Zayn, jednak nie wiedział, że Harry tamtej nocy wcale nie udał się do własnego apartamentu.
***
Louis został obudzony przez głośne pukanie, więc wyklinając osobę, która postanowiła odwiedzić go o drugiej nad ranem, przemierzył długi korytarz docierając do drzwi, a następnie otwierając je, by w progu ujrzeć...
-Liam? - Szatyn podrapał się po głowie nadal będąc lekko zaspanym. Payne wszedł do środka mijając go w przejściu i skierował się do przestrzennego salonu, gdzie usiadł na skórzanym fotelu z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Musisz coś wiedzieć. - Wyszeptał patrząc ze smutkiem na niebieskookiego.
-Co takiego? - Tomlinson podszedł do przyjaciela nadal nie znając jego intencji, co powoli zaczynało go irytować.
-Uh, Zayn najprawdopodobniej mnie zabije. Kazał Ci nie mówić, ale ja po prostu nie potrafię dotrzymywać tajemnic, a zwłaszcza takich i...
-Co chciałeś mi powiedzieć?- Odrzekł lekko zniecierpliwionym tonem. Miał dość tej paplaniny, ponieważ odczuwał ogromne zmęczenie oraz zdezorientowanie.
-Uhm, ktoś dobierał się do Harry'ego przy barze. Podobno wymierzył mu dość mocnego prawego sierpowego. Zayn powiedział, że Harry błagał go o milczenie w tej sprawie. Nie chciał, żebyś się dowiedział, ale ja uważam, że powinieneś to usłyszeć, nie wiem spróbować porozmawiać z Harry'm. - Louis wstał szybko z kanapy, na której jeszcze chwilę temu rozmyślał tylko i wyłącznie o ponownym zaśnięciu.
-Jak to ktoś się do niego dobierał? - Odparł odurzony nagłą paniką.
-Chciał chyba zmusić go do czegoś.. więcej. Sam nie wnikałem, Zayn był dość... przejęty. - Wydukał spoglądając na przyjaciela. Ten wydawał się rozważać w głowie każde za i przeciw. Chciał jak najszybciej udać się do mieszkania bruneta, sprawdzić czy nic mu się nie stało, porozmawiać. Zauważył również, że od tych kilku tygodni ich relacja zmieniła się. Wszystko przez głupi pocałunek. Dlaczego zatracali się w tak nic niewartej przyjemności wiedząc, że mogła ona obrócić wszystko do góry nogami.
-Skąd Zayn o tym wie? - Spytał będąc kompletnie zestresowanym nagłą sytuacją, której kompletnie się nie spodziewał, nie o drugiej nad ranem.
-Uh, z tego co wiem, spotkał go wracając do domu z biura i od razu odpędził od niego tego natarczywca. Szkoda, że nie udało mu się zapobiec... no wiesz, uderzeniu. -Pochylił lekko swoją głowę. Liam czuł się źle z faktem, iż obiecał nie mówić nic szatynowi.
-Muszę do niego pojechać, teraz.
Szatyn założył swoją, dżinsową kurtkę oraz cieplejszy szalik i wyszedł z mieszkania zostawiając w nim zdezorientowanego Liam'a. Payne nie był pewny, czy postąpił odpowiednio, jednak wiedział, że Harry zdecydowanie potrzebował Louis'a tej nocy. Po pewnym czasie również opuścił apartament przyjaciela zamykając go dodatkowym kluczem znajdującym się pod małym, marmurowym lwem postawionym przy wejściu.
-Wróciłem kochanie. - Odparł wchodząc przez sporych rozmiarów, dębowe drzwi, a na widok Zayn'a zapisującego coś w swoim laptopie, uśmiech od razu wpłynął mu na usta.
-Jak było u Gordon'a? - Zapytał nagle, a Liam zmarszczył brwi, jednak chwilę później przypomniał sobie o kłamstwie, które wymyślił, aby wymknąć się do Louis'a w środku nocy.
-Właściwie to pojechałem do Lou. - Odrzekł drapiąc się nerwowo po karku.
-Liam?! Miałeś siedzieć cicho!
-Oh, przecież wiesz, że nie potrafiłbym tego tak zostawić. To za dużo sekretów jak na jeden dzień. - Powiedział ukradkiem spoglądając na połyskujący pierścionek na serdecznym palcu mulata po czym uśmiechnął się i pocałował go czule w czoło.
***
Louis dojechał na główną ulicę Goove, na której mieszkał brunet. Wysiadł pospiesznie ze swojego samochodu parkując go przy jakimś barze i podążył w stronę apartamentu chłopaka. Miał cichą nadzieję, iż ten wcale nie przejął się wydarzeniami dzisiejszej nocy i śpi w tym momencie w najlepsze.
Oczywiście, kim byłby, gdyby się nie mylił?
Stał przed jego drzwiami przez kilkanaście minut pukając w nie co jakiś czas oraz naciskając dzwonek znajdujący się obok.
-Gdzie jesteś Styles? - Powiedział lekko zdenerwowany.
Po godzinie wyczekiwania postanowił usiąść na schodach przy budynku i poczekać tam aż brunet zjawi się we własnym mieszkaniu.
I tak mijały kolejne godziny.
Dwie...trzy...cztery...
-Louis? - Szatyn usłyszał przy swoim uchu zaniepokojony głos Harry'ego, więc czym prędzej wstał z zimnej posadzki i uśmiechnął się błogo. Musiał zasnąć podczas czekania na bruneta. - Co ty tutaj robisz?
-Mógłbym zapytać Ciebie o to samo. - Odparł, jednak po chwili zdał sobie sprawę z tego, że byli przed domem Styles'a. - To znaczy, chodziło mi o to, że... - Spojrzał dłużej na ogromną śliwę pod okiem chłopaka i wyciągnął swoją dłoń, aby móc choć przejechać palcem po nowo nabytym siniaku Harry'ego, jednak ten szybko odwrócił twarz nie pozwalając szatynowi na jakikolwiek kontakt fizyczny. - Liam mi powiedział. Tak mi przykro Harry. To nie powinno się wydarzyć, mam nadzieję, że ten gnojek dostał za swoje. - Powiedział nadal przyglądając się wystraszonemu brunetowi.
-Możemy o tym nie rozmawiać? Proszę? - Louis pokiwał lekko głową, a następnie oboje weszli do mieszkania młodszego.
Harry zatrzymał się w połowie drogi przytrzymując się ściany w korytarzu i oddychając głęboko.
-Tak w zasadzie to gdzie podziewałeś się całą noc? - Chłopak będąc przed brunetem nie zauważył jego złego samopoczucia, co szczerze ucieszyło Styles'a.
-Uh, ja... - Przerwał w połowie osuwając się powoli po krawędzi ściany prawdopodobnie tracąc również przytomność.
-Harry?!
-----
na dzień kobiet jest piosenka w mediach i wszystkiego najlepszego ;;3
CZYTASZ
You remind me of better memories / larry stylinson
FanficHarry traci kontrolę nad autem i trafia do szpitala zapadając w śpiączkę na dwa tygodnie. Obudził się nie pamiętając niczego, prócz jednego niebieskookiego psychologa. Chcąc poznać szatyna rozpoczyna terapię, która ma na celu przywrócić chłopakowi p...