19. Bring back that bad memories

395 32 11
                                    

-Stan jest w Londynie.

-C..co? - Louis zachłysnął się powietrzem przetwarzając w głowie słowa mulata. -Skąd ty...

-Spotkałem go. Na Abbey Road dziś po południu. Nie zauważył mnie. Na szczęście. - Zayn wszedł wgłąb mieszkania szatyna i usiadł na skórzanym fotelu w nowocześnie urządzonym salonie. -Nie wiedziałem, czy powinienem Ci o tym mówić. Wiem, że to trudne Lou. - Odparł widząc rozbiegany wzrok chłopaka. Ten westchnął przeciągle głęboko rozważając wszystkie te informacje.

-Dobrze, że mi powiedziałeś. To już zamknięta sprawa, ale wolałbym go unikać. - Wyszeptał siadając obok przyjaciela. Przetarł dłońmi swoją twarz, a czując zbierające się w jego oczach łzy, podniósł wzrok ku górze chcąc jak najszybciej zapobiec słonym kroplom chcącym wydostać się z jego oczu. -Minęło osiem lat. Osiem, Zayn. Kilka dni temu była rocznica.

-Wiem, Louis. Myślałem, że będziesz w Doncaster.

-Odpuściłem sobie. - Mruknął tłamsząc gdzieś głęboko chęć przewrócenia oczami. Zayn po chwili przyciągnął go do mocnego uścisku. Mimo że Louis wydawał się nie zwracać uwagi na zaistniałą sytuację, mulat wiedział jak bardzo go to dotknęło, więc postanowił choć w taki sposób wesprzeć swojego najlepszego przyjaciela.


***


Harry obudził się będąc w kompletnym amoku. Sam nie wiedział, co robił w stercie koców znajdującej się przy grzejniku, jednak przy wszystkich wydarzeniach, które miały ostatnio miejsce, to, nie wydawało się najdziwniejszym. Wstał i skierował się do łazienki w celu odświeżenia przed pracą. Jego zmiana zaczynała się o piętnastej, więc do wyjścia zostało mu czterdzieści pięć minut.

Tego dnia nie był umówiony z Tomlinsonem i w zasadzie cieszył się z takiego obrotu spraw, ponieważ ostatnio zaczął o wiele bardziej doceniać własne towarzystwo. Zdawał sobie sprawę z tego, że te całe przesiadywanie samotnie w zamkniętym pomieszczeniu oraz odwoływanie wszystkich spotkań było lekko dziwnym posunięciem, a już na pewno nie czymś na, co zdecydował by się Harry sprzed dwóch miesięcy. Sam Louis zdawał się nie mieć ochoty na wizyty, co również niezmiernie cieszyło bruneta. Zmartwiła go, jednak nagła zmiana w zachowaniu jego terapeuty. Wyglądał na rozkojarzonego, ale przede wszystkim - smutnego. Harry nie chciał wypytywać go o szczegóły, mimo że był cholernie ciekawy tego, co spowodowało jego teraźniejszy stan. Postanowił przemilczeć wszystko.

***


Po skończonej pracy brunet postanowił w końcu skorzystać z nocnego życia Londynu i udać się do jednego z barów, które tak zachwalali sobie Anglicy. Czuł podekscytowanie kiedy przekraczał próg Phonox - jednego z lepiej ocenianych londyńskich klubów.

Wchodząc do środka poczuł dość mocny zapach potu, alkoholu oraz papierosów. A może nawet marihuany? Sam nie był pewien, jednak wolał nie zagłębiać się w takie szczegóły. Podszedł więc do baru i zamówił szkocką, którą tak bardzo uwielbiała jego matka.

-Cześć. - Do chłopaka dosiadł się mocno umięśniony blondyn z bluzą jakiejś drużyny koszykarskiej, której Harry nie znał. Zamówił dla siebie kilka shotów i znów skierował swój wzrok na bruneta.

-Hej. - Uśmiechnął się miło, jednak wolał aby ten wcale do niego nie podchodził. Ostatnio nie potrafił dogadać się nawet sam ze sobą, a co dopiero z drugim człowiekiem.

-Co tutaj robi tak słodki chłopiec? - Zapytał biorąc do ust kieliszek, który po chwili leżał opróżniony na blacie dębowego baru.

-Uh, sam nie wiem. Mieszkam tutaj już jakiś czas, a nigdy tak na prawdę nie byłem w klubie. To przytłaczające.

-Wcale nie, to raczej dość urocze. - Odparł i położył swoją dłoń na kolanie Harry'ego, który spiął się cały na tak nagły i nie do końca chciany dotyk. - Chodź, chcę Ci coś pokazać. - Wyszeptał wprost do jego ucha, na co Harry uśmiechnął się pod nosem i podążył zaraz za nieznajomym.

Kiedy znaleźli się przed budynkiem, blondyn przycisnął go do ściany przytrzymując jego dłonie, natomiast Harry czując rosnące zagrożenie chciał jak najszybciej wyplątać się spod ucisku chłopaka, jednak w tamtej chwili zdawało się to być niemożliwe. Pocałował lekko jego usta trzymając głowę zielonookiego, tak, aby przypadkiem nie próbował jej odwrócić. Łzy pojawiły się w oczach bruneta, który dalej na darmo starał się wyrwać silniejszemu chłopakowi. Ten natomiast wbił swój język wprost do ust młodszego i wcisnął biodra w te należące do Styles'a.

-P..proszę, przestań. Ja nie chcę Cię całować, mógłbyś mnie puścić? - Harry zdawał się być całkowicie bezsilnym. - Pomocy! - Krzyknął nagle, kiedy oprawca próbował rozpiąć jego rozporek, a ten kiedy tylko usłyszał te słowa, uderzył go z całej siły w szczękę, co przyćmiło nadzieję na ratunek, która jeszcze chwilę temu znajdowała się gdzieś w głowie bruneta.

-Harry? - Usłyszał nagle głos, którego kompletnie się nie spodziewał.

Mulat wyszedł z cienia i podbiegł do dwóch mężczyzn od razu odciągając od Harry'ego natarczywego blondyna następnie rzucając nim mocno o ścianę.

-Jak śmiesz ruszać go bez pozwolenia? - Wykrzyknął w ogromnej złości. Zayn nie wiedział jak ktokolwiek mógłby dopuścić się takiego czynu. Gwałt był najgorszą zbrodnią tego świata.

Chłopak zadał mu parę ciosów, lecz widząc jak zatacza się lekko, postanowił zostawić go w takim stanie tuż przed budynkiem.

-Wszystko w porządku? - Podszedł do Harry'ego i przyjrzał się dokładniej jego twarzy, a widząc ślad po uderzeniu w twarz, skrzywił się lekko. - Do niczego nie doszło?

-N..nie. Zayn, j..ja dziękuję, naprawdę. Sam nie dałbym sobie rady. - Odparł plącząc się w słowach. Chciał być już w domu, aby wypłakać się w swoją błękitną poduszkę. To wszystko jeszcze bardziej podnieciło jego już i tak słaby stan. Miał wrażenie, jakby cała zła energia tego świata skupiła się w tym momencie na jego żałosnym życiu.

-Spokojnie, jesteś już bezpieczny. Ten skurwiel nigdy nie powinien był Cię dotykać bez pozwolenia. Musisz być bardziej uważny Harry. - Powiedział patrząc mu w oczy, a widząc w nich zbierające się łzy, zgarnął go do szybkiego uścisku. Nikt nie zasługiwał na takie traktowanie. Potarł jego plecy, w celu dodania mu otuchy. Następnie skierował ich oboje do czarnego motocyklu zaparkowanego przed włoską restauracją.

-Wsiadaj. - Mruknął podając młodszemu sporych rozmiarów kask. Harry spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem spoglądając następnie na przerażającą go maszynę.

-N..nie, ja nie dam rady Zayn. Boję się motocykli, tak jakby naprawdę się ich boję. J..ja mogę pójść na piechotę, to żaden problem.

-No co ty, Styles. Wsiadasz i tyle. Nawet nie myśl, że pozwolę Ci wracać samemu o tej godzinie, a zwłaszcza po tym, co się stało. - Westchnął i wsiadł na pojazd klepiąc lekko tylne miejsce. - No już. - Harry przerzucił powoli jedną nogę siadając na motocykl z przerażeniem na twarzy. - Złap się mnie i przestań drżeć. Nic nam się nie stanie, okej? - Powiedział nagle czując za sobą trzęsienie się ciała bruneta. Później poczuł tylko oplatające go ręce, więc postanowił ruszyć. Nie wspominał już o tym jak mocno ściskał go młodszy, ponieważ nie chciał zawracać mu głowy wypominkami, jednak gdzieś głęboko nawet uśmiechnął się na tak uroczy lęk Harry'ego. Zatrzymał się zaraz pod jego apartamentowcem i popatrzył na zielonookiego współczującym wzrokiem. Wiedział, co przeżywa.

-Uh, Zayn?

-Tak?

-Czy ty... Mógłbyś nie wspominać o tym Louis'owi? On.. będzie chciał o tym rozmawiać, a ja.. mam już sporo problemów na głowie, aby zajmować się jeszcze tym. Byłbym Ci naprawdę wdzięczny. - Powiedział z cichą nadzieją w głosie.

-Oh, okej. Nic mu nie powiem, ale wolałbym, żebyś jednak porozmawiał z nim o tym. Wiesz, w końcu jest psychologiem, mógłby trochę ci ulżyć w tym.. wszystkim.

-Wiem, ale nie chcę martwić go czymś takim. To mało istotne, naprawdę lepiej, aby się tym nie zadręczał. - Wyszeptał i uścisnął mulata na pożegnanie następnie kierując się w stronę swojego apartamentu.

Tej nocy dostrzegł jak niewielka różnica znajduje się między koszmarem, a rzeczywistością.

You remind me of better memories / larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz