Rozdział XXII

242 15 0
                                    

Siedzę sobie wygodnie na kanapie, a gorąca czekolada parzy mnie w język, a mimo to biorę kolejny łyk.

To co Jace zrobił na wyciągu... To było niesamowite. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Nie wiem teraz, czego mam od niego oczekiwać. Nic już nie wiem.

W domku panuje dziwna atmosfera. Coś wisi w powietrzu, i to chyba napięcie między mną a Jace'em. Julia chyba zaczęła już coś przeczuwać, bo cięgle rzuca mi pytające spojrzenia. Jakby nie mogła zapytać, a ja nie chcę nic mówić, bo jak już wspominałam, nic nie wiem.

Od zjazdu z góry nie odzywaliśmy się do siebie z Jace'em, ale ciągle czuję jego spojrzenie na sobie. Gdy łapię z nim kontakt wzrokowy, szybko odwracam wzrok i czuję jak moje policzki płoną. To już u mnie norma. Może pójdę z tym do lekarza, bo robi się to najmniej wkurzające. Serio, kiedy moje policzki nie przypominają kolorem pomidora?!

- Miley? - Ben pstryka mi palcami przed twarzą. - O czym myślisz? Pewnie o tym swoim kochasiu - porusza brwiami w górę i w dół.

- O każdej porze dnia i nocy - rzucam mu krzywy uśmiech i przewracam oczami.

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego Jace patrzy się na ciebie jak Julia na babeczki, które zawsze robisz jej na urodziny?

- No wiesz... - Wypuszczam powietrze z ust i przytulam puchatą poduszkę do brzucha, jakby była pluszowym misiem.

- Powiedz mi, proszę. - Ben robi wielkie oczy, które w jego mniemaniu mają mnie przekonać.

Rozglądam się, czy nikogo nie ma w pobliżu. Julia w kuchni czeka, aż woda na herbatę się zagotuje, a pozostałych nie widzę. Jace pewnie robi coś z Natem.

- Dobra, tylko nie mów nikomu na razie. Przysięgnij - patrzę na niego z wyczekiwaniem.

- Okej, okej. Przysięgam - przykłada prawą rękę do serca, a lewą podnosi do góry, na co reaguję śmiechem. Nachyla się do mnie, tak że prawie stykamy się czołami, przez co musi to wyglądać komicznie. Przez chwilę czuję się, jakbym miała z trzynaście lat.

- No więc... Jace i ja się całowaliśmy.

- Wiedziałem! - wykrzykuje.

Szybko go uciszam, bo Julia podnosi wzrok znad komórki.

- Co wiedziałeś?! - krzyczy z kuchni.

- Nic ważnego! - odkrzykuje i znowu zwraca się do mnie przyciszonym głosem. - I jak dobry jest?

- Co?! Nie wiem! - odpowiadam sykiem i uderzam go poduszką.

- Za co to? - śmieje się.

- Za niestosowne pytania.

- A tak serio?

- Znaczy, było super i chyba coś poczułam - nie chyba, ale na pewno.

- To świetnie. Już myślałam, że nasza mała Miley nigdy się nie zakocha się naprawdę. Zawsze chodziłaś z totalnymi złamasami.

- Jesteś ode mnie młodszy - zauważałam i ignoruję drugą część zdania.

- Ale za to wyższy - mówi przekornie i dodaje po chwili. - Wiesz, że Julia będzie wniebowzięta, jak jej powiesz, prawda?

- Właśnie tego boję się najbardziej - wzdycham.

***

- Hej Miley, masz ochotę się przejść? - usłyszałam głos Jace'a schodzącego ze schodów. Na dźwięk jego słów, przeszedł mnie dreszcz.

Powoli wstałam z kanapy. Starałam się wyluzować i nadrobić zaległe lektury, ale najwyraźniej mam coś ważniejszego do załatwienia.

- Jasne, tylko ubiorę kurtkę.

THESE EYESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz