak samo, jak to zostawiłam wczoraj w nocy.

Idę ulicą, pełna obaw, zamyślona i sfrustrowana. Nagle zderzam się z czyjąś klatką piersiową. Gdybym grała się w komedii romantycznej najprawdopodobniej od upadku ochroniłby mnie nieziemsko wyglądający chłopak, zakochalibyśmy się w sobie, później wzięlibyśmy ślub, a następnie mielibyśmy dwoje dzieci. Chłopca i dziewczynkę o imionach Jay i Alice. Ale życie to nie kolejny film z serią przypadków.

Upadam na twardy chodnik. Moje cztery litery nieźle się poobijały. Próbuję się podnieść i udaje mi się to z trudem. Masuję tyłek, bo ogromnie mnie boli.

- Przepraszam, nie chciałem zrobić ci krzywdy - mówi chłopak, na którego wpadłam. Skądś go kojarzę. Na pewno gdzieś już go widziałam. Wysoki, dobrze zbudowany. Serio powinnam go pamiętać. Takich przystojniaków się nie zapomina. Znaczy... ten, bo jestem wzrokowcem.

- Znamy się? - pytam.

- Jestem Nate, pamiętasz? Poznaliśmy się w kawiarni.

- Yyy... - nadal nie mogłam sobie go przypomnieć.

- Przyjaciel Jace'a.

- Ach, tak! Już pamiętam. Gdybyś nie miał czapki, rozpoznałabym cię na sto procent!- nakrycie głowy całkiem przysłaniało rude włosy chłopaka. - Tak w ogóle, dlaczego nie jesteś w szkole? - pytam.

- Mógłbym zapytać się ciebie o to samo - moja twarz zaczyna przybierać odcień piwonii. - A tak serio to nauczycielka matematyki się pochorowała, więc stwierdziłem, że pójdę na spacer, a później wrócę na trening.

- Och, to fajnie. Znaczy nie, że nauczycielka jest chora, nie to miałam na myśli, tylko że wiesz no... Nie ważne. - Zastanawiam się, o co mi chodzi z tym jąkaniem. Czerwienię się jeszcze bardziej, słysząc śmiech Nate'a.

- A ty, czemu nie jesteś w szkole, jeżeli mogę zapytać?

- Ach, urządziłam sobie z przyjaciółką babski wieczór, który przerodził się w nieplanowane wagary. Ale niczego nie żałujemy - śmieje się do chłopaka. Po kilku chwilach łapie siebie na tym, że zaczynam porównywać go do Jace'a. Stwierdzam, że Nate niestety nie może się równać z nim. Nie żeby Nate nie był przystojny i w ogóle, ale Jace... Zaraz, zaraz o czym ja myślę?!

-Eee... Miley?

-E tak? - z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka.

- Będziesz dzisiaj na meczu?

- Nie, raczej nie. Nie lubię takich spotkań.

- Szkoda, bo będę grać, a po meczu organizuję imprezę u mnie. Miło by było, gdybyś wpadła. Możesz wziąć ze sobą przyjaciół, jak chcesz.

Czy właśnie jeden z, jak mniemam, najpopularniejszych gości w mojej szkole zaprosił mnie na imprezę? No nie wierzę! Ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł...

- No nie wiem... - nie miałam dobrych wspomnień z ostatniej imprezy.

- Nie daj się prosić. Będzie dobra zabawa. Jace na pewno się ucieszy.

- Co?

- Znaczy... yyy tego,  ja chcę cię lepiej poznać i fajnie będzie jak przyjdziesz - teraz Nate oblał się rumieńcem.

THESE EYESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz