Rozdział XVI

281 14 1
                                    


- Nie wiem od czego zacząć - wytarłam ręce o spodnie. Jace popatrzył na mnie ze współczuciem.

- Dlaczego ten drań napisał to na twojej szafce?

Wzięłam głęboki oddech, by trochę się uspokoić.

- No więc... Jakby to powiedzieć. Moja matka jest w ciąży z ojcem Markusa - wydukałam.

Jace zachował kamienną twarz.

- Powiesz coś? - zapytam bałaganie.

- Nie wiem, co miałbym powiedzieć - przeczesał włosy lewą ręką. - Jak ty się z tym czujesz?

- Sama nie wiem. Trochę skołowana. Chyba. Matka powiedziała, że chce się zmienić. Zajmie się mną, domem i... dzieckiem - ostatnie słowo prawie nie przeszło mi przez gardło.

-Sama będzie to dziecko wychowywać?

-Tak. Powiedziała, że nie zamierza się, na szczęście, wiązać z ojcem Marcusa. Ten ma przecież żonę. Będzie za to płacił bardzo wysokie alimenty.

-Przynajmniej twoja matka się zmieni. Zawsze jakiś promyk nadziei - powiedział Jace, wzdzychajac współczująco.

Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Po chwili odezwałam się ze zirytowaniem.

-Ty pewnie i tak nigdy mnie nie zrozumiesz. Założę się, że masz idealne życie - powiedziałam, spoglądając na niego spod lekko zmrużonych oczu.

-Nikt nie ma idealnego życia, Miley - powiedział ze smutkiem w głosie.

-Tak? To w takim razie opowiedz mi o swoich problemach. Ja ci zaufałam i się zwierzyłam. Teraz twoja kolej - powiedziałam, czując, że karuzela spowalnia. Wychylilam się, wcisnęłam guzik i karuzela ruszyła na nowo.

-Myślałem, że chciałaś już wysiąść - powiedział chłopak, spoglądając na mnie z przekrzywiona głową.

-Och, nie zmieniaj tematu, Jace.

-Ale moje życie jest naprawdę nieciekawe. Słuchając mnie, na pewno zaraz zaśniesz.

-Mimo to zaryzykuję - uśmiechnęłam się zachęcająco.

-Eh, no dobrze. Moja mama pięć lat temu umarła na raka szyjki macicy. Powikłania po chemioterapi były zbyt poważne i rak nawrócił i zaczęły się przerzyty do innych narządów. Nie zdołali jej już uratować. Moja mama była cudowną kobietą. Zawsze dbała bardziej o rodzinę, niż o samą siebie. Potrafiła godzinami opowiadać mi różne, wymyślone przez nią samą bajki. W przyszłości chciała napisać i wydać książkę - uśmiechnął się smutno na te wspomnienie - Po śmierci mamy, mój tata totalnie się załamał. Odpędzał od siebie smutki pracując, biorąc nadgodziny i przenosząc pracę do domu. Teraz woli pracę od własnych dzieci.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle poczułam ogromną fale smutku i współczucia. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jaką pustkę musiał czuć Jace po starcie matki.

-Jace... Tak mi przykro... Przepraszam - wydukałam, przytulajac się nagle do jego boku. Nigdy nie podejrzewałabym się o to, że kiedykolwiek będę się do niego przytulać. A jednak.

-Mam jeszcze starszą siostrę Laslie. Rok temu wyjechała do collegu. Z nią na pewno byś się dogadała. Macie bardzo podobny charakter - uśmiechnął się ukazując doleczki.

-Chciałabym ją kiedyś poznać. Jak często cię odwiedza?

- Odwiedza mnie tak często jak tylko może, ale i tak bez niej dom jest strasznie smutny. Wielki, przerażający i pusty.

THESE EYESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz