Miley
Dopięłam fioletową walizkę i z ulgą rzuciłam się na łóżko. Mam nadzieję, że wszystko spakowane. Połowę mojego dobytku stanowiły słodycze i chipsy. Nic nie poradę, że przez najbliższy tydzień mam zamiar opychać się smakołykami do pęknięcia żołądka. Ach...
Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia. To Ben napisał mi SMS-a, że czekają na mnie pod domem. Podniosłam walizkę i pociągnęłam ją za sobą. Szybko rzuciłam jeszcze okiem na lustro w toaletce. Miałam rozpuszczone włosy, które spadały swobodnie na moje plecy. Ubrałam jeansy oraz czerwony sweter, który dostałam kiedyś na święta od ojca, zanim rozwiedli się z matką i nim straciłam z nim jakikolwiek kontakt. Miłe wspomnienia.
Szybko zeskakiwałam ze stopni, żeby się być jak najszybciej na miejscu. Wiedziałam, że matka jest w pracy, więc nie musiałam się z nią żegnać, co byłoby dla mnie co najmniej niezręczne. Kiedy ciąża jeszcze nie przeszkadza jej w codziennym życiu, chodzi do pracy w jakimś sklepie, gdzie dorabia jako sprzedawczyni. Lepsze to niż jej poprzednia praca. Wiedziała, że jadę do domku Bena, nawet zbytnio nie protestowała, gdy przedstawiam jej ten pomysł. Lecz nie ufałam jej jeszcze. Na to było zdecydowanie za wcześnie.
Założyłam buty, kurtkę, szalik, czapkę oraz puchate rękawiczki. Na dworze było zimno, a przezorny zawsze ubezpieczony.
Zamknęłam dom na klucz, który schowałam pod wycieraczką i pognałam do stojącego przed moim domem ciemnozielonego jeepa.
- Cześć, wszystkim - powiedziałam, siadając z przodu obok Bena, bo tylko to miejsce było wolne.
- Siema, laska - odpowiedział i mój przyjaciel, odpalając auto - gotowa na długą podróż?
Ponieważ mieliśmy jechać dość długo wzięłam że sobą poduszkę i kocyk. Nie chciałabym być na miejscu kierowcy, czyli Bena. Na szczęście słyszałam, że będzie się zmieniać z Jace'em.- Myślę, że tak. Współczuję tylko Julii, która musi siedzieć przez ten cały czas między dwoma ogromnymi chłopami - odpowiedziałam, śmiejąc się głośno.
- Ja tam nie narzekam - odpowiedziała dziewczyna, przytulając się do Nate'a.
- Matko, jeśli ci zaczną się tu obściskiwać, to przysięgam, że dotrę tam sam, chociażby na piechotę - jęknął Jace, spoglądając wymownie na Julię. Ben i Nate zachichotali, a Jace dostał od Julii kopniaka, na co zareagował cichym "ała".
***
Przez cały czas jazdy starałam się nie odwracać głowy, choć czułam na sobie wzrok czarnowłosego chłopaka. Za każdym razem jak zerkałam w boczne lusterko, widziałam jego oczy śmiejące się na widok mojego rumieńca.
Gdy zaczęło się już ściemniać, nadeszła pora na zmianę kierowców. Jace miał zamiar jechać cała noc, żeby nad ranem, kiedy będziemy już dojeżdżać na miejsce, zmienił go Ben.
- Jestem taki śpiący, że zasnę chyba od razu po zamknięciu oczu - powiedział Ben, sadowiąc się obok grającej na telefonie Julii - musiałem wstać już o piątej, żeby ogarnąć te wszystkie rzeczy.
- Następnym razem po prostu spakuj się dzień przed - powiedziałam ze śmiechem, zamykając drzwi samochodu. Czekały nas jeszcze długie dziesięć godzin jazdy, więc wyszłam chwilę rozprostować nogi. Zatrzymaliśmy się przed lasem, który cały pokryty był śniegiem. Po prostu widok jak z bajki.
Krajobraz był przecudowny, lecz musiałam znowu wsiąść do pojazdu, bo Jace zatrąbił klaksonem.
- No wiesz! - skarciłam go. Otworzyłam drzwi samochodu i trzasnęłam nimi.
CZYTASZ
THESE EYES
Fiksi RemajaŻycie siedemnastoletniej Miley nie jest usłane różami. Dziewczyna zmaga się z wieloma problemami. Nagle w jej życiu pojawia się Jace. Czy chłopak jest w stanie uratować Miley, gdy jej sekrety wyjdą na jaw? /ZAKOŃCZONE/